17 kwietnia 2024

Rozmowa z pochodzącym z Hrubieszowa malarzem Krzysztofem Szatnym

Krzysztof Szatny w latach siedemdziesiątych XX wieku uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie, w której uczyłem wychowania fizycznego. Sportowcem był na miarę swoich możliwości, ale kibicem sportu jest do dzisiaj i fanem bliskiego mu kolegi Janusza Rybaka. Lata minęły i w Internecie natknąłem się na galerię obrazów… Krzysztofa Szatnego. Skontaktowałem się i okazało się – tak, to jego dzieła. Porozmawialiśmy w tym temacie i poniżej efekt tego kontaktu.

 

O swoim życiu i twórczości opowiedział Krzysztof Szatny


KRZYSZTOF  SZATNY – MÓJ HRUBIESZÓW       

Już ponad czterdzieści lat minęło od czasu, kiedy jako młody chłopak wyjechałem z Hrubieszowa na Śląsk do pracy. Pracowałem w Knurowie w PRUK KOKSOREM, jako dekorator, a następnie, jako plastyk – konserwator w Zabrzu, w firmie ANTYKI u pana Lindy.

Mimo upływu lat, sentyment do mojego rodzinnego miasta Hrubieszowa i wspomnienia z dzieciństwa zawsze ożywają, kiedy przyjeżdżam w te strony. Tu jako mały chłopiec podziwiałem naszą fantastyczną cerkiew prawosławną oraz wspaniałe malowidła ścienne w tzw. Małym Kościółku. Tajemniczy kamienny krzyż, znajdujący się tuż za tym kościołem, który dodatkowo działał na moją wyobraźnię.

Mieszkałem na ul. Partyzantów 6, w starej pożydowskiej kamienicy, jakich wiele znajdowało sie w tej części miasta. Warunki były trudne brak wody i kanalizacji, a i węgiel trzeba było nosić z przeważnie ciemnej piwnicy.

Na czarno-białym ekranie telewizora oglądałem radzieckie i polskie filmy fabularne. Myślę, iż ta kinematografia wywarła na mnie duże wrażenie. A filmy radzieckiej produkcji, jak Cichy Don czy Los człowieka do dziś oglądam z wielkim zainteresowaniem.

Często, jako dziecko rysowałem w ołówku lub kredkami zarówno królów polskich, jak i kozaków dońskich czy kubańskich. Z zaciekawieniem oglądałem również filmy dokumentalne, pokazujące narody Kaukazu i narody środkowej Azji. Fascynowała mnie zawsze mieszanka narodowości polskiej, ukraińskiej i żydowskiej, zamieszkującą dawny Hrubieszów. Jak pod względem kulturowym i wyznaniowym potrafili żyć w zgodzie.

Szkoda, że w latach pięćdziesiątych została zburzona bożnica żydowska …. Sutki, które oglądam na starych fotografiach, były przepiękne i bardzo żałuję, że nie ma od lat pomysłu, by wróciły do dawnej świetności (mak – rozpoczęto działania).

To właśnie blisko tych Sutek na dzisiejszym deptaku, gdy miałem niespełna 12 lat, osiągnąłem swój pierwszy – jakże dla mnie cenny- sukces plastyczny. Właśnie w Hrubieszowie, z okazji komunistycznego wówczas święta 22 – lipca, zorganizowano plastyczny konkurs rysunku kolorowymi kredami na asfalcie. Tematyka była dowolna. Ja nieświadom ówczesnych stosunków politycznych narysowałem kazanie Chrystusa na górze Synaj. Jury, jak i widownia docenili moją pracę, ponieważ zająłem pierwsze miejsce. Polityka w tym momencie zeszła na dalszy plan.

Kiedy wyjechałem na Śląsk, zacząłem malować farbami olejnymi na płótnie. W 1978 roku w ogólnopolskim konkursie plastycznym ,,Świat mojej wyobraźni „, zorganizowanym w muzeum we Wrocławiu, zająłem drugie miejsce. Tematem moich prac były sceny rodzajowe przedstawiające Tatarów oraz portrety. Była telewizja i dziennikarze z lokalnych czasopism. Ku mojemu zaskoczeniu zwycięzca konkursu osobiście pogratulował mi umiejętności.

Po tym sukcesie, pisały do mnie tak znane postacie związane ze sztuką, jak Aleksander Jackowski czy Zimmerer korespondent radia RFM i jednocześnie kolekcjoner obrazów. Aktorka Barbara Wrzesińska także zainteresowana była nabyciem moich prac.

Nie wiem, dlaczego nie wykorzystałem w tym czasie swojej szansy. Miałem przecież 20 lat. Praca zawodowa, rodzina, problemy mieszkaniowe i inne. Oczywiście malowałem, ale nie przywiązywałem do tego większej wagi.

Namalowałem duży portret Chrystusa, który znajduje się w kościele Kameliusa w Zabrzu. Wystawiałem swoje obrazy w galerii w Gliwicach. Moje obrazy sprzedawane były do kupców nie tylko z Polski, ale do USA, Niemiec czy Rosji. W międzyczasie malowałem w kościele w Cykarzewie ,,Koronacje Matki Boskiej przez Chrystusa” nad głównym ołtarzem. Pracą tą nadzorował znany w Polsce konserwator z Częstochowy Żołyniak.

Kiedy miałem 33 lata, a moje obrazy były wystawione w Centrum Kultury w Katowicach, zainteresował się nimi  Maciej Szczawiński, redaktor radiowy  Radia Katowice. Przeprowadzono ze mną wywiad na temat mojego malarstwa a następnie cała audycja ukazała się w Radio Katowice.  W tej samej audycji radiowej występował słynny polski malarz Jerzy Duda Gracz. Zaproponowano mi udział w programie telewizyjnym, a jednym z nabywców moich obrazów była pani Ewa Bober, znana dziennikarka radiowa i telewizyjna.

Do realizacji programu telewizyjnego niestety nie doszło. Powodem była zbyt mała ilość własnych prac. Oczywiście dalej coś tam malowałem, w większości kopie takich malarzy jak Riepin, Rembrandt, Rubens czy Ajwazowski, ale swoich prac niestety niewiele.

Dostałem zamówienia na dwa duże obrazy od jakiegoś polityka katalońskiego z Barcelony. To był mój największy sukces finansowy.

Kilka lat temu podarowałem swoje trzy prace do muzeum im. Staszica w Hrubieszowie pt.:

,, Starość  ” 

,, Samotność „

oraz ,, Nestor Machno ”

Są to moje obrazy, dla mnie bardzo ważne w mojej twórczości. Chciałbym zostawić po sobie ślad w moim rodzinnym  Hrubieszowie.

Malowałem też dwa obrazy dla Straży Granicznej w Dołhobyczowie, a które znajdują się w Wołczacku na Ukrainie. 

Kiedyś, przed laty, byłem na plenerze plastycznym w Zatorze i mieszkałem w domku wraz ze starszym ponad 80 – letnim mężczyzną. Z wykształcenia był inżynierem, miał zdolności plastyczne, ale całe życie nie miał czasu, żeby malować. Pracował w Omanie i Dubaju. Zarabiał duże pieniądze. W tym momencie, u schyłku swojego życia, kiedy już przestał pracować zawodowo zaczął zauważać piękno naturalnej polskiej przyrody. Po drodze, gdzie razem wędrowaliśmy, zbierał polne kwiaty, które następnie malował. Panie Krzysztofie – powiedział – ja całe życie przechodziłem po takich drogach, jaką teraz idziemy i nie widziałem tej pięknej przyrody… Ja też, kiedy przyjeżdżam do mojego Hrubieszowa, podziwiam piękno tego urokliwego miasta. I nie chcę, żeby coś umknęło mojej uwadze.

 

***


mak – Wiem, że interesuje się pan sportem, jakim i od kiedy ?   

Boks i piłka nożna. Boksem zacząłem się interesować już na początku lat siedemdziesiątych. Liston,  Ali, Frazjer, Foreman. To byli wspaniali pięściarze. Następnie podziwiałem Holmsa i Tysona. Nieprzespane noce, kiedy walczył Andrzej Gołota z Ridikiem Bowe. Do dziś oglądam transmisje z gal bokserskich w Polsce, jak i za granicą. O boksie mogę rozmawiać godzinami.

Piłka nożna fascynowała mnie również. Lata siedemdziesiąte i wspaniała kadra reprezentacji Polski Kazimierza Górskiego. Złoty medal na olimpiadzie w Monachium, a potem mecze z Walią i Anglią. Wembley nie zapomnę do końca życia. A następnie potwierdzenie umiejętności polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata i trzecie miejsce. To były wspaniałe chwile dla wszystkich Polaków. Pamiętajmy jednak, że silna reprezentacja to silne polskie kluby. Górnik Zabrze i Legia Warszawa w pucharach europejskich grały z najlepszymi klubami europejskimi, jak równy z równym.

W Hrubieszowie chodziło się na Unię Hrubieszów. Miejscowe gwiazdy, jak Rysiu Bojko, Rysiek Wołoszyn, Paweł Pyszniak, Mirek Nowak czy Janek Skierski to byli nasi idole. W krótkim czasie dołączyli do nich Janusz Rybak i Rysiu Głowacz a potem Gieniu Gajec. To była silna drużyna. W Pucharze Polski pokonali czołowy zespół II – ligi Ursus Warszawa i dopiero po dogrywce przegrali z Wigry Suwałki. Co to były za mecze ! Hrubieszów w tym czasie żył tylko futbolem.


mak – Unia Hrubieszów w Pucharze Polski ma zagrać ze słynnym Górnikiem Zabrze, może kilka zdań w tym temacie ?

Nie oglądałem piłkarzy z Hrubieszowa już od wielu lat i trudno mi oceniać zespół czy zawodników w konfrontacji z tak silnym zespołem z Zabrza. Ale puchary rządzą sie swoimi prawami. Niespodzianki zdarzają się często. Ja oczywiście będę trzymał kciuki za naszą hrubieszowską drużynę. Chciałbym z tej strony powiedzieć, że dla młodych chłopaków z Hrubieszowa jest to być może nieliczna okazja żeby zaprezentować swoje umiejętności na tle takiego silnego rywala, jakim oczywiście jest Górnik Zabrze. Łowcy talentów z Zabrza i nie tylko, szukają uzdolnionej piłkarsko młodzieży, więc jest… okazja.

Dzięki za odpowiedzi – mak



Wysłuchał i opracował Marek Ambroży Kitliński (mak)

Foto – archiwum Krzysztofa Szatnego

Strona internetowa fb Obrazy Krzysztof Szatny