19 kwietnia 2024

Supersiatkarka z Masłomęcza

Mało kto chyba wie, że z tej miejscowości pochodzi najbardziej utytułowana siatkarka kraju p. dr Emilia Szczawińska – Osińska, która dla Polski i siebie zdobyła medale ma Mistrzostwach Świata, Europy i Akademickich Mistrzostwach Świata.

b>Emilia Szczawińska – Osińska

W Masłomęczu mieszkała od urodzenia w 1926 r. do zakończenia II Wojny Światowej na naszym terenie, a więc przez 18 lat. Niestety nie miała tam warunków do uprawiania jakiegokolwiek sportu.
Po zakończeniu okupacji razem z rodzicami przeniosła się do Lublina, podejmując naukę w liceum im. Arciszowej. Tam zajęcia sportowe prowadził znakomity nauczyciel p. Aleksander Strycharzewski, który od razu dostrzegł wysoką sprawność p. Emilii. Zaczęła na zawodach skakać w dal uzyskując odległość 4.94 m. i był to piąty wynik w kraju.
Ale najbardziej podobała jej się siatkówka, więc zaczęła uczęszczać na zajęcia kółka sportowego tej dyscypliny przy szkole, odnosząc sukcesy międzyszkolne. W końcu kilka dziewcząt awansowało do miejscowego klubu sportowego AZS, który na początek sięgnął po prymat w województwie, ale już w 1946 r. wywalczył 4 miejsce w kraju. Niestety w szatni był wielki płacz, ponieważ do brązowego medalu zabrakło jednego seta.

Dostrzegli ją centralni trenerzy (Zygmunt Kraus i Krzyżanowski), zalecając zmianę klubu na Lubliniankę, ponieważ trenerem tam był p. Kazimierz Wójtowicz (ojciec późniejszego Mistrza Olimpijskiego Tomasza). Było ciężko, ponieważ podjęła studia na lubelskiej Akademii Medycznej. Po zaliczeniu I roku przeniosła się do Warszawy, na Wydział Stomatologii. Treningi podjęła w stołecznym AZS, jednocześnie przez siedem lat reprezentując Polskę w ponad 100 oficjalnych meczach, zawsze w pierwszej szóstce.

W roku 1948 na Mistrzostwach Europy w Pradze (Czechosłowacja) razem z koleżankami wywalczyła brązowy medal za Związkiem Radzieckim i gospodyniami, a przed Rumunią, Francją, Węgrami i Holandią. Na kolejnych mistrzostwach naszego kontynentu, w 1950 r. w Sofii (Bułgaria) i 1951 w Paryżu (Francja) było jeszcze lepiej ponieważ zdobywała dwukrotnie srebrne medale. Niestety na te ostatnie mistrzostwa za „żelazną kurtynę” pojechało ich tylko dziewięć ponieważ po dokładnych „prześwietleniach” tylko tyle koleżanek otrzymało paszporty. A te, które pojechały, miały zapewnione „towarzystwo” – każda po dwóch panów, którzy nader skutecznie izolowali je od kontaktów ze sportowcami innych zespołów.

W latach 1951 w Berlinie (NRD) i 1953 w Bukareszcie (Rumunia) podczas Akademickich Mistrzostw Świata również otrzymała dwukrotnie srebrne medale, niestety zawsze ulegając drużynie Związku Radzieckiego.

Wreszcie przyszedł rok 1952 – w Moskwie (ZSRR) przeprowadzono I Mistrzostwa Świata. Tam po zwycięskich eliminacjach Polki awansowały do finału razem z drużyną ZSRR. Finał ten rozegrano na otwartym stadionie na Łużnikach, a oglądała go prawdopodobnie największa w historii siatkówki widownia, licząca 100 tysięcy widzów. Niestety rywalki kolejny raz wygrały, ale sensacją było to, że nasza drużyna pierwszy raz urwała im seta. Srebrny medal naszych reprezentantek uczynił ich bohaterkami narodowymi, za co otrzymały tytuł Mistrza Sportu.

Dyplom lekarza stomatologa spowodował podjęcie pracy aż w Szczecinie, zamążpójście, narodziny dzieci i w rezultacie zawieszenie kariery sportowej. Powróciła do Lublina, w końcu podrosły córki, więc znowu weszła na siatkarski parkiet, grając w lubelskim Starcie aż do 1967 r. Następnie jeszcze przez wiele lat grała w lidze TKKF w drużynie „Witaminki”.

Obecnie kibicuje naszym doskonałym „złotkom”, ale kompleksu niższości nie odczuwa, ponieważ Mistrzynie Europy nie zdobyły dotąd medalu na światowych turniejach, więc ich srebrny medal już lekko przykryty patyną, jest niczym dzisiejsze złoto.

Tylko pozazdrościć Masłomęczowi, że po słynnych Gotach, mieszkała w tej miejscowości przyszła wielka mistrzyni, która umiejętnie połączyła uprawianie sportu na wysokim poziomie z takim samym poziomem nauki i rolą żony oraz matki.

Warto by było zorganizować spotkania super – siatkarki z młodzieżą szkolną i licznymi kibicami tej popularnej w naszym kraju, mieście i powiecie dyscypliny sportu.

***

Na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez red. W. Miszczaka i opublikowanego w Lubelskim Sport Expressie opracował – Marek A. Kitliński (mak)

zobacz zdjęcia >>