23 kwietnia 2024

Eugeniusz Pietrosiuk

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w różnych dyscyplinach sportowych na arenach hrubieszowskich i nie tylko, brylował wysoki, szczupły, zwinny chłopak.

Starsi kibice i zawodnicy dobrze Go pamiętają, więc warto przypomnieć jego dokonania, a młodszych z nimi zapoznać.

Pietrosiuk Eugeniusz

Urodził się w Hrubieszowie 13 sierpnia 1938 roku z rodziców Zofii i Aleksandra. Ukończył Szkołę Podstawową nr 1 w Hrubieszowie, która mieściła się w dużym budynku razem ze szkołami nr 2 i 3 przy ulicy Żeromskiego.

Po pomyślnym zdaniu egzaminów dostał się do szkoły mechanicznej, która znajdowała się na zakolu ulicy Żeromskiego i Partyzantów. Tam spotkał nauczyciela wychowania fizycznego p. Włodzimierza Charkowskiego, który widząc jego sprawność fizyczną zachęcał Go do dodatkowych ćwiczeń i udziału w zawodach międzyszkolnych.

W 1952 r. wyjechał na obóz sportowy aż do Oleśnicy, tam ćwiczył różne dyscypliny sportowe np.: koszykówkę, piłkę ręczną i nożną, różne konkurencje lekkoatletyczne.

Po obozie zapisał się do sekcji piłki nożnej w „Spójni” Hrubieszów, następnie grał w „Sparcie” II Hrubieszów i od powstania w 1957 r. „Unii” Hrubieszów – reprezentował przez wiele lat ten klub.

Wspomina m.in. takich piłkarzy jak: Zbigniew Piwkowski, Janusz Kaniuga, Tadeusz i Józef Skórzewscy, Radosław „Mirek” Majcherski, Franciszek Jaworski, Ryszard Palczewski, Henryk Barszczewski, Tadeusz Tokarski, Jerzy Pachniewski, Wiesław Korczak, Kazimierz Młodzianowski, Hospod, Paszkiewicz, Wacław Prażak, Zdzisław Krawczyk, Jan Kuczewski, Z. Kalamis, Jan Lebiedowicz, Zbigniew Wiśniewski, Ryszard Wołoszyn, Oktawian Lisowski, Wacław Suchecki, Zdzisław Zawistowski, Zabłocki.

Trenowali Go m.in. Zbigniew Kufrej, Janusz Kaniuga, Ryszard Palczewski, Marian Kąźmierczak, Antoni Weremko.

Z działaczy pamięta: Starykiewicza, Charkowskiego, Nowaka, Zaburdę, Gabrysia czy Królikowskiego, a z sędziów: Jana Rybaka, Lucjana Szeląga, Tadeusza Nowosada, Józefa Kopcia czy Mariana Kozielskiego.

Oprócz meczów ligowych, wystąpił w meczach towarzyskich przeciwko Stali Rzeszów (2:1) czy Spartakowi Łuck 3:3 i 1:3. Karierę piłkarską zakończył w 1967 roku.

Pomimo gry w piłkę nożną, w związku z tym, że ciągnęło Go do „tego” sportu, to zawędrował na salę, gdzie trenowali pięściarze LZS Hrubieszów – m.in.: Czapko, Borys, Latos, Kosior, Adamczyk, Bizior.

Stoczył 17 walk w zawodach ligowych i innych. Startował w tenisie stołowym rywalizując z Mikitą, Czapko czy Kuźmińskim. Startował też w pływaniu w stylu klasycznym.

Bardzo dobre wyniki osiągał w skokach lekkoatletycznych. Jako pierwszy człowiek z Hrubieszowa pokonał w skoku w dal granicę 6 m. (6.04 w 1956 r.), doprowadzając rekord powiatu do bardzo dobrego wyniku 6.38 m. w 1959 r., czy w skoku wzwyż 1.61 m. w 1955 r., lądując oczywiście na piasku, w trójskoku uzyskał 11.30 m. W 1955 r., startował też w biegach krótkich (wszystko na bieżniach i rozbiegach żużlowych).

W 1959 r. wystąpił w meczu miejscowych drużyn MKS – LZS wygrywając cztery konkurencje: 800 m. – 2:20,6, wzwyż – 1.60, kula 5 kg – 13.09 i w dal – 6.35. W dal i wzwyż był wielokrotnie mistrzem powiatu. Udanie startował w zawodach międzypowiatowych np. „Pucharze Miast” czy wojewódzkich. W la reprezentował „Ogniwo’ Hrubieszów, „Spartę” Hrubieszów, LZS Hrubieszów czy szkołę mechaniczną. W 1961 r. został Mistrzem Spartakiady Województwa Lubelskiego w dal – 6.30 m. Wielokrotnie wygrywał w dal czy wzwyż z późniejszym czołowym zawodnikiem kraju w trójskoku Stanisławem Kuźmińskim.

Będąc zawodnikiem ważył około 65 kg przy wzroście 177 cm.

Obecnie jego pasją jest wędkowanie szczególnie w pobliskim Bugu, ponieważ od wielu lat mieszka w Kryłowie.

Za osiągnięcia lekkoatletyczne został odznaczony Złotą Odznaką Honorową LOZLA w 2005 r.

W związku z tym, że mój ojciec był zawziętym kibicem piłkarskim, często razem z nim byłem na meczach i pamiętam Pietrosiuka, jak wspaniały miał „drybling”, przez co obrońcy mieli Go na oku, a kibice czasami pretensje, że się za dużo kiwa. Ale jak się udało i rywale leżeli na murawie, to oklaski były gromkie. Bardzo dużo strzelał w kierunku bramki, zdobywając sporo goli, do piłki wyskakiwał najwyżej.

Później nie widziałem Go wiele lat, więc jak pojechałem do niego w odwiedziny, wydał mi się jakiś niższy, ale rozebrany był do pasa, widać było na dość jeszcze muskularnym ciele lekki pot. Więc zapytałem – Coś taki spocony? Okazało się, że Pan Gienek w dalszym ciągu posiada worek treningowy i w celu utrzymania kondycji oraz sprawności często go okłada.

Tak to jest z prawdziwymi sportowcami.

Opracował Marek Ambroży Kitliński (mak)

zobacz zdjęcia >>