25 kwietnia 2024

Janusz Woźnica – Szok stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.

Wprowadzony stan wojenny w Polsce 13.12.1981 r. z inicjatywy PZPR przez WRON do dzisiaj przywołuje u wielu jeszcze dreszcze strachu, niemocy i głodu. Z wielu rodzin internowano, aresztowano, zatrzymywano, wcielono na siłę do wojska, a nawet ZOMO, zginęli ludzie, byli pobici, a byli to Ci, którzy chcieli, aby w Polsce żyło się lepiej, bezpieczniej i mieć coś do powiedzenia, szczególnie o czasach międzywojennych. Poniżej były nauczyciel historii w LO im. ks. St. Staszica w Hrubieszowie, jednocześnie aktywny działacz NSZZ Solidarność p. Janusz Woźnica, który był i działał w sercu wydarzeń, pokrótce przedstawia, przebieg tego dla naszego kraju i dla wielu osobistego dramatycznego wydarzenia.

 

Janusz Woźnica – Szok stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.

 

Dnia 31 sierpnia 1980 r. w Gdańsku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS) pod przewodnictwem L. Wałęsy podpisał porozumienie z rządem PRL, na mocy, którego władze zgodziły się na realizację 21 postulatów MKS. Władze wyraziły w ten sposób zgodę na powstanie wolnych związków zawodowych (postulat nr 1). 

Ku zaskoczeniu władz w dość szybkim tempie powstał niezwykle sprawny i niezależny od partii komunistycznej (PZPR) i administracji państwowej Związek pod nazwą Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, który na przełomie 1980/1981r. liczył 9,5 mln członków.

            Był to ewenement w państwach komunistycznych ( tzw. demokracji ludowej) od czasów rewolucji bolszewickiej (październikowej) w 1917 roku.

Konstytucja PRL-u mówiła, bowiem (art.3), że przewodnią siłą polityczną społeczeństwa w budownictwie socjalizmu jest PZPR. Komuniści polscy nie zapomnieli o zabezpieczeniu  „międzynarodowym” swej władzy. W art.6 Konstytucji wpisali nazwę Związku  Radzieckiego (Rosji) !

            Tymczasem społeczeństwo maltretowane permanentnymi kłopotami gospodarczymi i brakami podstawowych art. konsumpcyjnych (w 1976 r. wprowadzono kartki na cukier) wiązało nadzieję z „Solidarnością”, licząc, że będzie ona skutecznie kontrolowała władzę.

 

W Hrubieszowie i rejonie Hrubieszowa (ponownie powiat od 1998 r.) do NSZZ „S” zapisało się ok. 7 tys. pracowników. Społeczeństwo Hrubieszowa już latem 1980 r. wykazało sporą aktywność. W Spółdzielni Inwalidów zebrano podpisy pod petycją do władz w sprawie złej organizacji pracy przez kierownictwo Spółdzielni. Dnia 16 sierpnia w PKS w Hrubieszowie miał miejsce krótki strajk (postulaty płacowe). Były to wówczas akty niezwykłej odwagi. W Hrubieszowie przecież nikt się komunistom nie przeciwstawiał od 1946 r. Przyznam się, gdy dotarły do mnie (niebawem więźnia PRL-u) wiadomości na ten temat, nie bardzo w to wierzyłem i uznałem za plotkę. Taki był wówczas stopień komunistycznego zamordyzmu.

 

            Społeczeństwo z entuzjazmem przyjęło porozumienia sierpniowe (Szczecin, Gdańsk) i liczyło na współpracę władz z nowym związkiem i vice versa „Jak Polak z  Polakiem”, choć orędownik pokojowego porozumienia – E. Gierek utracił władzę. Irytację władz budziło ściśle przestrzegana niezależność przez Związek i rozbudowa jego wpływów na wsi (powstał NSZZ Rolników Indywidualnych „S”) i wśród młodzieży akademickiej – utworzono Niezależny Związek Studentów.

Związek był niezadowolony  z pogłębiających się kłopotów w zaopatrzeniu i nieudolności administracji w organizowaniu życia gospodarczego.

            Dziś nie jest tajemnicą, że władze już od jesieni 1980r. przygotowywały się do wprowadzenia stanu wojennego. Służby Bezpieczeństwa (SB) ciągle aktualizowały listę osób przeznaczonych do internowania, czyli aresztowania bez udziału prokuratury i sądów.

Chodziło o zmęczenie społeczeństwa codziennymi trudami życia, kolosalnymi brakami rynkowymi, ogłupianie wszechobecną propagandą, którą w szczególności aplikowano żołnierzom LWP i innym  służbom mundurowym, które po 13 grudnia okazały się bardzo dyspozycyjne o oderwane mentalnie od większości społeczeństwa.

NSZZ „S” organizowała akcję protestacyjną (marsze „głodowe” kobiet w Łodzi) i lokalne strajki. Jesienią 1981r. dało się odczuć, że sytuacja zmierza do jakiegoś radykalnego rozwiązania. „Karnawał Solidarności” zbliżał się ku końcowi. Generał Jaruzelski oprócz pełnionej funkcji premiera objął stanowisko I sekretarza PZPR.

 

Nie osłabiło to bojowych nastrojów w „S”, a raczej je prowokowało. Pamiętam jak w listopadzie 1981 r. na jednym z zebrań nauczycieli z „S” upominałem bojowych kolegów, aby nie proponowali daleko idących skierowanych przeciw PZPR uchwał, gdyż do Polski może wkroczyć Armia Radziecka. Takiego scenariusza się obawiano Wówczas Pan Ś., nauczyciel z Horodła ku memu zaskoczeniu powiedział: „To ja wówczas pójdę do lasu „.

 

Wprowadzenie stanu wojennego było, że tak to określę, było oczekiwanym zaskoczeniem. Oczekiwano, że coś się wydarzy, ale nikt nie wiedział, co.

            Stan wojenny był przygotowywany w wielkiej tajemnicy przez Sztab Generalny LWP, nad jego koncepcją pracował m.in. płk R. Kukliński. Był przygotowany doskonale, był to majstersztyk. Obejmował niemal wszystkie dziedziny życia społecznego, miał sterroryzować społeczeństwo i to się władzom udało.

Zanim to nastąpiło, władze jesienią przedłużyły żołnierzom, którzy mieli po 2 latach opuścić koszary, służbę w LWP, chodziło o dalszą izolację tych młodych żołnierzy od społeczeństwa i pozostawienie ich pod wpływem oficerów politycznych (politruków). No i oczywiście o większą liczbę żołnierzy pod bronią. W teren skierowano operacyjne grupy wojskowe, które – jak oficjalnie zapewniano- miały pomóc administracji państwowej w  przygotowaniu się do zimy, z którą w komunizmie sobie nie radzono, choć trzeba przyznać, że zimy w owym czasie były bardzo mroźne. Oficerowie z grup operacyjnych LWP 13 XII objęli funkcje komisarzy wojskowych. Teren mieli już rozpoznany.

Zanim gen. Jaruzelski ogłosił narodowi w tv i radio bulwersujące i smutne informacje o wprowadzeniu stanu wojennego SB i MO przeprowadzały od północy 12/13 XII aresztowania ( internowania).

 

W woj. zamojskim internowano 121 osób, w tym trzy kobiety. W Hrubieszowie i rejonie hrubieszowskim bardzo sprawnie internowano 19 osób na czele z przew. Zarządu Oddziału NSZZ „S” Stanisławem Chilewskim. Przewożono ich do komendy rejonowej MO w Hrubieszowie, a następnie więźniarkami pod „opieką” uzbrojonych konwojentów do ZK w Krasnystawie.

            W całej operacji internowania brali udział funkcjonariusze SB, MO i SW, którzy pracowali z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem.

W decyzji o internowaniu podpisywanej przez płk Portko (zastępca komendanta woj. MO ds. SB) zaznaczono ” dopuszcza się czynów społecznie niebezpiecznych w miejscu pracy i zamieszkania, zdolny do podejmowania działalności godzącej w ustrój socjalistyczny”.

 

Kim byli internowani? Poza S. Chilewskim i Markiem Bartkowiakiem, nie należeli do hrubieszowskiej „elity” solidarnościowej, nie byli znani szerszemu ogółowi, nie pełnili ważniejszych funkcji związkowych. J. Łukasiewicz i J. Zinkiewicz ze Spółdzielni Inwalidów narazili się kierownictwu jeszcze przed powstaniem „S”. Była to, więc zemsta decydentów ze spółdzielni, którzy sprytnie zmanipulowali SB. Gabriel Kozłowski z Podhorzec, pracownik Grupy Remontowo Budowlanej przy UG w Werbkowicach naraził się Naczelnikowi Gminy, gdy zorganizował w 1981 r. protest przeciwko niezwykle prymitywnym warunkom pracy. Robotnicy w tym „Zakładzie” spożywali posiłki siedząc na workach z cementem i wapnem, a wokół piasek (stwierdziłem to naocznie). Mnie przed internowaniem (byłem we władzach hrubieszowskiej „S” od początku) obronił prawdopodobnie ówczesny sekretarz POP PZPR w LO im Ks. S. Staszica, Pan Olgierd Pirszel. „Ale mnie maglowali” obwieścił mi zadowolony.

            Do pomocy służbom zmobilizowano ORMO (w hrubieszowskim ok.1500 osób). Bojówka ORMO pod wodzą pana P. zdemolowała lokal hrubieszowskiej „S” na tzw. „popówce”, poturbowano dwóch pełniących dyżur robotników. Odważyłem się w styczniu 1982r. obejrzeć to pobojowisko. Wyłamano drzwi, rozbito sanitariaty, wybito szyby. Po co? W jakim celu ?

            Rano w niedzielę mieszkańców Hrubieszowa zaskoczyły głuche telefony, prezenterzy tv w mundurach, ogłoszenia o rygorach stanu wojennego i godzinie milicyjnej. Na ulicach pojawili się żołnierze LWP, ROMO, czyli zmobilizowane ORMO, przez miasto przejeżdżały pojazdy wojskowe. Ot, demonstracja siły władzy.

Władze zmobilizowały rezerwistów, na głównych drogach wyjazdowych z miasta postawiono szlabany i koksowniki dla żołnierzy legitymujących podróżnych. Zmilitaryzowano kolej i transport. Zakazano podróżowania poza woj. zamojskie (obowiązywały przepustki, ewentualnie delegacje).

Zwalniano dyrektorów, którzy należeli do „S” lub tolerancyjnie się do niej odnosili. Otrzymywali wypowiedzenie z adnotacją, że „Utracili zdolność kierowania”.

            Najbardziej jednak władze sterroryzowały własnych zwolenników. Aby wytworzyć atmosferę rzekomego zagrożenia przed „krwiożerczymi” elementami „S” tworzono grupy samoobrony (wydawano broń), do których według danych, które w swej fundamentalnej pracy przytacza  E. Wilkowski, należało w woj. zamojskim 1250 osób.

            Dyrekcje w zakładach pracy przejęły mienie Związku i oczywiście konta bankowe. Tylko we Wrocławiu udało się związkowcom wydostać z banku przed 13 grudnia 80 mln zł. O tej akcji nakręcono przed kilku laty film.

Komisarze wojskowi nadzorowali pracę dyrekcji i pracowników w większych zakładach pracy. W terenie komisarze LWP „pomagali” naczelnikom gmin.

W woj. zamojskim pracę Kuratorium i nauczycieli nadzorował płk Wlazło. Musiałem osobiście, podobnie jak i inni nauczyciele w LO im. S. Staszica wysłuchać idiotycznej tyrady tego osobnika.

            Militarnie stan wojenny był udany. Gen. Jaruzelski kierował złożonym z kilkunastu generałów Wojskową Radą Ocalenia Narodowego (WRON). Był to organ niekonstytucyjny, a właściwie stojący nad Konstytucją, a więc stojący również nad PZPR. Partia Komunistyczna, aby utrzymać się przy władzy musiała skorzystać z pomocy wojskowych. Wojskowi w większości przypadków lekceważyli lokalnych sekretarzy PZPR. Autorytet partii runął.

Po zniesieniu stanu wojennego partia komunistyczna nie była w stanie kierować społeczeństwem w  budownictwie socjalizmu, 3 art. Konstytucji PRL stał się po 13 XII 1981 martwy. Paradoksalnie, to WRON dobiła PZPR, a miała ją uratować.

Miał ją uratować kompromis zawarty z opozycją solidarnościową na „okrągłym stole” i wybory w czerwcu 1989 r. W wolnych wyborach do senatu PZPR nie uzyskał nawet jednego mandatu !

            Mogę powiedzieć, że jako senator I kadencji Senatu PRL/III RP walczyłem z bankructwem gospodarczym i finansowym państwa. Tak ! Ostatni rząd komunistyczny nie był w stanie opracować budżetu PRL-u na 1989 r. Zatwierdzaliśmy budżety okresowe (miesięczne) tzw. prowizoria budżetowe, gdyż z powodu galopującej inflacji rząd nie potrafił oszacować dochodów budżetu państwa.

            29 grudnia wykreślono z Konstytucji RP nazwę PRL, PZPR, ZSRR. W końcu stycznia 1990 r. PZPR rozwiązano na ostatnim partyjnym zjeździe. Partia komunistyczna w Polsce przestała istnieć.

Przypomnijmy, że prezydentem RP był w tym czasie gen. Jaruzelski „zbawca” komunistów z 13 XII 1981r. Taki przyjaciel i obrońca nie pomógł w decydującym okresie. Po co więc terroryzował społeczeństwo stanem wojennym (ponad 100 ofiar). Po co wprowadził kraj w ciemną dziurę na okres 8 lat.

 

Opracował – Janusz Woźnica, emerytowany nauczyciel historii w LO im. ks. S. Staszica w Hrubieszowie

 

JWOpracowując powyższy tekst wykorzystałem dane z monografii  Eugeniusza Wilkowskiego, <Solidarność na ziemi zamojskiej w latach 1980-89>, Chełm 2009r.

 

***

 

Uwaga!

Liczymy na zdjęcia z okresu stanu wojennego w Hrubieszowie i jego powiatu…

 

Opracował – Marek A. Kitliński (mak)