24 kwietnia 2024

Polscy ratownicy pomogli afgańskiemu dziecku

W niedzielę 11 września 2011 roku ratownicy z 8 zespołu doradczo-łącznikowego ds. szkolenia afgańskiej policji (POMLT-8) stacjonujący w bazie Giro pomogli afgańskiemu chłopcu rannemu w wyniku eksplozji niewybuchu pozostałego po dawnych konfliktach zbrojnych w Afganistanie.

W niedzielny poranek st. szer. Łukasz Łyczak i st. szer. Tomasz Jędruchniewicz, trzymający wartę na jednym z posterunków obserwacyjnych bazy Giro usłyszeli huk eksplozji w niewielkiej odległości od miejsca pełnienia służby. Na pobliskim równinnym terenie zobaczyli rannego chłopca, który po upadku wywołanym wybuchem zaczął iść w kierunku koalicyjnej bazy. Żołnierze natychmiast zaalarmowali o zdarzeniu Taktyczne Centrum Operacyjne TOC (Tactical Operational Center) w bazie Giro. Stamtąd na miejsce zostały wysłane siły szybkiego reagowania QRF (Quick Reaction Force), w których składzie znaleźli się żołnierze 2. plutonu 1. kompanii Zgrupowania Bojowego Bravo (ZBB), cywilni ratownicy medyczni zespołu POMLT-8, saperzy grupy inżynieryjnej, przedstawiciel grupy ds. współpracy cywilno – wojskowej CIMIC (Civil Military Cooperation) oraz afgańscy policjanci razem z Polakami stacjonujący w bazie Giro.

Kiedy żołnierze QRF dotarli na miejsce, okazało się, że będące w szoku dziecko, mimo odniesionych obrażeń zdołało przejść ok. 150 metrów. Ratownicy zespołu POMLT-8, po sprawdzeniu przez saperów miejsca, w którym znajdował się ranny, natychmiast zajęli się udzielaniem mu pierwszej pomocy. W tym czasie żołnierze zabezpieczyli teren i ustalili miejsce, w którym nastąpiła eksplozja. Saperzy, plut. Artur Wloszik i st. szer. Tobiasz Wróbel sprawdzili czy w okolicy nie ma kolejnych niewybuchów, jak również wszystkie ślady pozostałe w miejscu eksplozji. „Duża ilość odłamków leżących w pobliżu miejsca wybuchu oraz ich różny stan zachowania uniemożliwił dokładne określenie, które z fragmentów pochodziły z dzisiejszego incydentu,”- mówił plut. Wloszik. „Niestety niewybuchy są dość częstym zjawiskiem w tym rejonie, często też w wyniku ich detonacji ofiarami stają się przypadkowi mieszkańcy okolicznych wiosek, ” – podkreślił dowódca 1. kompanii zmotoryzowanej ZBB i jednocześnie dowódca FB Giro kpt. Paweł Szczyszek.

„Poszkodowany chłopiec miał złamaną nogę i kilka ran od odłamków na obu nogach. Opatrzyliśmy rany, usztywniliśmy złamanie i zabraliśmy go do bazy. Tam przygotowaliśmy chłopca do transportu do szpitala koalicyjnego w Ghazni,” – opowiadał cywilny ratownik medyczny zespołu POMLT-8 Michał Dąbrowski. Jak wynikało z oględzin miejsca zdarzenia, informacji świadków oraz samego poszkodowanego, chłopak nadepnął na kamień, pod którym znajdował się niewybuch. Kamień też prawdopodobnie ochronił chłopca przed uderzeniami odłamków, dlatego obrażenia okazały się stosunkowo niegroźne.

„W rozmowie z innymi afgańskimi chłopcami znajdującymi się w pobliżu miejsca zdarzenia w momencie eksplozji ustaliliśmy, że ranny pasterz, pochodzący z pobliskiej miejscowości Ludian ma około 12 lat, jest sierotą, gdyż jego ojciec umarł, a matka ponownie wyszła za mąż i nie mieszka już w dystrykcie Giro. Chłopak trudni się wypasaniem owiec, za co dostaje 7 kg mąki rocznie za każdą owcę.” – opowiadał dowódca zespołu CIMIC kpt. Marcin Matczak. „Ma dwóch braci, z których jeden przebywa w Pakistanie, a drugi powinien być w rodzinnej wiosce. Wysłaliśmy świadków zdarzenia do niego, aby poinformowali co się stało i uprzedzili, że wyślemy chłopca do szpitala w bazie Ghazni” – dodał kpt. Matczak.

„Chłopiec był w dobrej kondycji psychicznej. Kiedy czekaliśmy na śmigłowce MEDEVAC śmiał się i próbował żartować z żołnierzami,” – mówił cywilny ratownik medyczny zespołu POMLT-8 Hubert Szczepański. Przed opuszczeniem bazy Giro chłopiec dostał też od polskich żołnierzy nową bieliznę i kilka innych podarunków. Zanim dziecko zostało przekazane pod opiekę ratowników ze śmigłowców medycznych przez cały czas towarzyszył mu afgański policjant, zastępca komendanta posterunku policji w bazie Giro Kadir. Cierpliwie wyjaśniał chłopcu, co się z nim stało i co będą robić polscy medycy. Miedzy innymi dzięki temu pobyt w polskiej bazie, czyli obcym dla niego środowisku nie był dla dziecka stresujący.

W bazie Polskiego Kontyngentu Wojskowego Giro w Afganistanie stacjonują przede wszystkim żołnierze 1. Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Uzupełniają ich żołnierze z pozostałych jednostek „Czarnej Dywizji”, saperzy z 1. Brygady Saperów z Brzegu, żołnierze z Centralnej Grupy Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej z Kielc oraz placówek Żandarmerii Wojskowej.

***

Tekst: ppor. Anna Wisłocka
Foto: archiwum FB Giro