18 kwietnia 2024

Wywiad z Łukaszem Iżowskim o… Korporacji Akademickiej „Arkonia”

Łukasz Iżowski absolwent hrubieszowskich szkół, pasjonat koszykówki, działacz społeczny, podczas studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim został członkiem Korporacji Akademickiej „Arkonia”, której jak się okazało członkiem, ale ponad 100 lat wcześniej był prezes przedwojennego Towarzystwa „Sokół” w Hrubieszowie Jan Pawłowicz. Przyznam się, że na temat w/w Korporacji nic nie wiedziałem, teraz już wiem, po udzielonym wywiadzie przez Łukasza Iżowskiego i mam nadzieję, że ten temat zainteresuje również czytelników LubieHrubie, tym bardziej, że jej działalność to szlachetna misja!


Wywiad z mgr prawa Łukaszem Iżowskim, członkiem Korporacji Akademickiej „Arkonia” i nie tylko!

 

Okazało się, że współzałożyciel i prezes międzywojennego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Hrubieszowie Jan Pawłowicz jeszcze wcześniej należał do Korporacji Akademickiej „Arkonia”, co to za organizacja, kiedy i gdzie powstała, czym się zajmowała, zajmuje?

– Korporacja Akademicka „Arkonia” została założona w roku 1879 przez polskich studentów, kształcących się w Rydze. Trzeba pamiętać, że w tym czasie na ziemiach polskich trwał intensywny proces rusyfikacji, niemożliwe było studiowanie w języku polskim. Byliśmy jedynie Krajem Przywiślańskim, prowincją Cesarstwa Rosyjskiego. Politechnika w Rydze była uczelnią o stosunkowo dużej swobodzie, językiem wykładowym był język niemiecki, a nie znienawidzony rosyjski. Wysoki był poziom nauczania, szczególnie w zakresie nauk rolniczych. To wszystko spowodowało, że w latach poprzedzających założenie Arkonii Polacy stanowili nawet ok. 40% wszystkich studentów ryskich.

Celami Arkonii od zarania jej dziejów było dostarczenie Krajowi kadr, które budowałyby jego dobrobyt pamiętając jednak o swoim pochodzeniu, zachowującymi narodową tożsamość. Arkonia powstała w epoce pozytywizmu, co znalazło wyraz w jej celach i misji. Podkreślano, że wykształceni Arkoni (wówczas wyższe wykształcenie było, jak wiemy, bardzo rzadkie) powinni pracować nad wzrostem dobrobytu „moralnego i materialnego”, ze szczególnym uwzględnieniem „mniej oświeconych warstw narodu”.

Równie istotne było, aby między Arkonami wytworzyć silne więzy towarzyskie. Silna więź członków, szczególna gotowość do wzajemnej pomocy, wsparcie dla Arkonów i ich rodzin – to również fundament Korporacji Akademickiej Arkonia.

Znamienne, że Arkonia powstała jako organizacja wychowawcza, nie mająca politycznego lub religijnego charakteru. Poza tym – jest to organizacja skupiająca wyłącznie studentów-mężczyzn.

 

Toż, to już wiele, wiele lat temu i działa nadal?

– Oczywiście, działa nieprzerwanie, pomimo dwóch wojen światowych, wielokrotnych zmian granic, pomimo działania władzy komunistycznej – niechętnej jakimkolwiek niezależnym podmiotom, a już w szczególności zrzeszającym przedwojenne elity.

Oczywiście wymienione na początku cele, w różnym czasie napełniały się różną treścią. Zupełnie, czym innym były starania o zachowanie polskości i propagowanie idei pracy u podstaw, pracy organicznej – w końcu XIX wieku, czym innym w wolnej Polsce okresu międzywojennego. Inaczej cele Arkonii były realizowane do 1989 r., a inaczej po odzyskaniu wolności.

Fundamenty pozostają jednak niezmienne: mamy się kształcić, pracować nad sobą, wspierać się, a wszystko to – mając świadomość, że nie robimy tego wyłącznie dla siebie.

 

Gdzie jest obecnie główna siedziba, kto zarządza?

– Siedzibą Arkonii jest obecnie Warszawa, czynna Arkonia skupia studentów warszawskich uczelni. Poza Korporacją Akademicką Arkonia funkcjonuje Związek Filistrów Arkonii tj. stowarzyszenie starszych Arkonów, nie spotykających się już tak często, jak młodsi koledzy – studenci.

Władze Arkonii (obu Stowarzyszeń) zmieniają się raz do roku. Jednym z naszych celów jest przygotowanie studentów do działania w różnych formach organizacyjnych, w tym w ich władzach. Uczymy się w ten sposób odpowiedzialności, sztuki zarządzania zespołem osób.

 

A jakieś agendy, inne miejsca?

– Arkonia nie ma oddziałów zamiejscowych. Natomiast do Związku Filistrów Arkonii należą filistrzy (tj. nieaktywni Arkoni), zamieszkali w różnych częściach Polski, a także poza jej granicami. Ma to swoje zalety – gdy jesteśmy w miejscowości zamieszkałej przez jednego z nas, mamy pewność miłej gościny – nawet w przypadku, jeśli nie znamy się osobiście.

 

Jak Pan się znalazł w tej Korporacji i dlaczego?

– Kolega ze studiów zaproponował mi, że przekaże kontakt do mnie jednemu z Arkonów i on się być może ze mną skontaktuje. Tak się stało. Zostałem zaproszony na spotkanie – i miałem to szczęście, że trafiłem na tak zwaną „knajpę”, a więc uroczyste spotkanie o radosnym charakterze. Tam zobaczyłem specyficznie ubranych, posługujących się nie w pełni zrozumiałymi pojęciami (filister, fuks, barwiarz, dekiel, banda, sztychbruder, komersz) ludzi w wieku od 19 do 80-kilku lat.

 

A inni członkowie Korporacji związani z Ziemią Hrubieszowską, czy samym miastem?

– W czynnej Arkoni jest obecnie poza mną jeszcze jeden kolega. Niektórzy z obecnych filistrów Arkonii mają rodziny w naszych stronach. Jednym z filistrów jest członek rodu Szeptyckich, którzy przekazali pałac w Łabuniach siostrom franciszkankom.

 

Czyli, jakie zadania czekają Pana w związku z powyższym?

– W związku z faktem, iż od pewnego czasu moje obowiązki zawodowe i rodzinne zabierają mi większość czasu, moja obecność w czynnej Arkonii dobiega końca. W maju zamierzam zostać filistrem Arkonii.

 

Skąd czerpiecie fundusze na tą działalność?

– Utrzymujemy się w przeważającej mierze ze składek członkowskich. Poszczególne działania młodej Arkonii są dofinansowywane przez Związek Filistrów, filistrzy opłacają również czynsz za najem lokalu na warszawskim Nowym Mieście.

 

Był pan przy grobowcu Jana Pawłowicza, zapalił znicz, położył informację o przynależności do „Arkonii” zmarłego, co dalej?

– Mam w planie przeprowadzić małe badanie, którego przedmiotem byłaby wspólna historia hrubieszowszczyzny i filistrów Arkonii, a także innych korporacji akademickich. Na razie jednak są to plany ogólne, które muszą poczekać na swoją kolej. W Arkonii pielęgnowany jest zwyczaj odwiedzania, co roku we Wszystkich Świętych grobów naszych zmarłych i zostawiania znicza wraz z trójbarwną wstęgą w kolorach granatowym, białym i zielonym – barwach Arkonii.

 

Jest pan prezesem Stowarzyszenia Młodych Hrubieszowian „Viritim”, proszę przybliżyć wiedzę o tym stowarzyszeniu?

– Stowarzyszenie Młodych Hrubieszowian (SMH) powstało głównie w celu aktywizacji młodzieży hrubieszowskiej, pokazania miejsc, z których można skorzystać. Sami (założyciele) skorzystaliśmy w czasach licealnych i studenckich z ofert kilku stowarzyszeń i fundacji. Szczególnie dobrze wspominamy międzynarodowe wymiany młodzieży – w przeważającej mierze finansowane ze środków unijnych, gdzie poznaliśmy wielu znajomych z całej Europy. Kilka osób skorzystało z naszej pomocy.

 

Pracuje pan jako prawnik (adwokat), to jest to?

– Tak, zdecydowanie. Praktyczną przygodę z prawem rozpocząłem jako asystent prawny w dużej firmie informatycznej, następnie od III roku studiów pracuję w kancelarii obsługującej podmioty gospodarcze. Szczególnie interesujące są dla mnie zagadnienia z zakresu procesu cywilnego, prawa spółek i prawa własności intelektualnej.

 

Ale dokształca (ł) się pan nadal?

– Poza prawem studiowałem również w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Skończyłem również krakowską Szkołę Prawa Własności Intelektualnej, organizowaną przez Centrum im. H. Grocjusza. Poza tym, jestem aplikantem adwokackim w Izbie Adwokackiej w Warszawie.

 

Które pan kończył szkoły w Hrubieszowie, kogo i co pan z tego okresu pamięta?

– Naukę podstawową rozpocząłem w Jedynce, tam też chodziłem do gimnazjum. Później uczęszczałem do Staszica.

W czasach szkolnych byłem totalnie zafascynowany koszykówką, grałem w upałach, a i zdarzyło mi się odśnieżać boisko, aby móc pograć. Bywało, że mama przychodziła po mnie w nocy na boisko! Miłość do koszykówki zaszczepił we mnie p. Andrzej Podlewski.

Drugą pasją była i jest historia. W tej dziedzinie mocno i bardzo pozytywnie zapadł w pamięć sor Janusz Woźnica, nietuzinkowa postać, o wielkiej wiedzy i jeszcze większym darze jej przekazywania.

W ogóle uważam, że miałem szczęście do nauczycieli, mógłbym wymienić jeszcze wiele nazwisk. Nigdy też nie zapomnę mojej dzielnej klasy w Liceum – ja, 35 koleżanek i sorka Wierzchowska. Wspaniała przygoda!

 

Pana zainteresowania koszykówką pozostały? Jeżeli tak, to, w jakiej formie?

– Oczywiście, natomiast z braku czasu realizacja tej pasji sprowadza się do jednej gry w tygodniu, zresztą i to nie zawsze się udaje.

 

Bywa pan w Hrubieszowie, coś się zmienia?

– Staram się bywać regularnie, serce pozostawiłem w Hrubieszowie, choć teraz jestem już związany emocjonalnie i z Warszawą.  Według mnie Hrubieszów się zmienia, ładnieje. I są korki! Jeszcze w moich licealnych czasów rzecz właściwie niespotykana.

 

Dziękuję za odpowiedzi i życzę powodzenia w dalszej działalności społecznej, zawodowej i rodzinnej

– Dziękuję również. W razie zainteresowania Arkonią – polecam stronę www.arkonia.pl. Chętnie udzielę informacji również osobiście – dociekliwi mnie odnajdą 😉

 


29.01.2014 r. ze strony int. Arkonii

Wolność słowa w Internecie

Kolejny styczniowy wykład wygłosił kol. Łukasz Iżowski.

Prawnicze wystąpienie pozwoliło nam odnaleźć się w gąszczu interenetu i panujących tam zasad. Słuchaliśmy o płynnej granicy między tym, co wolno, a co jest zakazane. Dowiedzieliśmy się, że granica wolności słowa mimo częstego naginania istnieje i potrafi być skutecznie egzekwowana.

Wykład z pewnością zwiększył naszą świadomość prawno- cybernetyczną.


Wycinek z życia sportowego w hrubieszowskiej Jedynce:

2002 – 12.04. KOMUNIKAT Z REJONOWEJ GIMNAZJADY W PIŁCE KOSZOWEJ CHŁOPCÓW, HALA MKS „UNIA” HRUBIESZÓW.

W zawodach wzięło udział 60 zawodników z 6 szkół. SYSTEM „GRUPOWY”: 

GRUPA I: 1 TOMASZÓW – 1 HRUBIESZÓW 9:27; 1 TOMASZÓW – SZCZEBRZESZYN 19:22; 1 HRUBIESZÓW – SZCZEBRZESZYN 26:17.

KOLEJNOŚĆ W GRUPIE I: 1.

1 HRUBIESZÓW;

2. SZCZEBRZESZYN;

3. TOMASZÓW;

FINAŁ: 1 HRUBIESZÓW – 2 TOMASZÓW 18:24. 

KOLEJNOŚĆ KOŃCOWA: 

1. G. 2 TOMASZÓW, 

2. G. 1 HRUBIESZÓW – op. A. Podlewski; 

3. ZS 2 KRASNYSTAW, 

4. G. W SZCZEBRZESZYNIE;

5-6. G. 2 ZAMOŚĆ i G. 1 Tomaszów.

Skład G. 1 Hrubieszów: Iżowski Łukasz, Sas Arkadiusz, Kleczkowski Przemysław, Gorzelnicki R, Sawicki Karol, Luchowski Z, Myśliwiec Ł, Megas M, Pałys D.



Wycinek z życia sportowego w hrubieszowskim Staszicu:

– 2004 – I miejsce w ZAMOJSKIM FINALE REJONOWYM W PIŁCE KOSZOWEJ chł.: J. Łokaj, J. Grzesiuk, Ł. Iżowski, F. Krasiński, R. Gruba, K. Sawicki, J. Jasieczek, M. Kurzydłowski, M. Kowalczyk w finale z ZS 3 Hrub. 45:20.

 

– 2004 – Wojewódzka  Licealiada w kosza chł. 30 III w Kraśniku 4. ZS 2 Hrubieszów

 

– 2005 – ZAMOJSKA REJONOWA  LICEALIADA W  PIŁCE  KOSZYKOWEJ

Dnia 9.01.2005 r.  Hrubieszów – III miejsce,

mecz o III miejsce: ZS 2 Hrubieszów – ZS 2 Tomaszów 52:32

Skład: Sawicki  Karol, Pietrona  Paweł,   Czerniak  Damian, Stępka  Mateusz, Telicki  Jakub, Piątek  Tomasz, Iżowski  Łukasz, Piątek  Maciej, Kucyk Norbert, Gis  Konrad.



Jan Kanty Józef Tadeusz Pawłowicz, herbu Przyjaciel

Współzałożyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Hrubieszowie. Pierwszego stowarzyszenia sportowego założonego w Hrubieszowie.

Urodzony w 1878 r. w Warszawie z rodziców Mścisława i Józefy z domu Ostrowska, żonaty z Janiną z Zielińskich. Z rodzeństwa posiadał siostrę i brata. Prywatnie vice dyrektor Oddziału Banku Zjednoczonych Ziem Polskich w Hrubieszowie. Filister Korporacji Akademickiej „Arkonja”, tj. organizacji łączności koleżeńskiej, zjazdów, pomocy moralnej i materialnej członkom stowarzyszenia, ich rodzinom jak i istniejącej od 1879 r. Arkonii, prawdopodobnie trafił tam podczas studiów w Rydze.

Jako społecznik współzałożyciel i prezes Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Hrubieszowie. Wiceprezes w Zarządzie Wojewódzkim Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Lublinie. Prezes Okręgowego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Zamościu. Za jego prezesury w Hrubieszowie Towarzystwo otrzymało Sztandar i został wybudowany „Dom Sokoła”. W tej ostatniej sprawie, razem z Zarządem „Sokoła” w Hrubieszowie zachęcił ziemian, braci Kazimierza i Władysława Pohoreckich do ofiarowania placu pod budowę siedziby Towarzystwa Gimnastycznego i to się udało. Budynek był budowany szczególnie ze środków Ziemiaństwa Hrubieszowskiego, do czego też się przyczyniał. Przeprowadzano w nim wykłady o tematyce etycznej, moralności i patriotyzmie. Organizował z Zarządem zawody sportowe, w różnych dyscyplinach sportowych. Osobiście uczestniczył w różnych uroczystościach, podczas których demonstrowano sprawność członków Towarzystwa szczególnie w budowaniu piramid sportowych, masowych układach gimnastycznych, marszach ozdobnych.  Dbał o estetyczny wygląd i zachowywanie się członków Zarządu, jak i zwykłych członków.

Jan Pawłowicz nie tylko udzielał się w „Sokole”, ale np. w 1927 r. z ks. Melchiorem Juścińskim był inicjatorem i wspomógł pieniężnie renowację Krzyża i Gałki miedzianej na wieżyczce Kościoła Parafialnego, dodatkowo na koszt własny pozłocił.

Po długich i ciężkich cierpieniach, jak informował nawet Kurier Warszawski z dnia 9 września 1935 r. zmarł dnia 8.09.1935 r. – mając zaledwie 57 lat. Nabożeństwo żałobne odbyło się 10 września 1935 r. o godz. 10.00 w kościele w Hrubieszowie, po którym nastąpiło wyprowadzenie zwłok na miejscowy cmentarz. Grób znajduje się na cmentarzu w Hrubieszowie, można do niego trafić wchodząc na cmentarz od targowiska (ul. Kolejowa) pierwszą furtką, skręcając w lewo w kierunku kaplicy, parę kroków i po prawej jest leżąca płyta z napisem „Tu leży założyciel i prezes Towarzystwa „Sokół” w Hrubieszowie.

Grób ten wskazała mi p. Urszula Bobrowicz – Skórzewska, był w opłakanym stanie. Na prośbę autora tego opracowania grobem przez kilka lat opiekowały się dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Hrubieszowie pod kierownictwem nauczycielki wychowania fizycznego Janiny Ewy Kitlińskiej. Po przejściu na emeryturę wspomnianej nauczycielki, od ośmiu lat grobem opiekuje się młodzież Zespołu Szkół Nr 4 w Hrubieszowie pod kierunkiem nauczycielki wychowania fizycznego Małgorzaty Muzyczuk.

Prace polegają na wycinaniu chwastów i przekwitłych kwiatów rosnących wokół grobu, usunięciu zalegających liści i patyków, zmieceniu kurzu i umyciu oraz wypolerowaniu płyty nagrobnej, jak i słupków, także przystrojeniu w ozdoby, jakie to miejsce wymaga, zapaleniu we własnym zakresie zniczy.

Niestety czas robił swoje, a korzenie pobliskiego drzewa powodowały, że grób pękał i podnosił się do góry, był w bardzo złym stanie, jak i otaczające go słupki z żelaznymi żerdziami. Lecz na zlecenie Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Cmentarza w Hrubieszowie, którego przewodniczącym jest p. Włodzimierz Piątkowski, magister sztuk cmentarnych – rzeźbiarz p. Janusz Szczekan w roku 2010 odrestaurował ten grób, który został m.in. wyprostowany, wzmocniony i ogrodzony. O tym fakcie świadczy tabliczka informacyjna.

 


Wywiad i opracowanie – Marek A. Kitliński (mak)