22 listopada 2024

Małgorzata Todd: Lekcja pokera odc. 174

Beata miała wyrzuty sumienia, że w tak ważnej dla męża chwili nie ma jej u jego boku. Niestety, kontuzja po niefortunnym upadku okazała się poważniejsza niż wcześniej sądzono i chodzenie sprawiało jej ból.

Reklamy

 

Lekcja pokera
odcinek 174

Beata miała wyrzuty sumienia, że w tak ważnej dla męża chwili nie ma jej u jego boku. Niestety, kontuzja po niefortunnym upadku okazała się poważniejsza niż wcześniej sądzono i chodzenie sprawiało jej ból. W tej sytuacji postanowiła zorganizować małą uroczystość w domu. Zaprosiła współpracujących z mężem policjantów, którzy walnie się przecież przyczynili do ujawnienia zbrodni.
Prócz Dominiki i Marcina będzie też jego brat Rafał oraz byli współpracownicy Buchniarza – pani Hanka i radca Żarski. Wszyscy razem będą świętowali ogłoszony dzisiaj wyrok skazujący.
Usłyszała trzaśnięcie windy. Spodziewała się, że zaraz nastąpi zgrzyt otwieranego zamka u drzwi wejściowych, ale zamiast tego usłyszała dzwonek. „Kto to może być?” – zastanawiała się, kuśtykając do drzwi.
– Najmocniej panią przepraszam – w drzwiach stał Andrzej Żarski z bukietem róż. – Żona poczuła się gorzej, musiałem zawieźć ją do szpitala i spóźniłem się do sądu, dlatego postanowiłem przyjechać od razu tu, do państwa.
– Co się żonie stało? – Beata przyjęła bukiet i odruchowo powąchała kwiaty, które oczywiście nie pachniały.
– Na szczęście to niegroźny atak. Lekarz powiedział, że po paru dniach będę ją mógł zabrać do domu. Nic nowego. – W takim razie proszę do środka. Razem zaczekamy na pozostałych – ruszyła w stronę pokoju.
Andrzej wyręczył ją w znalezieniu odpowiedniego wazonu, napełnieniu go wodą i umieszczeniu w nim kwiatów.
– Zauważyłem, że powąchała pani róże.
– Takie stare przyzwyczajenie.
– Właśnie. Dawniej róże pachniały, a toalety niekoniecznie. Teraz świeżo umyta toaleta pachnie różami, za to kwiaty są jak sztuczne.
– Takie czasy – zauważyła Beata.
Oboje umilkli, szukając tematów do rozmowy. Wymienili parę uwag o pogodzie, po czym rozmowa bardzo prędko zeszła na politykę, która budziła znacznie żywsze uczucia, a także, jakby i tego było mało, na historię.
– Hitler i Stalin, to nie dla nas – powiedział Żarski. – Nam wystarczy Jaruzelski.
– To nie ta skala – zauważyła Beata.
– Rzeczywiście, jaki kraj taki wódz.
– Nie wszyscy go wielbią.
– Tamtych dwóch też nie wszyscy kochali, ale w końcu jakoś się z tą miłością uporano. U nas nadal brak woli rozliczenia wasala Kremla. Beata nie skomentowała tego stwierdzenia, z którym się zresztą zgadzała. Usłyszała właśnie zgrzyt klucza w zamku. Zamierzała przywitać gości w progu, zanim jednak pokonała dystans dzielący ją od przedpokoju, oni już weszli. Byli wszyscy w komplecie, ale jakoś dziwnie milczący.
– Coś się stało? – spytała.
Nikt nie musiał odpowiadać. Ich miny mówiły same za siebie.
– Chcecie powiedzieć…
– Tak – stwierdził Boruta dobitnie. – Buchniarz został uniewinniony z braku dowodów.
– Niemożliwe! Jak to sędzia uzasadnił?
– Zginęła taśma z zarejestrowanym zabójstwem, którą adwokat oskarżonego miał przekazać niezależnemu ekspertowi do sprawdzenia autentyczności.
– Nie była wcześniej sprawdzana?
– Była, ale przez biegłego sądowego, któremu adwokat nie ufał.
– Taśma znikła, a wraz z nią zarzuty. Proste, prawda? – skwitował Żarski.
Tort przygotowany przez panią domu, który miał uświetnić obchody zwycięstwa sprawiedliwości, stał się osłodą gorzkiej porażki i to w sensie dosłownym.
– Co zamierzacie zrobić? – spytała Beata, krojąc dokładki pysznych słodkości.
– Ja zastanowię się nad zmianą zawodu – oświadczył jej mąż. – Najwyraźniej czynienie sprawiedliwości nie wychodzi mi najlepiej. – Ktoś jednak powinien chociaż próbować – zauważyła Hanka, a Żarski spojrzał na nią z uznaniem, choć może było w tym spojrzeniu coś więcej, niż tylko uznanie. Tak przynajmniej pomyślała Beata.
– Młodych nie pytam, bo zakładam, że ich ta porażka nie zniechęciła do dalszych wysiłków. Na razie pewnie macie jakieś plany urlopowe?
– O tak – zapewnił gorąco Marcin. – Zwłaszcza mój brat i Dominika.
Wszyscy popatrzyli w ich stronę. Dominika poczuła się w obowiązku wyjaśnić obecnym, co Marcin miał na myśli.
– Rafał zaprosił mnie do Londynu na miesiąc – powiedziała jakby z pewnym zażenowaniem.
– Niewykluczone, że nasz zespół całkiem się rozpadnie – dodał z goryczą Marcin.
– To tylko urlop – zapewnił jego brat. Jego oświadczenie nie brzmiało jednak przekonywająco.

Reklamy

 

CDN…

 

Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.

Reklamy


Małgorzata Todd

mtodd.pl/blog