W dniu 27.02.2015 r. w wieku 93 lat zmarł ponadczasowy red. Bohdan Tomaszewski. Prawdopodobnie Pan Bohdan Tomaszewski w Hrubieszowie osobiście nie był, ale to nie prawda, bo był… głosem, który przyciągał miliony ludzi do radiowych a później telewizyjnych transmisji sportowych i wydawało się, że on jest tuż, tuż a my jesteśmy na stadionie, korcie, szosie czy hali, jesteśmy zawodnikami – Polakami, toczymy heroiczne boje z rywalami, zawsze fair play, byliśmy zwycięzcami, a jak nie to zawodnicy wiedzieli powinni brać się za trening, aby w kolejnym pojedynku zostać zwycięzcą.
Nie było obrazu, a nam wydawało się, że wszystko widzimy, czujemy, nawet świecące słońce, zbliżające się do niego chmury, padający deszcz, wschodzący księżyc, przelatujące ptaki. Rywalizujący to byli herosi, a jak przegrywali, to wierzył w to, że następnym razem będzie lepiej. Wyczuwało się, że On wysoko ceni sportowców, zwycięzców chwalił w taki sposób, że wszystkim słuchającym wydawało się, że osobiście walczy np. na bieżni a później stoi na podium, nigdy nie drwił z przegranych, wierzył, że drugi raz będzie lepiej.
Pan Bohdan wpłynął i na mój wybór uprawiania sportu, bo zaczynałem treningi w młodzieżowej piłce nożnej w Unii Hrubieszów, ale jak usłyszałem relacje p. Bohdana z zawodów lekkoatletycznych, to zaraz biegałem dookoła domu, namawiałem innych, przybierając wówczas nazwiska najlepszych polskich biegaczy: Krzyszkowiak, Chromik, Zimny, Ożóg, Lewandowski, Makomaski, Jochman lub kopało się w ogrodzie kawałek ziemi i skakało się w dal czy w trójskoku, jako Józef Schmidt, Malcharczyk, Pułaski, Grabowski, Stalmach, pchało się kulą (odważnikiem) jako Sosgórnik czy Władysław Komar. Były mecze „międzypaństwowe”, a ja sam rywalizowałem z sobą, przybierając nazwiska najlepszych lekkoatletów.
Pamiętam, m.in. takie sprawozdanie…
Już jestem na stadionie, ale nic nie widzę, przede mną ściana deszczu, podnoszą głowę do góry a tam ciemne chmury, nawet czasami błyska, pochylam się i coś mi zamigotało, tak, pomimo takich warunków na dole walczą biegacze, ale kto to prowadzi, czy nasi? Wszyscy umorusani, jednakowi, ale wziąłem do ręki lornetkę i widzę to … nasz Kazio Zimny, bo na koszulce widać biało-czerwone kolory. Rywale są blisko, ale na ostatnim okrążeniu drugi z naszych zaczął oddalać się, widzę numer, tak, to nasz Zdziś Krzyszkowiak, ale czy wytrwa do mety. Przewaga utrzymuje się, wygrywa, ale walka trwa również i o drugie miejsce, które jest nagradzane srebrnym medalem. Minęli metę, ale kto był drugi, czy biało czerwony? Jeszcze stoją pochyleni, za chwilę ten, co był drugi prostuję się i widzę tak to nasz – Polak Kazio Zimny. Jest cudownie!
Jest to dla mnie bardzo Smutna wiadomość
– ponieważ Uważam,
że był to człowiek najwyższej klasy i kultury dziennikarskiej, promotor sportu i fair-play. Jego komentarze to była poezja. Najniższe ukłony panie Bohdanie, do końca życia będę o Panu pamiętał!!!
Spoczywaj w spokoju!
Marek A. Kitliński