Do czterdziestej minuty pojedynek KSZO Ostrowiec Świętokrzyski z Padwą Zamość nosił znamiona wyrównanego. Później jednak w ciągu kilku minut ekipa Marcina Czerwonki włączyła bieg turbo i zostawiła miejscowych daleko w tyle. Ostatecznie Padwa wygrywa z KSZO 35:25 (17:15) i nadal może szczycić się mianem lidera.
Początkowe minuty w wykonaniu obu ekip były dość nerwowe. Jako pierwsi okiełznali temperament żółto-czerwoni, którzy po kwadransie prowadzili 9:6. Przyjezdni mieli jednak problemy z powstrzymaniem skutecznego Sebastiana Włoskiewicza, który ofensywnymi wejściami z lewego rozegrania zdobył kilka bramek z rzędu. Po drugiej stronie gorszy zaś nie chciał być Paweł Puszkarski wspierany przez energicznego Huberta Obydzia.
Do przerwy Padwa prowadziła 17:15, ale pierwsze minuty po zmianie stron należały do miejscowych. W 40 min. na tablicy świetlnej pięknej hali w Ostrowcu Świętokrzyskim pojawił się więc remis 18:18. Wówczas jednak zamościanie włączyli tryb „odjazd” i w ciągu ośmiu minut zdobyli dziewięć bramek, nie tracąc żadnej! W tym fragmencie gry do oklasków składały się nie tylko ręce, ale chyba i wszystkie inne parzyste części ciała. Padwa broniła bowiem zaciekle, a atakowała z furią. Bartosz Skiba zwyczajnie zaś siał w szeregach miejscowych popłoch.
Do tego Patryk Plaszczak wyglądał, jakby właśnie wrócił ze szkolenia w Hogwardzie, a bracia Fugielowie, Paweł Puszkarski, Piotr Gałaszkiewicz, Łukasz Orlich, Bartłomiej Misalski, Łukasz Szymański i Adrian Adamczuk sprawiali wrażenie osób z syndromem niespokojnych nóg. Syndromem, z którym w żaden sposób „kszoki” poradzić sobie nie mogły i nie potrafiły. W 49 min. ku rozpaczy fanów miejscowych i ogromnej radości kibiców z Zamościa było już 18:28. W końcówce żółto-czerwoni mogli więc już zachować spokój, a swoją cegiełkę do zwycięstwa dorzucili też Krzysztof Bigos, Paweł Proć i Wojciech Wnuk.
– Wbrew końcowemu wynikowi nie był to dla nas łatwy mecz. KSZO to naprawdę mocny rywal i do czterdziestej minuty wcale nie byliśmy pewni swego. Niejedna drużyna straci tu jeszcze punkty. Mieliśmy trochę wahań, ale potrafiliśmy w decydującym momencie pokazać jakość. Po raz kolejny pokazaliśmy też, że jesteśmy drużyną, a dla takich wspaniałych kibiców warto grać i wygrywać – skomentował spotkanie Paweł Puszkarski.
Szkoleniowiec zamościan również zwrócił uwagę na fakt, że nie było to spotkanie do jednej bramki.
– Przez długi okres gra nam się nie układała. Ten mecz pokazał, jak ważnym ogniwem stał się dla nas Bartek Skiba. Zagrał na własną odpowiedzialność z niedoleczoną kostką, ale pokazał, ze jest twardy. W drugiej połowie już cały zespół zasłużył na wyróżnienie. Kilka szybkich ataków i bardzo skutecznych obron spowodowały, że KSZO nie było w stanie nam już nic zrobić – przyznał zadowolony Marcin Czerwonka.
Kolejne emocje już w sobotę o 16.00, gdy w hali OSiR Padwa Zamość podejmie Azoty-Puławy II. Przegapić taką okazję byłoby po prostu wstyd!
KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski – MKS Padwa Zamość 25:35 (15:17)
MKS Padwa Zamość: Plaszczak, Proć, Wnuk – Obydź 7, Orlich 5, T. Fugiel 5, Puszkarski 4, Skiba 4, Gałaszkiewicz 3, Sz. Fugiel 2, Szymański 2, Bigos 2, Adamczuk 1, Misalski, Sałach.
Kary: 10 minut – 10 minut
Sędziowali: Krzysztof Jac (Tarnów) i Marcin Wrona (Wierzchosławice).
Widzów: 300.
Karne: 3 (2) – 4 (3).
(info i fot. Padwa Zamość)