W wieku 51 lat po wieloletniej chorobie zmarła zasłużona, wielce lubiana przez uczniów nauczycielka wychowania fizycznego szkół w Turkowicach Barbara Stadnicka z d. Banach, onegdaj wysokiej klasy lekkoatletka Unii Hrubieszów, matka Marty i Patrycji Stadnickich, również wysokiej klasy lekkoatletek Unii Hrubieszów, a przede wszystkim wspaniała, szlachetna, pełna ciepła osoba.
—
Na zdjęciu – Barbara Banach po mężu Stadnicka na podium w okresie zawodniczym.
—
Moje wspomnienia
Basię Banach poznałem podczas lekkoatletycznych zawodów międzyszkolnych szkół podstawowych w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku. Basia reprezentowała Szkołę Podstawową z Turkowic a ja uczyłem w Szkole Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie. Często dochodziło do zaciętych pojedynków pomiędzy Barbarą a moimi uczennicami. Najbardziej utkwił mi wiosenny bieg przełajowy, który rozgrywany był na boiskach treningowych w Hrubieszowie. Na starcie było gęsto od zawodniczek, ale wiadomo było, że bieg powinny wygrać Barbara Banach z Turkowic albo Danka Marchewka z SP nr 2. Bieg miał dramatyczny przebieg, ponieważ zawodniczki m.in. zbiegały ze stromej górki (tam gdzie obecnie stoją garaże) a był to marzec, więc były jeszcze zaspy śnieżne i wiele nierówności. Danka po złamaniu ręki w nadgarstku dodatkowo biegła z gipsem, pomimo tego prowadziła, niestety na dole wywróciła się, biegnąca za nią Barbara po lekkim zawahaniu się przyśpieszyła i jako pierwsza przekroczyła metę. Kiedy rozmawialiśmy po biegu miała wątpliwości czy to zwycięstwo słusznie się jej należało?
W następnych latach, będąc zdyscyplinowaną i systematyczną w treningach zawodniczką nadal podnosiła swoje umiejętności, poprawiając rekordy życiowe. Zawsze godnie i na miarę swoich możliwości, a może i więcej reprezentowała Unię Hrubieszów i województwo zamojskie podczas Przełajowych Mistrzostw Polski Juniorek i Juniorek Młodszych, Mistrzostw Polski Zrzeszenia LZS, Mistrzostw Polski Szkół Rolniczych, zawodach o wejście do II ligi lub po awansach w II lidze. Często podczas zawodów biegała indywidualnie, któryś z biegów średnich (800 lub 1500 m) i dodatkowo sztafetę 4 x 400 m. Wielokrotnie, pomimo, że nie była moją podopieczną podczas obozów sportowych czy przejazdów na zawody, często rozmawialiśmy o różnych sprawach, w tym sportowych, po których było „widać”, że Basia będzie chciała zostać w sporcie.
I tak się stało, po uzyskaniu wykształcenia nauczycielskiego (w tym mgr wf) prowadziła zajęcia z tego przedmiotu w szkołach w Turkowicach. Na zawody zaczęła przyjeżdżać już ze swoimi uczniami, którzy wielokrotnie przysparzali jej radości awansując do zawodów wyższego szczebla, w tym do finałów centralnych „Czwartki Lekkoatletyczne”.
Założyła rodzinę, przyszły dzieci, które starała się zachęcać do uprawiania sportu i tak się działo. Druga córka Patrycja, która trenowała pod moim kierunkiem osiągnęła duże sukcesy (czołowa juniorka Polski w biegach średnich). Uważam, że m.in. dzięki mamie, ponieważ Patrycja mieszkała w Turkowicach i większość treningów wykonywała z tzw. kartki, pod okiem mamy. Barbara była bardzo zadowolona z osiągnięć córki, ponieważ często spotykaliśmy się na zawodach lub telefonowaliśmy rozmawiając, oczywiście o treningach, nauce, zachowywaniu się i osiągnięciach Patrycji, która również ukończyła AWF i uczy obecnie w Warszawie.
Niestety, któregoś dnia, pomimo utrzymania znakomitego wyglądu, nienagannego trybu życia dowiedziałem się, że Barbarę zaczyna męczyć choroba nowotworowa. Podjęła leczenie i jak się wszyscy cieszyliśmy, że po dość długim czasie wróciła do pracy. Niby, na dość długo, ale co to jest, choroba powróciła, wiadomości były coraz gorsze. W końcu ja osobiście dowiedziałem się, że odeszła na zawsze dzień po pogrzebie, który odbył się 8.08.2011 r. w rodzinnych Turkowicach.
Zadaję sobie pytanie, dlaczego tak młodo, taka dobra i ciepła osoba, matka trojga dzieci, które czuły od niej miłość i ją oddawały mimo, że była im nadal potrzebna, a jednak, została powołana do Nieba, widocznie tam tak wspaniali ludzie są również bardzo potrzebni, Więc żegnaj Barbaro i powodzenia tam, gdzie jesteś!!!
—
Ze współczuciem dla Rodziny
i łzami w oczach
Opracował –
Marek Ambroży Kitliński (mak)