Ponad pół tysiąca sztuk podrabianych akcesoriów modowych zatrzymali funkcjonariusze Służby Celnej na przejściu granicznym z Ukrainą w Dorohusku. Towar przewoziła w rzeczach osobistych 63-letnia obywatelka Ukrainy. Gdyby wyroby były oryginalne kosztowałyby na wolnym rynku ponad pół miliona złotych.
Kobieta podróżowała do naszego kraju. Mercedesa na ukraińskich numerach rejestracyjnych, którego była pasażerką, skontrolowali celnicy z komórki zwalczania przestępczości z Białej Podlaskiej.
Szybko okazało się, że Ukrainka, poza przewożonymi w bagażu rzeczami osobistymi, ma także ponad 500 szt. różnego rodzaju akcesoriów i dodatków odzieżowych sygnowanych logo znanych producentów. Chusty, paski, okulary słoneczne wraz z etui, zegarki i obuwie sportowe poupychane były w torbach podróżnych oraz w podwójnych dnach kartonów z rzeczami osobistymi.
Poproszona o wyjaśnienia podróżna przyznała, że towar jest jej własnością. Cały asortyment kupiła na bazarze w Odessie i wiozła jako prezenty dla znajomych i rodziny w Polsce. Twierdziła, że nie wiedziała, iż kupione przez nią przedmioty mogą być podróbkami.
W związku z podjętą próbą przemytu 63-latka usłyszała zarzuty. Straciła nielegalny towar, a na poczet grożącej jej kary grzywny wpłaciła 5 tys. zł.
Przewożąc przez granicę podróbki Ukrainka naraziła się też na odpowiedzialność karną w związku z naruszeniem przepisów ustawy Prawo własności przemysłowej. Jeżeli okaże się, że znaki towarowe umieszczono na przedmiotach bezprawnie i przedstawiciele właścicieli praw do tych znaków złożą wniosek o ściganie sprawcy, kobiecie może grozić nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
Postępowanie w sprawie prowadzi Urząd Celny w Lublinie.
źródło i fot. SCRP