Obchody 70 rocznicy wysiedleń odbędą się w środę 23 stycznia w Mirczu.
O 10.00 uczestnicy uroczystości zbiorą się przed urzędem gminy, gdzie przy pomniku Obrońców Ojczyzny złożą wieńce i kwiaty, a kompania reprezentacyjna 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego im. majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” odda salwę honorową.
Na 10.30 w mireckim kościele parafialnym zaplanowano mszę świętą w intencji wysiedlonych, a godzinę później w Samorządowym Zespole Szkół, rozpocznie się część oficjalna uroczystości. Po krótkim przypomnieniu tragicznych wydarzeń sprzed 70 lat i okolicznościowych wystąpieniach, uczestnicy obchodów posłuchają koncertu zespołu śpiewaczego seniorów „Echo” z kapelą z Mircza. Ostatnim elementem spotkania będzie podsumowanie konkursów historycznych dla dzieci i młodzieży. – Będą nagrody i wyróżnienia, ale nie to jest najważniejsze. Mamy nadzieję, że poprzez udział w konkursach i środowych obchodach, szczególnie młodsi mieszkańcy, będą mogli poznać najnowszą, choć już trochę odległą część naszej historii – mówi jeden z inicjatorów uroczystości wójt gminy Mircze Lech Szopiński, historyk, który wysiedleniom poświęcił jeden z rozdziałów swojej książki pod tytułem „Mircze – dzieje dalekie i bliskie”.
W styczniu 1943 roku była to największa wieś w ówczesnym powiecie hrubieszowskim, zamieszkana głównie przez Polaków. – Wysiedlenia Mircza i kilku okolicznych miejscowości wpisują się w długi rejestr zbrodni, popełnionych przez hitlerowców na terenach określanych mianem Zamojszczyzny, a obejmujących obszar dawnych powiatów zamojskiego, biłgorajskiego, tomaszowskiego i hrubieszowskiego – przypomina Lech Szopiński.
Akcja wysiedleńczo-pacyfikacyjna rozpoczęła się w listopadzie 1942 roku i trwała aż do sierpnia 1943 roku. W obecnej gminie Mircze wysiedlenia dotyczyły nie tylko Mircza, ale również Mołożowa, Kolonii Mołożów i Miętkiego. Zawsze miały podobny przebieg. Niemcy i funkcjonariusze ukraińskiej policji otaczali wieś, wkraczali do kolejnych zagród i polecali mieszkańcom, by w ciągu kilku do kilkunastu minut, stawili się w punkcie zbornym. – Ten pośpiech był celowy, żeby uniemożliwić wysiedlonym zabranie najbardziej niezbędnych rzeczy. To co po nich zostawało, nawet żywność, hitlerowcy rabowali i wysyłali do swoich rodzin w Rzeszy – dodaje autor publikacji.
W Mirczu akcja rozpoczęła się 23 stycznia już około czwartej rano, gdy wybudzonych ze snu mieszkańców spędzono do miejscowego kościoła. Stamtąd przewożono ich do Hrubieszowa, skąd pociągiem byli wywożeni do Zamościa. Tutaj dokonywano selekcji wysiedlonych. Część była kierowana do obozów zagłady, w tym głównie do Oświęcimia, inni na roboty do Niemiec, a kolejne grupy trafiały do tak zwanych wsi rentowych w dystrykcie warszawskim w okolicach Mińska, Siedlec czy Garwolina. Znaczna część nigdy nie wróciła do swoich domów. Zmarli torturowani w obozach, a także w wyniku chorób, ciężkiej pracy oraz bombardowań alianckich na robotach w III Rzeszy i wsiach rentowych.
Szczególnie tragiczny był los najmłodszych. Tylko w lutym 1943 roku zmarło 10 dzieci z Mircza w wieku od 1 miesiąca do dwóch lat.
Ogółem 23 stycznia 1943 roku i w dwóch kolejnych wysiedleniach z Mircza wywieziono około 740 osób. Podczas pierwszej akcji nikt nie zginął, ale w kolejnej, przeprowadzonej 15 kwietnia, Niemcy zabili 18 osób. Na przymusowe roboty w Niemczech wysłano 188 mieszkańców, a na tułaczce w powiatach garwolińskim, siedleckim i mińskim przebywało 324 dzieci, kobiet i starców.
Podobny los hitlerowcy zgotowali mieszkańcom innych wsi z okolic Mircza. 27 stycznia 1943 roku z Mołożowa i Kolonii Mołożów wysiedlono 319 osób, z których zabito 8, a 6 marca z Miętkiego wypędzono 125 mieszkańców.
Mimo starań oprawców niektórych nie udało się wysiedlić. Część szczególnie młodych ludzi postanowiło włączyć się czynnie do walki z okupantem m.in. w Batalionach Chłopskich Stanisława Basaja „Rysia” oraz oddziałach Armii Krajowej Wiktora Stefana Kwaśniewskiego.
Do dziś żyje kilkudziesięciu świadków tamtych wydarzeń, którzy mają ciekawe zdjęcia sprzed 70 lat, które pokażą na wystawie towarzyszącej środowym uroczystościom.
(fot. UG Mircze)