53-letnia kobieta przywłaszczyła sobie kartę bankomatową swojego zięcia, wypłaciła ponad 1000 zł, a gotówkę schowała w… skarpecie. Policjantom tłumaczyła, że „nie wie co w nią wstąpiło”. Grozi jej do 10 lat pozbawienia wolności.
We wtorek, 60-letni mieszkaniec gminy Wohyń zgłosił na Policji zagubienie karty bankomatowej. Blokując ją w banku dowiedział się, że z jego konta nieznany sprawca dokonał kilku wypłat z bankomatów na terenie Parczewa.
Z zeznań 60-latka wynikało, że w okresie przedświątecznym robił zakupy płacąc kartą i miał ją w kieszeni kurtki. Kiedy kilka dni później chciał zapłacić za paliwo przekonał się, że jej tam nie ma. Podejrzewał więc, że mógł ją zgubić.
Parczewscy kryminalni szybko ustalili sprawcę kradzieży, którą okazała się teściowa. Kobieta w czasie świątecznej wizyty u córki, wykorzystała nieuwagę domowników i ukradła kartę z kieszeni kurtki. Znała pin, bo podejrzała go, kiedy zięć nią płacił.
Kobieta trzykrotnie wypłaciła pieniądze w różnych bankomatach na łączną kwotę 1150 zł. W trakcie przesłuchania tłumaczyła, że nie planowała kradzieży ani karty, ani pieniędzy. Gotówkę przynosiła do domu i chowała w skarpecie, w komodzie. 53-latka nie potrafiła wytłumaczyć swojego zachowania twierdząc, „że nie wie, co w nią wstąpiło”.
W trakcie policyjnych czynności dobrowolnie wydała pieniądze i skradzioną kartę bankomatową oraz zobowiązała się do przeproszenia zięcia z nadzieją, że wybaczy jej zachowanie.
Za kradzież z włamaniem do systemu bankowego oraz zabór pieniędzy kodeks karny przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności.
(info i fot. KPP Parczew)
Zobacz też: