23 grudnia 2024

Artur Kern w Tajwańskim maratonie!

Na zaproszenie organizatorów nasz znakomity biegacz Artur Kern w dniu 22.03.2015 r. wystartował w Tajpej Maraton na dalekim i egzotycznym Tajwanie. Niestety, tym razem było całkiem inaczej niż zazwyczaj, o czym poniżej.

Reklamy

 

Tajpej Maraton 22.03.2015 r.

Mężczyźni

Reklamy

1   Eliud Kiplagat BARNGETUNY         KEN   02:13:14

2   Josphat Kiptanui Too CHOBEI      KEN   02:15:51

Reklamy

3   Samuel Kalya                               KEN   02:18:30

4   Sambu Andre SIPE                      TZA    02:21:45

5   Dadi Tesfaye Beyene                   ETH   02:22:37

6   HOSEA KOGEI                              KEN   02:23:08

7   Eshetu Wendimu TSIGE               ETH   02:23:40

8   Etsu MIYATA                                JPN    02:26:35

9   Ahmed NASEF                              ITA    02:27:54

10 Debesay TSIGE                            ERI    02:28:06

17. Adam Draczyński                          POL   02.43:38

749. Artur Kern                                POL  04.03:45


Międzyczasy Artura Kerna:

5 km – 12 pozycja – 16:37 min

10 km – 14. – 34:04

15 km – 12. 51:32

20 km – 14. – 1.09:42

Półmaraton – 14. – 1.13:43

25 km – 14. – 1.31:18

30 km – 54. – 2.08:04



Artur Kern na Facebooku:

– Nigdy nie miałem szacunku do biegaczy, którzy idą na maratonie. W niedzielę sam zostałem jednym z nich. Żarty się skończyły.

Wystartowaliśmy zgodnie z planem o 6:30 czasu lokalnego. Maraton miałem pobiec treningowo po ok. 3:30 min/km i do 21km czułem się jak na rozbieganiu. Niestety momentalnie po starcie poczułem delikatne kłucie w udzie, które pojawiało się przez pierwsze 5-6 km, co kilka minut. Po 10km ból wzrósł na tyle, że odczuwalny był już dyskomfort, dodatkowo promieniował, co nie oznaczało niczego dobrego. Po 18 km mimo, że oddechowo i energetycznie czułem się rewelacyjnie, to musiałem zwolnić do tempa 3:45 min/km i zmieniłem krok biegowy by odciążać lewą nogę i ukończyć bieg w przyzwoitym czasie. Połówkę minąłem w ok. 1:13.00 i tuż po nawrocie postanowiłem zwolnić do tempa rozbiegania, czyli ok. 4:00 min/km. Na niewiele to pomogło, bo ból stał się na tyle mocny, że kontynuowanie biegu nawet w tempie 6:00 min/km stało się niemożliwe.

Był 24 kilometr, stanąłem i poruszałem mięśniem uda, który zrobił się o 1/3 większy niż jego prawy odpowiednik i poczułem charakterystyczne „skrzypienie”, takie jak przy zapaleniu ścięgna achillesa. Wtedy padło sakramentalne: „to sobie k… pobiegałem!”

Do mety zostało 18 km, a bieg musiałem ukończyć, bardziej z przyczyn finansowych niż ambicjonalnych. Tak więc, zacząłem spokojny marsz w kierunku mety, starając się odciążyć obolałą nogę. Na 28 km spotkałem znajomą twarz. Kontuzjowany Marokańczyk, który również był w elicie, zapakowany w folię chciał wracać na metę samochodem.

Szybko przekonałem go, że nie jest to najlepsze finansowo rozwiązanie i zaczęliśmy spokojny marsz do mety. W trakcie rozmowy wyszło, że jego życiówka w maratonie to 2:09, więc nie szedłem z byle kim. Mijali nas młodzi, starzy, biegacze w butach, w japonkach i na bosaka. I gdy przed biegiem zastanawiałem się czy czas w granicach 2:30 da mi miejsce w 10 to po 35 km zacząłem się martwić tym, że nie zapoznałem się z limitem czasowym maratonu. Marsz ukończyliśmy po ponad 4 godzinach. Druga połówka to aż 2:50… Mięsień napuchnięty tak, że nie mogłem kolana zgiąć bardziej niż 90 st. Służba medyczna na miejscu to tragedia i musiałem czekać na diagnozę aż wrócę do Polski.

Na szczęście na miejscu w Lublinie pomógł mi dr Piotr Gawda z Centrum Medycznego Orto Optymist. Zrobiliśmy USG i diagnoza to: stan zapalny mięśnia obszernego przyśrodkowego. Dziwne, ale nawet takiej kontuzji można się nabawić. Na szczęście już niedługo będę mógł wrócić do treningu.

Dziękuję również Kamilowi Grudniowi za poświęcony czas, porady i wyjaśnienie w mądry sposób, jaki głupi byłem wałkując udo na 3 godziny przed startem. Człowiek biega 20 lat, a wciąż się uczy.

Nie muszę chyba dodawać, że odciążając nogę podczas maratonu przeciążyłem sobie inne części ciała. Plecy bolą mnie tak jakbym przez kilka dni nosił 50-kg worki z cementem na budowie. Niestety, ale tą kontuzją na 90% wyautowałem siebie ze startu w wiosennym maratonie…


Dzień wcześniej:

Organizacja imprezy stoi na bardzo wysokim poziomie, a gościem honorowym imprezy jest sam Sergey Bubka. Trasa jest trudna, ale malownicza, ponieważ przebiega wzdłuż wybrzeża, tak że przez prawie cały czas trwania biegu będziemy podziwiać Pacyfik. Ma to jednak i minusy, gdyż od dzisiaj bardzo silnie wieje i organizatorzy ostrzegli nas, że przez pierwszą połówkę będziemy mieli mocny wiatr na tzw. „ryj”. Zapowiada się więc ciężki bieg. W związku z tym, że o starcie dowiedzieliśmy się tydzień temu, to nie biegniemy tu na konkretny wynik. Nie ma napinki na czas.



Najbliższe znane mi biegi masowe w woj. lubelskim:

 

28.03.205 Kodeń k. Terespola

III Cross Maraton Jana Kulbaczyńskiego


28.03.2015: SUPRAŚL

Międzywojewódzkie Biegi Przełajowe Młodzików

 [komunikat organizacyjny]


19.04.2015 Lublin

IV Dycha do Maratonu

 

1.05.2015 Susiec

Bieg nad Tanwią 10 km

http://susiec.pl/

 

10.05.2015 r. Lublin

III PZU Maraton Lubelski

 


Uwaga!

Jeżeli by komuś zależało, aby Go czy Ją umieszczać w tabelarycznych zestawieniach powiatu hrubieszowskiego, powinien w zgłoszeniu umieścić nazwę miejscowości z naszego powiatu lub klub sportowy, zakład pracy, szkołę, itp.


Uwaga 2!

Hrubieszowianie miejscowi oraz przebywający daleko od nas – w związku z tym, że jest mnóstwo imprez (nie koniecznie sportowych), setki a nawet tysiące rywalizujących trudno jest to wszystko ogarnąć, dlatego czekam na informację (zdjęcia) i postaramy się o Waszej inicjatywie, osiągnięciach zapoznać czytelników LubieHrubie, za co serdecznie z góry dziękuję. Każdy dobry przykład, to jest dobry przykład!  Kontakt do mnie znajduje się na tym portalu.


Uwaga 3!

A może ktoś w Hrubieszowie znajdzie się, że założy tak jak to jest w wielu miejscowościach klub dla biegających amatorsko, a razem można WIĘCEJ i TANIEJ!



Opracował – mak