Po spotkaniu, którego przebieg zmieniał się tak często jak pasażerowie w londyńskim metrze, Padwa Zamość pokonała Siódemkę Miedź Huras Legnica 30:28 (15:15).
Po ośmiu wyjazdowych spotkaniach żółto-czerwoni mogli wreszcie zagrać przed własną publicznością. Dodajmy od razu, że publiczności tej zazdrości zamościanom co najmniej pół sportowej Polski! W sobotnim meczu raz jeszcze potwierdziło się bowiem, że na trybunach hali OSiR zasiada ósmy zawodnik Padwy!
W spotkanie lepiej weszli przyjezdni, który w początkowej fazie grali po prostu skuteczniej. Padwa próbowała cierpliwie rozgrywać akcje, ale gospodarzom brakowało skuteczności. Po 13 minutach na tablicy widniał remis 6:6, ale trzy kolejne bramki rzuciła Miedź. Zryw zamościan przyniósł remis 12:12. Wówczas jednak (25 min.) czerwoną kartkę za atak na twarz przeciwnika zarobił Jakub Kłoda i wielu zamojskim kibicom zadrżały serca. Podrażnieni gospodarze ruszyli jednak do przodu i zrobiło się 15:12. Tyle tylko, że w ostatnich 120 sekundach Miedź straty odrobiła i do przerwy mieliśmy remis.
Po zmianie stron zamojski zespół długo nie mógł się wstrzelić, z czym problemów nie mieli rywale. Efekt – 15:19 w 34 min. Prawem serii jednak to przyjezdni stanęli, a trafienia Łukasza Szymańskiego, Pawła Puszkarskiego i Konrada Bajwoluka dały miejscowym remis 19:19. Gdy mogło się wydawać, że teraz ponownie Miedź złapie wiatr w żagle, trzykrotnie skaleczył legniczan Tomasz Fugiel, a dwukrotnie poprawił Karol Małecki i w 49 min. zrobiło się 25:22 dla Padwy. Nic jednak nie było przesądzone, bo wynik cały czas oscylował wokół dwu-trzybramkowej przewagi Padwy. Podopieczni Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi potrafili rozegrać świetną akcję, by za chwilę okrutnie się pomylić i stracić bramkę. Na szczęście między słupkami świetną partię rozgrywał Krzysztof Kozłowski. Bramkarz żółto-czerwonych niczym gladiator z piersią dziarsko wypchniętą ku przodowi i szeroko rozpostartymi ramionami bronił nie tylko rzuty, ale i dobitki legniczan! Rywale nie poddawali się i z pasją próbowali odwrócić losy meczu. Gdy jednak udawało się im już jakimś cudem pokonać Krzysztofa Kozłowskiego, to Łukasz Orlich włączał napęd atomowy i skutecznie odpowiadał! Podopieczni Piotra Będzikowskiego nie byli więc w stanie zniwelować dwubramkowej przewagi i punkty zostały w Zamościu.
Podsumowując, w sobotni wieczór kibice żółto-czerwonych w hali OSiR zobaczyli ciekawe, prowadzone w szybkim tempie i wyrównane widowisko. Fani żółto-czerwonych przekonali się na własnej skórze, jakie wymagania stawia Liga Centralna. Na tym poziomie punkty trzeba bowiem dosłownie wydrzeć rywalom z gardła.
Pomeczowe opinie:
SZYMON FUGIEL: Za nami ciężki mecz, ale tego się spodziewaliśmy. Cieszę się, że po słabym początku drugiej połowy, gdy rywale prowadzili czterema bramkami, potrafiliśmy się odbudować i pokazać charakter. Zagraliśmy jak drużyna i każdy dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa. W imieniu chłopaków dziękuję naszym kibicom – szacunek za to, jak nas wspierali i wspierają!
MARCIN CZERWONKA: Ciężka praca na treningach przyniosła efekt. Nasza pozycja w tabeli i seria porażek sprawiały, że ten mecz był dla nas niezmiernie ważny. Cierpliwość w kluczowych momentach drugiej połowy oraz konsekwencja w działaniu pozycyjnym zadecydowały, że wygraliśmy ten mecz. Mimo wykluczenia Kuby Kłody w obronie byliśmy bardzo zdeterminowani, wszyscy zawodnicy pokazali charakter i zaowocowało to trzem punktami. Wierzę, że karta się odwróci i pokażemy większą jakość. Na pewno nas na to stać.
TOMASZ FUGIEL: Spotkanie pokazało, ile zyskuje się grając przed własną publicznością. A szczególnie taką jak nasza! Zespół z Legnicy postawił nam bardzo trudne warunki, a my nie ustrzegliśmy się błędów. Naprawdę daliśmy z siebie wszystko! Od poniedziałku skupiamy się już na meczu w Gorzowie.
W sobotę o 17.00 Padwa zagra na wyjeździe ze Stalą Gorzów.
MKS PADWA ZAMOŚĆ – SIÓDEMKA MIEDŹ HURAS LEGNICA 30:28 (15:15)
PADWA: Gawryś, Kozłowski – T. Fugiel 7, Orlich 6, Bajwoluk 4, Szymański 4, Małecki 2, Puszkarski 2, Adamczuk 1, Sz. Fugiel 1, Mchawrab 1, Obydź 1, Pomiankiewicz 1, Olichwiruk, Mehdizadeh, Kłoda.
Kary: 16 minut – 6 minut
Czerwona kartka: Jakub Kłoda – 25 minuta.
Sędziowali: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Widzów: 623
(info i fot. Padwa Zamość / TT)
Zobacz też:
Tak było! 100 lat hrubieszowskiego sportu – część 4 – 15 lat temu w listopadzie
Tak było! 100 lat hrubieszowskiego sportu – część 4 – 15 lat temu w listopadzie
LubieHrubie na Instagramie