W meczu 9.kolejki IV ligi lubelskiej Unia Hrubieszów przegrała na wyjeździe 2:1 z POM-Iskra Piotrowice. Mimo że Unia przez większość spotkania prowadziła 1:0 nie potrafiła utrzymać prowadzenia, a nawet zwiększyć swoją przewagę. O ile pierwsza połowa w naszym wykonaniu była koncertowa, tak w drugiej części meczu obraz gry uległ diametralnej zmianie.
POM-Iskra Piotrowice – Unia Hrubieszów 2:1 (0:1)
POM: Wajrak- Piwnicki, Bartoszcze, Jarmuł (71’ Nogas), M. Ostrowski, Zając (75’ Kaczmarczyk), Chrześcijan, K. Orłowski, Fularski ( 64’ Klimkiewicz), M. Orłowski (70’ K. Ostrowski), Baran.
Unia: Ryć – Garbacz (75’ Kazan), Oleksiuk, Jędrzejuk, Wiejak, Podgórski, Goch, Fulara, Poterucha, Borys (85’ Oleszczuk), Karaszewski (77’ Stepaniuk).
Bramki: Nogas (75’), Klimkiewicz (77’) – Poterucha (7’).
Na zdjęciu: Aleksander Poterucha – strzelec ej jedynego gola dla Unii.
Spotkanie w Piotrowicach lepiej rozpoczęła Unia, która dosłownie zepchnęła rywala do defensywy. Zawodnicy Unii raz po raz groźnie atakowali bramkę rywala i to przyniosło skutek już w 7 min. meczu, kiedy to obsłużony ładnym podaniem Aleksander Poterucha otworzył wynik meczu. Unia Hrubieszów po pierwszej odsłonie powinna prowadzić, co najmniej trzema bramkami. Akcje pod bramką rywala nie zostały jednak zakończone skutecznym trafieniem do bramki gospodarzy. Najlepszą okazję pod koniec pierwszej połowy miał Michał Wiejak, ale jego strzał ładnie wybronił Wajrak. POM po za jednym strzałem z dystansu nie miał żadnej innej okazji.
Druga cześć meczu rozpoczęła się od groźnego strzału Poteruchy, a piłka tylko nie znacznie minęła słupek bramki gospodarzy. Wydawało się, że podwyższenie wyniku, przez naszą drużynę to tylko kwestia czasu. Niestety w 75 min stało się to, co najgorsze. Rywale doprowadzili do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, kiedy nie potrzebnie faulował Jędrzejuk, piłkę w bramce Unii umieścił niepilnowany przez nikogo Nogas. Dwie minuty później było już 2:1 dla gospodarzy. Tym razem błąd całego bloku defensywnego wykorzystał Klimkiewicz i wychodząc sam na sam z Sławomirem Ryciem, tzw. podcinką umieścił piłkę w bramce Unii.
Unia Hrubieszów dążyła do wyrównania, ale nic z tego nie wychodziło. W samej końcówce meczu zrobiło się na boisku zbyt nerwowo, a w konsekwencji sędzia główny wyrzucił z boiska Chrześcijana za drugą żółtą kartkę.
Przegrywamy w Piotrowicach na własne życzenie. Prowadząc 1:0 znów nie możemy skutecznie dowieźć korzystny wynik do końca, lub nawet zwiększyć swoją przewagę. Jest to kolejny mecz, kiedy za darmo rozdajemy punkty. Sytuacja Unii Hrubieszów w ligowej tabeli jest bardzo zła, a kibice muszą być przygotowani na to, że nasz zespół będzie walczył o utrzymanie w lidze aż do ostatniej kolejki w rundzie wiosennej.
Wypowiedzi pomeczowe:
Konrad Maciejczyk: – Dziś zrobiliśmy niezłe zmiany. Paweł Klimkiewicz zanotował asystę przy golu Bartka Nogasa, wrzucając piłkę z prawej strony po rzucie wolnym. Bartek znalazł się sam przed bramkarzem i wyrównał wynik. Paweł dostał prostopadłą piłkę za obrońców, wyczekał bramkarza i ładną podcinką dał nam pierwszą wygraną. Strzeliliśmy dwa gole, tyle, co w poprzednich ośmiu spotkaniach. Znowu daliśmy się szybko zaskoczyć, Aleksander Poterucha dał się nam we znaki, Michał Ostrowski miał z nim problemy. W pierwszej odsłonie brakowało nam ikry, mnożył się błędy indywidualne. W przerwie porozmawialiśmy poważnie i widać było większe zaangażowanie, walkę. Wygraliśmy przede wszystkim cechami wolicjonalnymi. Brak zwycięstw mocno nam ciążył, każdy chodził ze spuszczoną głową. Może teraz będzie lepiej?
Dariusz Herbin: – Poterucha otworzył wynik, wybiegając sam na sam z bramkarzem z prawej strony boiska. Czy wydawało się, że dowieziemy wynik? Nawet więcej, długo wiele wskazywało na to, że go podwyższymy. Sam Olek miał jeszcze trzy sytuacje, jeden na jeden z golkiperem gospodarzy wyszedł także Michał Wiejak, który strzelił w bramkarza. Niewykorzystane okazje się zemściły. Najpierw popełniliśmy błąd w kryciu, bramkarz nie wyszedł do wrzutki z rzutu rożnego. Potem kontratak sprawił, że przegrywaliśmy 1:2, tracąc dwie bramki w kilka minut. Porażka zasłużona czy nie i tak jest porażką. Mamy, nad czym myśleć.
Źródło: www.lubsport.pl
józek