W konsekwencji kolejnych informacji postanowiłem przedłużyć cykl artykułów o Orlętach o przynajmniej ten jeden. Ostatnio pisałem o smutnym końcu, teraz cofnijmy się w czasie i poznajmy początki Orląt Horodło.
W roku 1944 pierwszy dzwonek rozdzwonił się dopiero 15 września. Wcześniej uczniowie powstałej w Horodle Szkoły Podstawowej im. Króla Jagiełły i Liceum Ogólnokształcącego im. Królowej Jadwigii zajęli się usuwaniem powojennych zniszczeń, a tych było co niemiara, ponieważ ten obszar był kilkakrotnie bombardowany.
Po uprzątnięciu terenu szkoły znalazło się wystarczająco miejsca by otworzyć boiska do piłki nożnej i siatkowej. Skoro pojawiły się warunki to miejscowa ludność szybko je wykorzystała i już w 1947 roku powstał Klub Sportowy Unia Horodło. Sport okazał się lekarstwem na powojenną traumę.
Orlęta to nie tylko znakomici piłkarze, ale też siatkarze, tenisiści stołowi, biegacze i… kolarze. Właściwe bez pomocy cyklistów, a konkretnie Romana Łuszczykiewicza wszyscy inni mogli by nie zaistnieć!
Na szczęście kolarz ówczesnej Unii Horodło wygrał nadbużański tour, a w nagrodę klub otrzymał pieniądze na sprzęt sportowy. Niestety w późniejszych latach kolarstwo było uprawiane tylko sporadycznie…
Unia była klubem bądź co bądź amatorskim jednak mimo to z powodzeniem grała w Pucharze Polski: zwycięstwo ze Spójnią Strzyżów 7:1. W następnej rundzie doszło do jedynych znanych derbów Horodła gdzie Szkolny Klub Sportowy rozgromił Unię 7:0. Te mecze były dla późniejszych Orląt ciut gorzką lekcją fruwania, która niebawem miała zaprocentować…
W roku 1963 Unia Horodła staje się Orlętami, a ustanowiony wtedy wynik z LZS Dołhobyczów (33:0 dla Orląt) staje się najwyższym w historii klubu.
Już w latach 70.XX wieku przestano fruwać, a zaczęto latać. Były to jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze lata horodelskiej drużyny. Brylowali w niej relacyjni Adam Charatynowicz i Marian Wójcik. Ten pierwszy to najskuteczniejszy strzelec Orląt w historii [1]! Wystarczy wspomnieć choćby jego hattrick w meczu z silną Lublinianką. Wójcik z kolei oprócz tego, że świetny strzelec (12 bramek w sezonie 1976/77), to jeszcze kapitalny rozgrywający i asystent.
W okresie swojej świetności Orlęta zostają sklasyfikowane jako druga drużyna powiatu zaraz za Unią Hrubieszów. Klub debiutuje też w Zamojskiej Lidze Wojewódzkiej, gdzie rywalizuje m.in. ze wspomnianym klubem znad Huczwy, a także silną Ładą Biłgoraj.
Jednak wszystko zaczęło się sypać, po przegranym meczu 0:1 z Unipolem Długi Kąt. Kibice Orląt stwierdzili, że wynik wypaczył arbiter i swoim zachowaniem „podkreślali to co myśleli”. Dlatego więc ZOZPN zamknął boisko w Horodle, a tutejsza drużyna oddaje niemal wszystkie mecze walkowerem.
Później Orlęta nie rozgrywają meczy ligowych, a jedynie sparingi i spotkania okazjonalne. Biorą udział m.in. w Turnieju Piłki Nożnej w Horodle (najlepszym zawodnikiem zostaje Mirosław Piotrowicz). Graja także o Puchar Naczelnika Gminy.
W 1984 opiekę nad drużyną sprawuje były zawodnik, a w tym czasie dyrektor SP w Horodle Ryszard Dziewiczkiewicz. Orlęta błyskawicznie, bo już w 1985 grają w B klasie.
Dochodzi do renesansu. Horodelskie Orły dzielą i rządzą na tym poziomie, a przy tym gromią np. LZS Hulcze 13:1. Rozwijają się też inne dyscypliny: w 1986 Orlęta zajmują 3 miejsce w tenisie stołowym, wybitne wyniki indywidulalne osiągają w biegach przełajowych m.in. Adam Mochnaczewski i Marian Bielecki.
Jednak niestety jak już wiemy, Orlęta zapominają o swoich lekcjach latania, przestają nawet fruwać i powoli spadają…
[1] Domysły, nie poparte źródłami
Zapraszam do przeczytania także pierwszej części, a już niebawem na portalu LubieHrubie.pl pojawi się ”zestawienie 50-lecia”’ Orląt, a w nim także pojawi się galeria.
tekst. Krystian Juźwiak
Zdjęcie pochodzi z książki p. Marka Ambrożego Kitlińskiego ,,Antologia Sportu Hrubieszowskiego”.