Jeszcze długo po końcowym gwizdku kibice Padwy Zamość nie opuszczali hali OSiR, po której niosło się gromkie DZIĘ-KU-JE-MY! DZIĘ-KU-JE-MY! Była to zasłużona nagroda dla żółto-czerwonych, którzy po kapitalnym meczu rozbili Orlen Upstream SRS Przemyśl 39:31 (19:13).
Dotychczasowe starcia w Zamościu padały łupem przyjezdnych, więc ekipa Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi miała tym większą ochotę, aby poprawić niekorzystny bilans.
– Kilku spośród nas grało w Przemyślu, ale zapewniamy, że na parkiecie kolegów nie będzie. Podobnie jak miało to miejsce w meczu z Białą – zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem Karol Małecki i przebieg boiskowych wydarzeń w pełni to potwierdził.
Zamościanie rozpoczęli bardzo agresywnie w obronie i już pierwsze akcje pokazały, że gościom łatwo nie będzie. Sędzia co rusz sygnalizował grę pasywną przemyślan, co wymuszało rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Bez względu na to jednak, z jakich miejsc oddawali je podopieczni Przemysława Korobczaka, to znakomicie w bramce spisywał się Krzysztof Kozłowski. Cała defensywa zamościan przypominała zaś ruchomy mur, który oszukać było bardzo trudno. Łukasz Orlich i Paweł Puszkarski nie pozwolili rywalom rozwinąć skrzydeł, a Tomasz Fugiel, Kacper Adamczuk (ręce na wysięgniku?) i Karol Małecki skutecznie powstrzymali Pawła Stołowskiego. Do agresywnej obrony zamościanie dołożyli też szybki i urozmaicony atak. Świetnie na kole odnajdywał się Karol Małecki, niczym rozjuszony tur rozbijał rywali Tomasz Fugiel, a kiedy trzeba było z dziesiątego metra petardy pod poprzeczkę posyłał Kacper Adamczuk. Efekt? 9:3 po trzynastu minutach i 19:13 do przerwy. Przyjezdnym oddać trzeba, że ani przez moment nie odpuszczali i Tomasz Kulka z Dzianisem Krytskim potrafili znajdywać sposoby na Krzysztofa Kozłowskiego. Do przerwy Padwa pewnie jednak prowadziła.
Po zmianie stron zamojska ekipa utrzymała tempo i rytm gry. Raz za razem do bramki kąsali gości Hubert Obydź, Łukasz Orlich i Tomasz Fugiel, dzięki czemu w 41 min. zamościanie prowadzili już 25:16. Kolejne akcje kończyli skutecznie Kacper Mchawrab, Szymon Fugiel i trzy razy z rzędu Gabriel Olichwiruk. Na osiem minut przed końcem wynik brzmiał więc 34:22 i było praktycznie po meczu. W ostatnich minutach w szeregi zamościan wkradło się już trochę dekoncentracji, przez co goście zdołali zmniejszyć rozmiary porażki, przegrywając ostatecznie różnicą ośmiu trafień. Tytuł MVP meczu trafił zaś tym razem do Karola Małeckiego.
– Po zwycięstwie z Białą udało się nam przełamać kompleks przemyślan. Od pierwszych minut byliśmy mocno zdeterminowani w obronie. Udało się nam też zminimalizować zagrożenie ze strony ich najgroźniejszego strzelca – Pawła Stołowskiego. Odnieśliśmy więc okazałe zwycięstwo, prezentując w miarę dobrą skuteczność. Brawa dla całego zespołu i po raz kolejny szacunek dla kibiców – podkreślił trener Marcin Czerwonka.
Po sobotniej wygranej Padwa z dorobkiem 28 pkt. wskoczyła na ósmą pozycję w tabeli i w świetnych nastrojach może czekać na nadchodzące święta. A po trzytygodniowej przerwie 23 kwietnia o 18.00 żółto-czerwonych czeka mecz w Legnicy.
PADWA ZAMOŚĆ – ORLEN UPSTREAM SRS PRZEMYŚL 39:31 (19:13)
PADWA: Kozłowski, Proć – T. Fugiel 8, K. Adamczuk 7, Orlich 6, Małecki 3, Mchawrab 3, Obydź 3, Olichwiruk 3, Sz. Fugiel 2, Puszkarski 2, Skiba 2, A. Adamczuk, Bajwoluk, Sałach, Szymański.
Kary: 12 minut – 12 minut
Czerwona kartka: Małecki (54:32) – z gradacji kar
Sędziowali: Paweł Podsiadło i Adam Świostek (Radom)
Widzów: 800
(info i fot. Padwa Zamość / TT)
Zobacz też:
Piłka ręczna: Charakterna Padwa! (ZDJĘCIA)
LubieHrubie na Twitterze