We wczorajszym meczu IV Ligi Lubelskiej Unia Hrubieszów uległa drużynie Podlasia Biała Podlaska 0:1. Unia bramkę straciła już w 4 minucie meczu i mimo wyrównanej gry w całym spotkaniu – nie udało się wywieźć z terenu przeciwnika choćby jednego punktu.
Podlasie Biała Podlaska – Unia Hrubieszów 1:0 (1:0)
Bramka: Paweł Komar 4′
Podlasie: Wiśniewski – Komar, Barwiejuk, Kacik, Szymański, Krykun (46′ Czumer), Goździołko, Nieścieruk (77′ Wiraszka), Hołownia (67′ Syryjczyk), Kocoł, Leśniak (50′ Bołtowicz).
Unia: Ryć – Jędrzejuk, Oleksiuk, Wiejak (46′ Kondrat), Kazan, Fulara, Kamiński, Borys (80′ Grui), Kawarski, Otręba, Stepaniuk.
Żółte kartki: Kamil Kocoł x2, Adam Barwiejuk, Siergiej Krykun – Piotr Fulara
Czerwona kartka: Kamil Kocoł 84′ (za dwie żółte)
Sędziował: Piotr Kasperski (Lublin).
***
O otwarcie wyniku bardzo szybko pokusił się Paweł Komar. Doświadczony boczny defensor zamknął dośrodkowanie z rzutu rożnego, zdobywając swoją siódmą bramkę w sezonie. (…) Ostatecznie bialczanie zwyciężyli 1:0, choć – z przebiegu gry – bardziej zasłużony wydawałby się remis.
Więcej w relacji z meczu na lubsport.pl:
http://www.lubsport.pl/aktualnosci/podlasie-coraz-blizej-awansu/
Wypowiedzi pomeczowe:
Przemysław Sałański (asystent Jarosława Makarewicza): – Zagraliśmy najgorzej w tej rundzie. Przeciwnik częściej utrzymywał się przy piłce, był bardziej ruchliwy i częściej był pod grą. Rywale nie stwarzali sobie klarownych sytuacji, nie mieli „setek”, ale z przebiegu meczu gra rzadko toczyła się w ich strefie obronnej. Klasa rywala była naprawdę wysoka. To on więcej atakował i miał większe posiadanie piłki. Trzeba przyznać, że mecze w Łęcznej na sztucznym boisku i w Terespolu, dały nam w nogach to, że widać było mniejszą ruchliwość. Cieszymy się, że teraz – po dwóch spotkaniach Pucharu Polski w środku tygodnia – czeka nas normalny mikrocykl.
Marcin Nowak: – Na początku zabrakło koncentracji i straciliśmy frajerską bramkę. Potem rozwój sytuacji był całkiem inny. Jestem zadowolony z drużyny. Na tle Podlasia momentami wyglądaliśmy lepiej. Wytrzymaliśmy fizycznie i psychicznie. Jedyny mankament to sytuacja z 72. minuty. Potem zepchnęliśmy rywala do defensywy. Może brakowało przebicia, ostatniego podania, ale wyglądało to fajniej. Jestem sfrustrowany, bo zabrakło nam szczęścia. Z drugiej strony jestem zadowolony ze swojego składu, choć graliśmy z pewnymi osłabieniami. Nie było Maćka Wójtowicza ze względu na mikrouraz, w przerwie musiałem zdjąć Michała Wiejaka – to dwójka obrońców. Ponadto – nie przyjechał z nami Patryk Błaziak. Jest nam żal i przykro, że wracamy punktów, zwłaszcza stawiając czoła takiemu rywalowi.