W dniu 14.09.2014 r. w pięknym litewskim Wilnie został rozegrany kolejny bieg maratoński, w którym doskonale spisał się Artur Kern z Unii Hrubieszów zajmując 2 miejsce. Poniżej przedstawiam relację z biegu Łukasza Panfila również maratończyka, jak i redaktora.
Ze strony internetowej Polskiego Stowarzyszenia Biegowego
Artur Kern drugi w Wilnie!!!
34-letni reprezentant hrubieszowskiej „Unii” zajął drugie miejsce podczas niedzielnego Danske Bank Vilnius Marathon. Artur metę miną w czasie 2:25:56, 2 minuty i 15 sekund za zwycięzcą – Litwinem Remigijusem Kancysem. Kern udał się do Wilna tydzień po nieudanych Mistrzostwach Polski w półmaratonie, których z powodu złego samopoczucie nie ukończył. Jako, że nie był pewien swojej dyspozycji postanowił zacząć bieg asekuracyjnie, tym bardziej że na liście startowej widniało nazwisko reprezentanta Etiopii. Zgodnie z przewidywaniami Artura wspomniany EtIopczyk Teklu Metaferia, zwycięzca m.in. ubiegłorocznego maratonu w greckich Salonikach (2:19:29) zaczął samotnie forsować tempo. Po pięciu kilometrach w 16:30 miał 52 sekundy przewagi nad Polakiem. Pomiędzy Arturem a Metaferią znalazł się niespodziewanie Litwin Remigijus Kancys, który początkowo próbował dotrzymywać kroku Etiopczykowi. Po pierwszej „piątce” tracił do lidera 15 sekund.
Polak skupił się jednak wyłącznie na swoich poczynaniach. W miarę upływu czasu biegło mu się coraz lepiej i z początkowej prędkości 3:30/km przyspieszał do 3:25. Po minięciu dziesiątego kilometra, kolejną „dychę” pokonał w 33:35. Na 19-tym kilometrze jest jednak olbrzymi podbieg, który jak Artur relacjonował nie był problemem na pierwszym okrążeniu. Zważając na fakt, iż na kolejnym miał być to kilometr czterdziesty czekało go nie lada wyzwanie.
Na półmetku kolejność była niezmienna. Prowadził wciąż Teklu Mataferia, który międzyczasem 1:09:36 otwierał sobie realną furtkę na poprawienie rekordu trasy (2:21:15). Litwin Kancys zameldował się na linii połowy trasy w 1:11:00. 42 sekundy później „połówkę” minął Artur. Wydawałoby się, że ta kolejność utrzyma się do samej mety. W miarę zbliżania się do tzw. „ściany”, czyli okolic 34-36 km Kern złapał kontakt z reprezentantem Etiopii. Odległość topniała w oczach i już na 34-tym kilometrze Artur mijał Teklu Maferię. Po pokonaniu ostatniego wyzwania w postaci wspomnianego podbiegu na 40-tym kilometrze nastąpił zbieg wiodący prosto ku mecie. Nasz zawodnik minął ją na niezagrożonej, na drugiej pozycji.
Dla zwycięzcy, wspomnianego Remigijusa Kancysa był to największy sukces w karierze. Kancys jest reprezentantem Litwy w biegach średnich, dwukrotnie występował w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Lekkiej Atletyce. Trzeba jednak zaznaczyć, że Litwa znajduje się w drugiej lidze rozgrywek, czyli przedsionku europejskiej LA. Rekordy życiowe Kancysa to 3:52.33 w biegu na 1500, 14:46.89 na 5000 i 31:34.10 na 10000 metrów.
Zdecydowanie lepiej prezentuje się dorobek Artura Kerna. Nasz zawodnik jest rekordzistą Polski w hali w biegu na 5000m (14:09.89). Przeszedł metamorfozę ze średniodystansowca do maratończyka. Jako młodzieżowiec wywalczył brązowy medal w tej kategorii wiekowej (20-22 lata) w biegu na 1500m. Seniorskie krążki krajowego czempionatu w biegach ulicznych na 5 i 10km kolekcjonował w latach 2012-2013. Przez kilka lat studiował i mieszkał w USA, gdzie miał okazję obserwować zupełnie inne spojrzenie na kształt treningu. Na maratońskiej trasie zadebiutował prze sześcioma laty w amerykańskim Memphis zajmując siódme miejsce z rezultatem 2:25:34. Rok później było szóste miejsce na 42km i 195m w Little Rock (2:25:43). W roku 2010 Artur zajął 4-te miejsce na MP w maratonie (2:21:53), a w kolejnym sezonie doprowadził swój rekord życiowy w Poznaniu do poziomu 2:17:15.
Rekordy życiowe Artura:
1500m – 3:47,39 (2002)
3000m – 8:06.25h (2012)
5000m – 14:09.89h (2007)
10000m – 29:23.80 (2012)
Półmaraton – 1:04:50 (2012)
Maraton – 2:17:15 (2011)
Artur wysoko ocenił umiejętności organizacyjne Litwinów:
– Fantastyczny doping kibiców w centrum miasta, dobrze zabezpieczona trasa i prawidłowe działanie punktów odżywczych sprawiało, iż maraton biegło się w komfortowych warunkach. Minusem było łączenie maratonu z „połówką”. Nie można było rozeznać, kto startuje, na jakim dystansie. Różnokolorowe numerki może zdałyby egzamin, jednak przytwierdzane z przodu koszulki nie rozwiązują problemu pewnego zamieszania wśród biegnących. Na pewno nie jest to szybka trasa pod względem ukształtowania terenu. Sądzę, że łagodny profil pozwoliłby mi w tym dniu uzyskać wynik nawet o cztery minuty lepszy. Jestem jednak zadowolony ze startu. W Pile przed tygodniem zupełnie nic mi nie wychodziło. W moim życiu dzieje się ostatnio dużo, przede wszystkim przed trzema tygodniami urodził mi się synek… Cieszę się, że w natłoku nowych zajęć i obowiązków zawodowych stać mnie jeszcze na bieganie i osiąganie sukcesów.
W Maratonie Wileńskim nieprzerwanie od trzech lat nasi reprezentanci stają na podium. Dwa lata temu również drugą pozycję wywalczył Krzysztof Bartkiewicz. Przed rokiem na trzecim stopniu podium stanął Łukasz Panfil
W gronie pań niemniejszą niespodziankę sprawiła 26-letnia Vaida Zusinaite. W swym maratońskim debiucie, rezultatem 2:43:13 ustanowiła rekord trasy należący dotychczas do wyśmienitej Diany Lobaczewskiej. Diana, olimpijka z Londynu, 12-ta zawodniczka ostatnich MŚ w Moskwie, legitymująca się rekordem życiowym 2:28:03, rekord wileńskiej trasy ustanawiała przed sześcioma laty.
Wyniki:
Mężczyźni
1. Remigijus Kancys 2:23:41
2. Artur Kern Perfect Runner Lublin/Unia Hrubieszów 2:25:56
3. Ignas Brasevicius 2:30:51
4. Dmitry Pozhevilov 2:34:17
5. Domantas Balsys 2:37:26
6. Modestas Bacys 2:40:06
Kobiety
1. Vaida Zusinaite 2:43:13
2. Natalya Hryhotyeva 2:59:33
3. Austea Miezyte 3:07:41
Więcej o biegach na
Tekst: Łukasz Panfil
opracował – mak