W zamojskim kotle znowu ogromna radość! KPR Padwa zostawiła na parkiecie serce, mnóstwo zdrowia i litry potu! Taka właśnie była cena wygranej z Anilaną Łódź 27:23 (14:12).
Gdy kilkanaście sekund przed końcem meczu potwornie zmęczony Jakub Kłoda zasiadał wśród kolegów, pokazał swe ręce, wyglądające niczym po dwunastogodzinnej szychcie. Posiniaczone, nabrzmiałe, z pozdzieraną do krwi w wielu miejscach skórą. Scena ta najlepiej obrazuje, ile wysiłku żółto-czerwoni włożyli w pokonanie zespołu Adama Jędraszczyka.
Kibice żółto-czerwonych bardzo długo byli świadkami wyrównanego spotkania. Oba zespoły próbowały grać szybko i z łatwością dochodziły do sytuacji rzutowych. Ze skutecznością już tak różowo jednak nie było. Po 10 minutach zamościanie przegrywali 4:6, by po kwadransie remisować 8:8. Padwa szybkie i skuteczne akcje przeplatała niewymuszonymi błędami, a łodzianie odpłacali się dokładnie tym samym. Trzy bramki z rzędu rzucił Tomasz Fugiel, ale dwie kolejne akcje gospodarze zepsuli i Zbigniew Markuszewski mógł tylko bezradnie rozkładać ręce. Dopiero w ostatnich minutach tej części gry po trafieniach Dawida Skiby, Gabriela Olichwiruka i Huberta Obydzia miejscowi wyszli na dwubramkowe prowadzenie (13:11 i 14:12).
Wydawać by się mogło, że rywale zostali nadgryzieni i po zmianie stron będzie można im odjechać.
Tymczasem w 35 min. zrobiło się już tylko 16:15 dla gospodarzy, a w hali OSiR trwała prawdziwa męska walka. Obie ekipy grały z ogromną determinacją, a zażarty bój trwał na każdym poziomie! A to Kacper Adamczuk niczym szczupak rzucił się z poświęceniem na parkiet, a to Hubert Obydź jakimś cudem wygarniał piłki znad głów rywali piłki trzy metry nad ziemią. Gdyby trykoty graczy miały guziki, trzeba byłoby je z pewnością zbierać po całej hali OSiR! Guzików nie było, ale guzów po takiej walce każdy z graczy zarobił z pewnością sporo.
Między 35 a 41 min. żółto-czerwoni uczynili duży krok w kierunku triumfu. Najpierw do kontry z werwą nastolatka wyrwał Jakub Kłoda, następnie dwa karne bezbłędnie wykonał Gabriel Olichwiruk, a po chwili z rąk rywali skutecznie wywinął się Hubert Obydź i wynik brzmiał 20:15 dla Padwy! Łodzianie nie dawali jednak za wygraną! Raz za razem, z uporem i konsekwencją, rzucali się na żółto-czerwonych, a to próbując wyrywać im piłkę z rąk w ataku, a to przebijać się przez szyki obronne. Padwa mądrze zarządzała jednak meczem, utrzymując kilkubramkowy dystans. W 50 min. wynik brzmiał 24:20, trybuny szalały, a Gabriel Olichwiruk niczym bezwzględny terminator raz za razem skutecznie egzekwował rzuty karny (w sumie 5 na 5). Zamościanie zwycięstwa już z rąk nie wypuścili, zgarniając po morderczej walce komplet punktów!
Jak spotkanie ocenili gracze Padwy?
– Na początku meczu nasza gra pozostawiała wiele do życzenia, ale później już konsekwentnie realizowaliśmy założenia trenera i wytrzymaliśmy presję rywali. Myślę, że w naszej grze widać postęp. Postaramy się pójść za ciosem – zapowiada Gabriel Olichiruk.
– Mimo tego, że dzieli nas trochę miejsc w tabeli, Anilana to bardzo solidny zespół. W pierwszej części sezonu im nie szło, teraz wyraźnie okrzepli. Widać było po ich meczach z czołówką ligi, że są już na zupełni innym poziomie. To był dla nas bardzo ciężki mecz. Trzeba było zostawić kawał serducha, żeby wywalczyć te trzy punkty. Szacunek dla kibiców, którzy niesamowicie nas wspierali – podkreślał Paweł Puszkarski.
W sobotę (01.04) o 18.00 KPR Padwa Zamość podejmuje Orlen Upstream SRS Przemyśl. Już dzisiaj zapraszamy na to spotkanie!
KPR PADWA ZAMOŚĆ – GROT BLACHY PRUSZYŃSKI ANILANA ŁÓDŹ 27:23 (14:12)
KPR PADWA: Kozłowski, Proć – Olichwiruk 6, T. Fugiel 5, Obydź 4, Bączek 3, Skiba 3, Czerwonka 2, K. Adamczuk 1, Kłoda 1, Puszkarski 1, Szymański 1, Bajwoluk, Orlich, Pomiankiewicz, Sałach.
Kary: 6 minut – 2 minuty
Sędziowali: Paweł Popiel – Artur Rodacki (Kielce)
Widzów: 298.
info i fot. Padwa Zamość