Poniżej przedstawiam rozmowę, jaką przeprowadziłem ze studentką University of San Francisco, jednocześnie reprezentantką Polski w biegach lekkoatletycznych i górskich Weroniką Pyzik z Biłgoraja, która dzięki osiągnięciom sportowym z połączeniem na wysokim poziomie nauki otrzymała stypendium sportowe na amerykańskiej uczelni i tam w tych dwóch zakresach nadal podnosi swoje umiejętności. Przypomnę, że podwójnym absolwentem amerykańskiej uczelni jest również aktualny halowy rekordzista Polski na 5000 m Artur Kern z hrubieszowskiej Unii. Ciekawe, może ktoś z obecnie trenujących w Hrubieszowie lekkoatletykę pójdzie w ich ślady?
Wywiad z Weroniką Pyzik z Biłgoraja, biegającą studentką w USA!
Kiedy po raz pierwszy będąc w V klasie szkoły podstawowej wystartowała w biegu przełajowym, to nikt nie myślał, że zaczyna jej się medalowa droga krajowa, reprezentowanie Polski i która doprowadzi ją do nauki oraz reprezentowania barw amerykańskiego uniwersytetu, miała też szczęście, bo na swojej drodze spotkała właściwych ludzi – trenerów w Zniczu Biłgoraj Agnieszkę Jurałowicz i Mieczysława Jamroza oraz wsparcie rodziców, szkoły, klubu…
Pierwszy rok studiów na amerykańskiej uczelni za Tobą, jak Ci poszło?
– Tak, studiuję biznes w University of San Francisco. Pierwsze 2 lata są ogólne, wiec nie musiałam jeszcze wybrać konkretnego kierunku. Pierwszy rok uważam za bardzo udany. Na początku musiałam podszkolić język angielski, ale z czasem wszystko stawało się prostsze i zakończyłam pierwszy rok z najlepszą możliwą średnią (4.0). Bardzo podoba mi się system edukacji w Stanach, jest bardzo korzystny dla studentów, ponieważ profesorowie są otwarci i chętni do pomocy w nawet najmniejszych problemach. Wszystkie wymagania są przejrzyście określone, wiec przed egzaminem dokładnie wiedziałam, z czego muszę się przygotować. W dodatku są pozytywnie nastawieni do sportowców i zawsze mogłam liczyć na wyrozumiałość, gdy omijałam zajęcia lub egzamin z powodu wyjazdów sportowych.
Przedstaw, jak wygląda Twój dzień nauki i treningów?
– Mój dzień to poranny trening (zależnie od rodzaju zaczynamy go 6:30-7:30) potem zajęcia na uczelni, obiad i po południu kolejny trening i ponownie zajęcia (trenuję 11 razy w tygodniu, cztery treningi wykonuję sama. Wieczorami nauka, trochę czasu dla siebie. Dzień wygląda intensywnie, jednak w praktyce nie jest aż strasznie. Zdecydowanie jest mi łatwiej niż w liceum. Bardzo odpowiada mi taki porządek dnia i jestem przyzwyczajona do „napiętego grafiku”, wiec nie przeszkadza mi taki natłok obowiązków. Szczerze mówiąc to cieszę się, że codziennie wieczorem kładę się spać z uczuciem, że wykorzystałam każdą chwilę tego dnia.
Znam Twoje tegoroczne osiągnięcia sezonu letniego, ale Ty jeszcze lepiej, proszę je zaprezentować?
– Zdecydowanie moim największym osiągnięciem było dostanie się do Mistrzostwa Zachodniego Wybrzeża. Żeby to osiągnąć musiałam pobić mój dotychczasowy rekord życiowy o minutę na dystansie 5 km (16:18,27), a to nie jest proste zadanie. Cieszę się, że udało mi się zrobić tak duży progres w tym roku i poprawić życiówki na wszystkich dystansach (1500 m – 4:25,09) – to znaczy, ze rozwijam się pod każdym względem, nie tylko wytrzymałościowo. Sam start w mistrzostwach był bardzo ciężki, pod względem wysokiego poziomu rywalizacji, ale także warunków pogodowych – biegałyśmy w upale i przy bardzo wysokiej wilgotności w Kansas, gdzie często zdarzają się tornada i nawet miałam okazję przeżyć jeden z nich. Po 3 km kompletnie straciłam siły i do końca walczyłam juz tylko z samą sobą, pomimo kryzysu udało mi się wyprzedzić dwie zawodniczki na ostatnim kółku, co zawsze przyprawia o uśmiech, nieważne, czy walczy się o pierwsze lokaty, czy tak jak w moim przypadku, o 11 miejsce. W dodatku, jestem zadowolona ze współpracy z moją trenerką Helen Lehman-Winters i wiem, że te rekordy są wynikiem mojej i jej pracy, ale w granicach zdrowego rozsądku.
Jakie są nagrody za czołowe osiągnięcia podczas tych zawodów?
– Czasami zostajemy nagrodzone medalami, jednak przeważnie walka rozgrywa się o miejsca i punkty dla uczelni. Moją dodatkową nagrodą w tym roku był tytuł najlepszej zawodniczki pierwszego roku na Zachodnim Wybrzeżu (za biegi przełajowe) oraz najlepszego sportowca – debiutanta w drużynie University of San Francisco. Pod uwagę były brane wszystkie sporty. W obu kategoriach zostałam nagrodzona tytułem i statuetką.
Znalazłaś się w USA, bo otrzymałaś stypendium sportowe, na co Ci ono wystarcza?
– Tak, jestem na pełnym stypendium sportowym, które opłaca mi wszystkie potrzeby. Jedyne, o co muszę się martwić, to wydatki na osobiste przyjemności.
Czy startowałaś w wakacje w krajowych zawodach?
– Tak, wygrałam Bieg Sitarski w Biłgoraju na 5 km, a na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski na dystansie 5000 m wywalczyłam brązowy medal, a wcześniej reprezentowałam Polskę na meczu Polska – Czechy- Słowenia- Węgry. Zajęłam 4 miejsce na 1500 m, ale nie jest on moim koronnym dystansem zdecydowanie wolałabym 5km, jednak bardzo cieszę się, że mogłam kolejny raz wystartować z orzełkiem na piersi. Fakt, że studiuję w Stanach nie znaczy, że zapomniałam o Polsce i zawsze z dumą i ogromną radością będę reprezentować nasz kraj na wszystkich zawodach lekkoatletycznych, do których zostanę powołana.
A jak wygląda stosunek innych studentów, wykładowców, trenerki, że jesteś Polką?
– Zwykle ludzie z entuzjazmem i zaciekawieniem reagują na moje pochodzenie. Często dopytują się o kraj albo powody, dla których zdecydowałam się opuścić Polskę. Na szczęście nigdy nie spotkałam się z żadną wrogością z powodu innego pochodzenia albo wyśmiewaniem z powodu popełnianych błędów językowych czy braku akcentu.
Udało Ci się coś ciekawego zwiedzić, zobaczyć…?
– Zwiedziłam prawie każdy zakątek San Francisco, uważam, że to cudowne i przepiękne miasto. Dodatkowo zwiedziłam jeszcze Los Angeles, ale byłam także w wielu innych miastach, ponieważ mieliśmy tam zawody. Jestem bardzo zaskoczona i zadowolona z tego, jak wiele udało mi się zobaczyć już w pierwszym roku i mam nadzieje, że w kolejnych latach będzie podobnie.
Jak przebiegają Twoje wakacje w Biłgoraju i czy jednak trenujesz?
– Moje wakacje w tym roku są cudowne i bardzo rodzinne. Moja siostra brała ślub, wiec było mnóstwo spraw do ustalania i załatwiania wspólnie, w dodatku dużo czasu zajmowałam się moim rocznym chrześniakiem. Dlatego trochę zabrakło czasu na trenowanie, ale starałam się robić, co w mojej mocy żeby jak najlepiej przygotować się do wspomnianych Mistrzostw Polski, a jednocześnie korzystać z wakacji. Niestety, ale sezony startowe w Stanach i Polsce różnią się od siebie, wiec już we wrześniu zaczynam przygotowania do sezonu przełajowego w Stanach.
Czyli zostajesz na uczelni nadal?
– Tak, zostaję w San Francisco na kolejne 3 lata.
Dalsze Twoje plany sportowe, to…?
– Dalsze plany… Stawiam na rozwój. Chciałabym z każdym rokiem poprawiać rekordy życiowe i pozostać zdrowa. Do tej pory nigdy nie stawiałam na wielkie sukcesy, a jednak udawało mi się kwalifikować na coraz wyższej rangi zawody (nawet na mistrzostwa świata juniorek) i jeszcze zajmować dobre miejsca. Chciałabym, żebym mogła trenować z uśmiechem na twarzy i bez kontuzji, a co przyniesie los? Na pewno wycisnę z niego, co tylko mogę!!! Za cztery lata kolejne Igrzyska Olimpijskie w Tokio, kto wie…, marzyć można!
Dzięki za odpowiedzi i życzę realizacji planów! – mak
Wywiad i opracowanie – Marek Ambroży Kitliński (mak)
Foto – przesłała W. Pyzik