Podczas tegorocznego „Mundialu” rozgrywanego na stadionach w Niemczech, kibice z Polski zyskali ogromne uznanie za wspaniały doping naszej piłkarskiej reprezentacji. Oczywiście, wśród nich byli też kibice z Hrubieszowa. Jednym z nich był p. Lech Kamiński.
W jaki sposób znalazł się pan na Mundialu ?
Po prostu były organizowane zbiorowe wyjazdy na te Mistrzostwa Świata w piłce nożnej przez różne firmy turystyczne i ja, razem z synem Andrzejem zgłosiłem się, opłaciłem koszty. Pojechaliśmy z Warszawy specjalnym pociągiem i tym samym wróciliśmy. Jeździliśmy nocą, w dzień zwiedzaliśmy miasto Hanower i mecz, z nami jechało ponad 1000 kibiców z różnych stron Polski.
Jak przebiegała podróż ?
Na granicy były sprawdzane paszporty, trzeba było posiadać bilet na przejazd i bilet na mecz. Wszyscy kibice byli sprawdzani w bazie danych, czy nie mają zakazu uczestniczenia w meczach po wcześniejszych wybrykach chuligańskich.
Na ilu był pan meczach, gdzie i kto grał ?
Byłem na jednym meczu, Polska – Kostaryka, mecz był rozegrany na stadionie zasłużonej drużyny niemieckiej „Hannover 96”. Wszystkich kibiców było ponad 43 tysiące, w tym z Polski ponad 30 tysięcy.
Przy wejściu na stadion, to?
Kontrolowano każdego, ponieważ nie można było posiadać zakazanych przedmiotów, ale kulturalnie i grzecznie. Na stadionie było pełno stoisk z jedzeniem, słodyczami i piwem. Jedno piwo kosztowało 3 euro, plus za plastikowy kufel 1 euro. Po oddaniu kufla był zwrot tego euro.
Jak było podczas meczu ?
Niesamowite wrażenie wywiera śpiewanie Polskiego Hymnu prze tylu kibiców, ciarki przechodzą przez całe ciało. Podczas meczu kibice są poubierani w reprezentacyjne koszulki, szaliki, czapki, śpiewają i dopingują przyśpiewkami, okrzykami np. „Gramy u siebie!”, oraz brawami, na trybunie kibice podawali sobie ogromną flagę czy orła białego wysztego na płótnie. Mecz wygrali nasi 2:1 a bohaterem spotkania był Bosacki, strzelec 2 bramek. Atmosferę meczu trudno opisać najlepiej na nim być.
Co po meczu ?
Wszyscy byli zadowoleni ze zwycięstwa, zjedliśmy obiad, zwiedzanie miasta i o godzinie 21.20 wyjazd, w Warszawie byliśmy około godziny 8.00.
Wyczytałem w Przeglądzie Sportowym że, został pan wyróżniony (w sumie 10 osób), za przesłane zdjęcie z Mundialu ?
Tak, wyczytałem w „Przeglądzie” że jest taki konkurs, wysłałem zdjęcia i zostałem wyróżniony, otrzymałem za to koszulkę i szalik z logo sponsora Tyskie. Ale na meczu posiadałem własne oryginalne reprezentacyjne. Przegląd Sportowy kupuję i czytam od kilkudziesięciu lat. Wyróżnione zdjęcie, to jak stoję z Meksykaninem.
Jakie ma pan związki z hrubieszowskim sportem ?
Na przełomie lat 60 – tych XX Wieku trenowałem piłkę nożną w juniorach Unii Hrubieszów, pod okiem trenera Kufreja, który nam dawał porządnie w kość. W 1960 r. zostaliśmy wicemistrzami województwa Lubelskiego juniorów, przegrywając z Motorem Lublin przy „zielonym stoliku”. M.in. ze mną grali: Kramczyk, Kozielski, Kalamis, Kołodziejczyk, Wróblewski. Później pracowałem w POSTiW w Hrubieszowie pod kierunkiem M. Starykiewicza i L. Szeląga. Posiadałem uprawnienia sędziowskie z piłki nożnej, siatkówki, la, tenisa stołowego i podnoszenia ciężarów. Najwięcej sędziowałem z lekkiej atletyki, między innymi autorowi tego wywiadu. Brat Kazik też trenował piłkę nożną, później sędziował mecze i był obserwatorem z tej dyscpliny. Obecnie jestem kibicem.
Ale największe sukcesy sportowe odniósł syn Andrzej ?
Syn trenować zaczął w grupach młodzieżowych naszej Unii w latach osiemdziesiątych XX Wieku, później grał w I zespole jako bramkarz, przeszedł do III – ligowej Granicy Chełm, a następnie występował przez jeden sezon w II lidze w Hutniku Warszawa, podczas studiów przez kilka lat grał w Ursusie Warszawa. Obecnie jest dyrektorem działu reklam w „Przeglądzie Sportowym”.
Dziękuję za wywiad i zdjęcia!
Dziękuję.
Wywiad przeprowadził – mak