22 listopada 2024

3 lata SAAK

16 stycznia w sali widowiskowej HDK odbyła się uroczystość jubileuszu 3-lecia istnienia hrubieszowskiego Stowarzyszenia Aktywnych Animatorów Kultury. Przy tej okazji ogłoszono wyniki organizowanego przez SAAK konkursu „SAAKuś idzie do Przedszkola”. Czek na 10 tys. zł. trafił do Przedszkola nr 3 z ulicy Grotthusów w Hrubieszowie. Gwiazdą wieczoru była Adrianna Biedrzyńska.

Reklamy

W dniu 16 stycznia 2012 roku o godz. 9.30 komisja konkursowa w składzie: Marian Lackowski – Kawaler Orderu Uśmiechu, Agata Łaguna – psycholog i Sławomir Zając – animator kultury SAAK wybrała ofertę opatrzoną hasłem ” Marzenie przedszkolaka”.

Jak się okazało podczas ogłoszenia wyniku konkursu w Hrubieszowskim Domu Kultury, gdzie SAAK obchodził 3-lecie swojego istnienia, nagroda przypadła Miejskiemu Przedszkolu nr 3 z ulicy Grotthusów w Hrubieszowie. Zwycięska praca miała charakter listu pisanego przez przedszkolaka do małego Saakusia.

Reklamy

Głowną nagrodą w konkursie był czek na 10 000 zł oraz objęcie zwycięzcy patronatem Stowarzyszenia Aktywnych Animatorów Kultury w 2012 roku, poprzez udział animatorów SAAK w imprezach organizowanych przez przedszkole

Jubileusz uświetnił koncert Adrianny Biedrzyńskiej. Niesamowity warsztat aktorski pani Adrianny i jej fantastyczny kontakt z publicznością sprawił, że wszyscy bawili się wyśmienicie, dając temu wyraz gromkimi oklaskami po każdym utworze.

Reklamy

***

Jubileusz 3-lecia SAAK

***

Zwycięska oferta:
Drogi SAAKusiu!!!

Nie znasz mnie, ale chciałbym Ci opowiedzieć o mnie i o pewnym zaczarowanym miejscu. Jak miałem 3 lata mamusia z tatusiem zaprowadzili mnie do kolorowej krainy, pełnej zabawek, gdzie było dużo dzieci, którzy stali się później moimi przyjaciółmi.

Myślałem, że jestem w raju, ale za chwilę zorientowałem się, że nie ma mojego tatusia i mamusi, zacząłem ich szukać, ale nigdzie ich nie było. Spostrzegłem, że obserwuje mnie jakaś pani, zaczęła się uśmiechać, po czym przyszła do mnie. Przedstawiła się, ale ja za bardzo nie chciałem z nią rozmawiać, pomyślałem: Co ty chcesz ode mnie? Ja chcę do swojej mamusi i tatusia, gdzie oni są!!!

I od tego momentu zaczęła się moja przygoda, która trwa do dziś. Serduszko mi mocniej bije na samą myśl, że za 4 miesiące je opuszczę, bo pójdę do szkoły.

Pierwsze dni w otoczeniu zieleni i kwiatów były dla mnie mimo wszystko trudne, gdyż było mi ciężko rozstawać się z moimi najbliższymi. Płakałem i było mi smutno, ale na swojej drodze spotkałem osoby, które ukoiły mój ból.

No i wróciłem do tej pani co mi się tak przyglądała i która na początku nawet mnie denerwowała. Okazała się moim najlepszym przyjacielem, tak jak i wszyscy pracownicy w przedszkolu. Począwszy od pań dbających o porządek , choć czasem urwisy są z nas ogromne i nabrudzimy strasznie to się tylko uśmiechną, pogrożą paluszkiem i sprzątną bałagan.
Jest też taki pan, ogromnie zabawny nazywamy go „Złota rączka”, wiesz on jest jak „Maniek złota rączka”, wszystko potrafi naprawić, czasem możemy go zobaczyć w pracy, to myślę sobie, że ja też jak dorosnę będę umiał tak jak on wszystko zreperować.

Moja mama ciągle mówiła do tatusia, że przez żołądek do serca, nie rozumiem o czym ona mówiła, w ogóle nie rozumiałem co to jest żołądek i do czego służy. Ale w przedszkolu dowiedziałem się wszystkiego na ten temat. Moja pani wytłumaczyła mi sens tego przysłowia, a nasza pani kucharka, która gotuje wspaniale utwierdziła mnie w tym, abym zrozumiał to do końca.

SAAKusiu, ale najważniejszymi osobami w tej krainie były moje panie z którymi spędzam najwięcej czasu i na które mogę liczyć w każdym momencie. To one okazały się największym wsparciem w najtrudniejszych momentach życia w przedszkolu, a było ich wiele. Pamiętam wszystko; kiedy miałem gorączkę, bolał mnie ząb, stłukłem kolano, rozpłakałem się bo ktoś mi dokuczał, lub było mi po prostu smutno i wiele innych sytuacji, to panie wiedziały co mają zrobić. Zawsze mi pomogły i czuwały, aby nic mi się nie stało.

Ale pamiętam też jakie były dumne z naszych sukcesów, pierwszych występów, jak nas chwaliły za coś co nam się udało. To sprawiało, że rzeczy niemożliwe stawały się możliwe.
Nawet dziś ciężko mi zrozumieć, że obce osoby mogły się stać dla nas tak bliskie, a tego czego się od nich dowiedziałem o świecie i życiu, pozwoli mi lepiej zrozumieć to co nas otacza i dobrze się uczyć w przyszłości.

Jeśli do nas przyjdziesz to wśród dzieci nauczysz się drogi SAAKusiu dzielić z innymi, czekać na swoją kolejkę, odpowiadać, słuchać innych i pozwalać im mówić. Wiesz to takie magiczne miejsce, w którym masz możliwość rozładowania swojej energii, czego często nie możesz robić w domu.

Czasem w przedszkolu jest takie święto, bardzo je lubię, bo przychodzą do nas rodzice i wspólnie się bawimy, malujemy, kleimy. Jest wtedy cudownie i miło!

Pewnego dnia pani również zaprosiła rodziców. Na początku nie wiedzieliśmy o co chodzi, bo pani poprosiła, abyśmy usiedli ze swoimi rodzicami, poczekali i powiedziała, że to niespodzianka, a my kochamy niespodzianki, więc dodatkowo byliśmy szczęśliwi. Zobaczyliśmy jakiś ekran, ale nie wiedzieliśmy do czego służy – ale jak niespodzianka, to niespodzianka. No i wtedy się zaczęło, mówię Ci poczuliśmy się jak w kinie. Światło zgasło i wyświetlił się krótki filmik o kosmosie. Zobaczyliśmy jak latają planety, wielkie słońce, mówię Ci super.

Pojawił się też pan, który zaczął dotykać tego ekranu, a tam zaczęło się wszystko zmieniać, przeskakiwać, tak jak w komputerze, ale takim ogromnym, tyle tego było, że nie potrafię tego zapamiętać. Najfajniejszą sprawą jednak było jak my mogliśmy sami dotknąć tej czarodziejskiej tablicy. Dostaliśmy takie pisaki specjalne, którymi mogliśmy coś namalować.

Jacy byliśmy wtedy szczęśliwi! To było coś niesamowitego. Ja za bardzo nie rozumiałem co ten pan mówił, ale mama mi to później wytłumaczyła. Powiedziała, że taki sprzęt bardzo by nam się przydał w naszym przedszkolu, bo świat idzie ciągle do przodu.

Pomógł by nam w zdobywaniu wiedzy, zobaczylibyśmy miejsca w których nie byliśmy i to na takim dużym ekranie. Ma tyle zastosowań, że nawet mama miała z tym problem, ona również była zachwycona, bo wiedziała, że to daje nam duże możliwości rozwoju i pomoże nam w życiu.

Wszystkie dzieci w tym dniu nie chciały iść do domu, chciały cały czas się bawić, tworzyć, działać. Na razie nie mamy tej tablicy bo to dużo kosztuje i panie rozmawiały z panem jak zdobyć na to pieniądze. Zachęcały go do współpracy z nami, zaprosiły na uroczystości przedszkolne, spotkania integracyjne gdzie dzieci podziękują uśmiechem i radością za otrzymany prezent.

Ja tego dnia wróciłem do domu zamyślony i opowiedziałem mamie, że wszystkie dzieci bardzo pragną mieć taką tablicę. Mama co prawda nie mogła mi pomóc, ale powiedziała, że jak się w coś mocno wierzy to się spełni. Więc ja od dziś mocno wierzę razem z innymi dziećmi, że ktoś nam pomoże spełnić nasze marzenie. Ja Ciebie SAAKusiu też proszę trzymaj kciuki, bo każdy jeden się liczy.

Młodszy kolego mogę Ci długo opowiadać jak u nas jest, ale moja mama może przekazać więcej informacji twoim rodzicom, bo ja jestem za mały, aby pamiętać wszystko tak jak dorośli.
Stwierdziła jednak, że moje zaproszenie dla Ciebie jest ważniejsze, bo to ja tam chodzę systematycznie i czuję się świetnie, a gdyby było mi źle, to ona zauważyłaby to od razu.
Ten list na pewno Ci przeczytają Twoi rodzice i to do nich należy decyzja, ale ja jestem tu bezpieczny, szczęśliwy i zadowolony.

Zapraszam Cię więc serdecznie i otwieram drzwi do naszego kolorowego raju!!!

HASŁO:
MARZENIE PRZEDSZKOLAKA