22 grudnia 2024

30 lat Lechitów – Wywiad z założycielem Leszkiem Opałą

30 lat temu młodziutki, początkujący organista, lecz z głową wypełnioną muzyką i pomysłami Leszek Opała w nowo powstałej hrubieszowskiej Parafii założył chór, który by dodał jeszcze większego blasku mszom św. w kościele pw. MBNP i tak zaczęła się wieloletnia droga ku zespołowi wokalno – instrumentalnemu „Lechici”, znanemu już nie tylko w naszym regionie. Poniżej wywiad z tym wyróżniającym się, lecz jak wielce skromnym, zwyczajnym, a nie zwyczajnym Hrubieszowianinem.

Reklamy


Wywiad z p. Leszkiem Opałą założycielem, kompozytorem i kierownikiem artystycznym zespołu wokalno – instrumentalnego „Lechici” o Jubileuszu i nie tylko!

 

Jak Pan ocenia przebieg Waszego 30-letniego Jubileuszu?

Reklamy

– Myślę, że przerosły nasze oczekiwania. Zaprosiliśmy wielu gości i szczerze mówiąc trochę baliśmy się, w jaki sposób do tego podejdą. Nie spodziewaliśmy się tylu i zacnych gości. Bardzo cieszyliśmy się z tego powodu. To dodało nam sił. Każdemu gospodarzowi, który przygotowuje uroczystość zależy na tym, aby dopisali goście, no i żeby dobrze czuli się.

 

Kto przygotował scenariusz?

Reklamy

– Przygotowanie scenariusza to wspólna praca grupy organizacyjnej. Pracowaliśmy nad nim we trójkę: ks. prałat Andrzej Puzon, Marta Słupna i ja. Natomiast do jego realizacji włączyli się wszyscy „Lechici”.

 

Dwugodzinna Msza Święta i towarzyszące Jubileuszowi wydarzenia minęły przybyłym sympatycznie, muzycznie i błyskawicznie, a jak to wyglądało z waszego punktu widzenia?

– Te dwie godziny i dla nas minęły jak „mgnienie oka”. Wprawdzie wcześniej wymagało to wiele pracy z naszej strony, ale minęło bardzo szybko. Atmosferę tworzą ludzie i to od nich wszystko zależy.

 

Goście, wielu sympatyków, liczne oklaski, prezenty, obecność byłych członków zespołu, itd., co to znaczy?

– Każdy jubileusz niesie ze sobą radość ze spotkania i różne wspomnienia. Nasz zaliczam do szczególnych. Goście, którzy dopisali i zaszczycili nas swoją obecnością, duża grupa byłych członków zespołu nadały uroczystości podniosły charakter. A to oznacza, że warto pracować i że kierunek przez nas obrany jest właściwy.

 

A jakie znaczenie ma przyznana dla zespołu przez hrubieszowską Kapitułę prestiżowa Statuetka króla Władysława Jagiełły?

– Jest to dla nas najważniejsza nagroda. Być docenionym i nagrodzonym przez własne środowisko to naprawdę wielkie i szczególne wyróżnienie.

 

Parę lat temu, jako twórca i kierownik zespołu „Lechici” otrzymał Pan statuetkę króla Władysława Jagiełły indywidualnie, które wyróżnienie jest dla Pana cenniejsze?

– Tak, statuetkę otrzymałem w czasie 25.lecia działalności zespołu, a teraz 5 lat później wyróżnieni nią zostają również „Lechici”. To powód do radości, ale nie mówiłbym tu, która z nich jest dla mnie cenniejsza. Obie nagrody traktuję jako równie ważne. Przecież ja i zespół to właściwie jedno, nie miałbym tej nagrody, gdyby nie praca z „Lechitami”.

 

Coś mi się wydaje, że jak ks. Prałat Andrzej Puzon dziękował Panu za 30-letnią współpracę, to głos się księdzu… „łamał”?

– To prawda. Nie ma się, czemu dziwić, pracujemy razem już 31 lat i to w jakiś sposób wiąże. Sam bardzo wzruszyłem się, chciałem nawet powiedzieć kilka słów, podziękować wszystkim za pracę, ale wiedziałem, że nie dam rady.

 

Proszę wymienić kilka najważniejszych występów z 30-letniej historii „Lechitów”?

– No, cóż na pierwszym miejscu zawsze stawiamy papieskie Msze św. w Krośnie i Zamościu, ale muszę tu również wymienić bardzo wzruszające koncerty w Domach Dziecka szczególnie, że odbywały się one w czasie bożonarodzeniowym. Takie spotkania z kolędą, opłatkiem i prezentami dla mieszkających tam dzieci były bardzo ujmujące.

 

A wspólne występy z osobistościami muzycznymi czy orkiestrami (zespołami) instrumentalnymi?

– Trudno byłoby wymienić wszystkie. Śpiewaliśmy m. in. z Voxem, Eleni, Mieczysławem Szcześniakiem, Markiem Bałatą. Z Januszem Szromem i poznańskim zespołem „Lumen” pod kierunkiem kompozytora Zbigniewa Małkowicza wydaliśmy wspólną płytę. Mieliśmy zaszczyt współpracować z Kazimierzem Ołtarzewskim dyrygentem Centralnej Orkiestry Wojska Polskiego, a także z Orkiestrą Włościańską im. K. Namysłowskiego (dzisiaj Orkiestrą Symfoniczną) pod batutą Józefa Przytuły, Tadeusza Wicherka i Władysława Swachy. Miło też wspominamy współpracę z panią Alicją Saturską i jej chórem „Rezonans” z Zamościa.

 

Występy w miejscach, które pamiętacie?

– Dużo podróżujemy z racji koncertów. Wspomnijmy tu chociażby Zamek Królewski w Warszawie, warsztaty wokalne i festiwal gospelowy w Osieku, podczas którego wspólnie z Markiem Bałatą wykonaliśmy „Psalmy Dawida” kompozycji Zbigniewa Małkowicza. Była to prapremiera tych Psalmów. Oczywiście nie można pominąć występów w różnych miejscowościach na Ukrainie.

                                                                   

A jakieś zwykłe ciekawostki, przypadki?

– Hm, kiedyś w Chełmie tuż przed uroczystością religijną zabrakło prądu. Trzeba było jakoś wypełnić ten czas oczekiwania aż zostanie usunięta awaria. Ponieważ był to maj odśpiewałem z wiernymi całą majówkę. Ale wszystko zakończyło się szczęśliwie. Awarię usunięto i uroczystość, choć z niewielkim opóźnieniem odbyła się.

 

Które z utworów zespołu „Lechici” darzy Pan szczególną sympatią i dlaczego?

– Na pewno te, które sam napisałem, to chyba normalne, ale szczególnie cenię sobie repertuar bożonarodzeniowy. Jego charakter ma w sobie dużo ciepła, spokoju, radości i refleksji. Trudno nie wspomnieć również Kantaty rezurekcyjnej, przy której zawsze kręci mi się łezka w oku.

 

Często wyjeżdżacie za wschodnią granicę, w jakim celu i jak jesteście tam przyjmowani?

– Jesteśmy tam zapraszani przez parafie do uświetnienia różnych uroczystości. Wspomnijmy tu choćby katedrę w Łucku, a także Równe, Krzemieniec, Włodzimierz Wołyński, Lwów. W tym roku byliśmy w Lubomlu, obsługiwaliśmy tam Mszę św. z okazji 600 lecia parafii. Zawsze jesteśmy przyjmowani z otwartym sercem, wszyscy są dla nas życzliwi i przyjaźnie nastawieni.

 

Skąd czerpiecie finanse, aby zakupić sprzęt, stroje, czy na przejazdy?

– Korzystamy z dofinansowań z Urzędu Miasta, piszemy pisma z prośbą na konkretny cel i nigdy nam nie odmówiono. Otrzymujemy też nagrody pieniężne, np. z festiwalu wojskowego. Pomaga nam również ks. prałat Andrzej Puzon. Dziękujemy wszystkim za dotychczasową pomoc.

 

W jaki sposób odbywa się nabór do zespołu?

– Co jakiś czas dobieram osoby do zespołu, ale najczęściej są to osoby śpiewające w grupie dziecięcej. Są osłuchane z muzyką, ze śpiewem, z harmonią. Poza tym odbywa się to poprzez ogłoszenia w kościele i w swoim czasie również na portalu lubiehrubie.

 

Jak często ćwiczycie?

– Próby odbywają się 2 razy w tygodniu, z czego jedna to ćwiczenia emisyjne, a druga stanowi ogólną próbę i pracę nad tekstami. Jeśli wymaga tego sytuacja, np. przygotowania do koncertu, czy nagrania płyty odbywają się one częściej 3 – 4 razy w tygodniu. Jest to duże poświęcenie, ale warto. Poza tym każda obsługa muzyczna Mszy św. w niedzielę o 9.30 to też swego rodzaju próba i ośpiewanie się z utworem. Zapraszamy młodzież do udziału w tej Mszy św.

 

Ksiądz prałat Andrzej Puzon jest dla Was?

– To opiekun duchowy zespołu. Od początku jego istnienia trwa przy nas jako niezawodny i oddany nam przyjaciel. Zawsze jest z nami, wspiera nas i pomaga. Cieszą go nasze sukcesy i kiedy tylko może pojawia się wraz z nami na koncertach. Sponsoruje także niektóre inicjatywy zespołu. Za to wszystko jesteśmy wdzięczni Księdzu Prałatowi.

 

Wieloletnia członkini zespołu p. Marta Słupna, nie tylko śpiewa, ale i …?

– Jest duszą zespołu, dba o nas wszystkich. Jest jak matka, która troszczy się o swoje „dzieci”. Prowadzi kroniki i stronkę internetową zespołu. Z okazji jubileuszu zrobiła nam niespodziankę. Wydała publikację „Życie jesteś chwilą…”, która dotyczy życia i działalności zespołu na przestrzeni trzydziestu lat. Kiedy gdzieś jedziemy często mówię do „Lechitów”: Jak jest z nami pani Marta wszystko będzie dobrze.

 

A jak się współpracuje z przepięknie śpiewającą córką Olą?

– Wspaniale. To duma i sama radość. Nie zawsze może być z nami, ale kiedy tylko jej czas pozwala przyjeżdża i razem z Lechitami bierze udział w koncertach i próbach również. Sama, wiele rzeczy nam podpowiada.

 

Jakie są dalsze plany konstrukcji, jak i występów Zespołu?

– Na razie niczego nie zmieniamy. Pozostajemy w tej samej formie organizacyjnej. A plany? Kończymy nagranie kolęd, chcemy wydać płytę jeszcze w tym roku, przygotowujemy się do listopadowego festiwalu i występów, na które nie narzekamy.

 

Może chciałby pan komuś podziękować?

– Przede wszystkim dziękuję ks. prałatowi Andrzejowi Puzonowi i swojemu zespołowi za współpracę. Słowa podziękowania kieruję do wszystkich, którzy zaszczycili nas swoją obecnością na naszym jubileuszu. Dziękuję też panu Panie Marku za zainteresowanie naszym zespołem, za to, że nas reklamuje i za pamięć.

 

mak – Serdecznie dziękuję za możliwość udziału  w uroczystościach z okazji Waszego Jubileuszu … i odpowiedzi. Życzę dalszej owocnej pracy na rzecz społeczeństwa, nie tylko hrubieszowskiego.

 


Uwaga KSIĄŻKA!

Jeszcze jest trochę egzemplarzy książki o Lechitach znakomicie i bogato opracowanej przez p. Martę Słupną, kto chciałby Ją nabyć powinien skontaktować się z autorką lub w Parafii MBNP w Hrubieszowie przy ul. Dwernickiego.

Książka o działalności zespołu „Lechici” – autor Marta Słupna

 

 

Opracował – Marek Ambroży Kitliński (mak)

Na zdjęciu – Człowiek/Orkiestra Leszek Opała z zespołową hrubieszowską Statuetką Króla Władysława Jagiełły i Honorowym Dyplomem.


Czytaj też:

30 lat Lechitów – wywiad z ks. prałatem Andrzejem Puzonem