23 grudnia 2024

55 lat temu o Hrubieszowie w prasie

W 1957 roku „Sztandar Ludu” gazeta obejmująca obszar województwa lubelskiego również opisywała, co się działo w naszym Hrubieszowie i powiecie. Poniżej, co nieco z kilku gazet.

Reklamy

Sztandar Ludu 18.07.1957 r. w dziale „Kronika Hrubieszowa” informował:

 

Kłopoty apteczne

Reklamy

 

O kłopotach aptecznych, ponieważ w Hrubieszowie była tylko jedna apteka przy ul. Dzierżyńskiego, która obsługiwała mieszkańców Hrubieszowa jak i prawie całego powiatu. Chorzy nieraz czekali po wiele godzin na kupienie gotowych leków, a recepty realizowane były po 24 godzinach. Dziennikarz proponował zorganizowanie drugiej apteki lub zwiększenie personelu.

 

W sprawie knajpy „Dworcowej”

Reklamy

 

W Hrubieszowie były 3 gospody PSS, 3 knajpy prywatne i bardzo wiele knajp bez szyldów tzw. pokątnych spelun. Ponoć funkcjonariusze MO wiedzą o nich, ale zupełnie z tego tytułu nie robili użytku służbowego. Ponoć taka speluna działała przy dworcu kolejowym w Hrubieszowie, o czym już donosiła prasa, ale nie odniosło to żadnego skutku. Dziennikarz miał nadzieję, że po tym artykule funkcjonariusze MO rozwiążą ten problem.

 

Złoty interes

 

Rzecz dotyczyła sprzedaży lodów, ich sprzedażą zajmowały się owocarnie i sodówki Powszechnej Spółdzielni Spożywców, Spółdzielni Inwalidów im. 22 Lipca oraz tzw. prywatna inicjatywa. Wszyscy, ponoć wykorzystując dni upalne, traktowali lody, jako „złoty interes” produkowali je w dużych ilościach, w złej jakości, a porcje były wydzielane na „oko”. W każdym mieście sprzedawcy zaopatrzeni byli w foremki, którymi odmierzali równe porcje. Sprawę nawet poruszano na naradzie gospodarczej w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, ale zmiany nie nastąpiły. I co było śmieszne, w magazynie PZGS takich foremek było do nabycia wiele.

 

„Specjałki” i „Delikatesowe”

 

Chodziło o to, że przy parku miejskim w kiosku PSS nr 5, można było kupić papierosy, bułki, herbatniki, no i cukierki, a wśród nich „Specjałki” i „Delikatesowe” z Wytwórni Wyrobów Cukierniczych „Warszawianka”. Cukierki były sprzedawane na wagę i na sztuki (jeden – 1.30zł). Cukierki te zdaniem dziennikarza były przechowywane latami w magazynie PSS i jełczały w kiosku, przez co można było się rozchorować. Ponoć sprzedawca zdawał sobie z tego sprawę, ale cukierki sprzedawał nadal i to dzieciom, dlatego sprawą tą winna zająć się komisja sanitarna Wydziału Zdrowia.

 

Pisał dziennikarz o inicjałach W.G.

 

***

 

„Sztandar Ludu” 02.08.1957 r. w dziale „Kronika Hrubieszowa”:

 

Wieczny problem chleba

 

Artykuł zawierał informację, że w Hrubieszowie kuleje zaopatrzenie ludności w chleb. Od 2 lat mieszkańcy Hrubieszowa żyli nadzieją, że w tym zakresie nastąpi poprawa, ponieważ w budowie była piekarnia mechaniczna, ale Budowlane Przedsiębiorstwo z Lublina prowadziło budowę tego obiektu opieszale. W Hrubieszowie w tym okresie było 5 piekarni PSS, które mieściły się w starych ruderach i tylko były zdolne do wypieku 5 ton pieczywa na dobę. Rynek hrubieszowski mógł pochłonąć 2 albo nawet 3 razy tyle, szczególnie w dni targowe. Dziennikarz, zachęcał Prezydium PRN, aby dobrało się wreszcie energicznie do skóry wykonawcy piekarni mechanicznej, ponieważ taka sytuacja nie powinna dłużej istnieć.

 

Sprawa niepachnąca

 

Przez środek miasta biegł niezmeliorowany odcinek Huczwy. Mieszkańcy Hrubieszowa wylewali do niego nieczystości, więc nic dziwnego, że przechodnie omijali tę okolicę ze wstrętem. Na interwencję Prezydium MRN w Hrubieszowie – Wydział Wodno – Kanalizacyjny PPRN obiecał umieścić w planie melioracji ten środkowy odcinek Huczwy w mieście dopiero w przyszłym roku. Czy nie należy tej sprawy jednak przyśpieszyć?

 

Po co ten szyld?

 

Zastanawiali się mieszkańcy Hrubieszowa ilekroć przechodzili obok lokalu, w którym mieściła się kawiarnia PSS. Oprócz nazwy nie miała ona nic z kawiarnią wspólnego, ponieważ stałymi bywalcami byli zwolennicy popularnej ćwiartki a nie „małej czarnej”. Bufetowa i kelnerki tolerowały przynoszone przez konsumentów do lokalu wódki, więc większość mieszkańców Hrubieszowa omijało tę kawiarnię z daleka. Dziennikarz zaproponował Zarządowi PSS albo zmienił szyld tego lokalu, albo panujące w nim porządki.

 

Pisał dziennikarz o inicjałach W.J.

 

***

 

„Sztandar Ludu” 21 i 26.11.1957 r.

 

Hrubieszów miasto płynące wódką

 

Dziennikarka Maria Woźniak przedstawiła pod pręgierz opinii społecznej nazwiska i adresy mieszkańców Hrubieszowa, którzy zajmowali się pokątnym handlem wódką oraz tych, którzy ten rodzaj handlu popierali, a także pod rozwagę władzom miejskim. Dziennikarka poruszała, że walka z pijaństwem i chuligaństwem w mieście to nie tylko sprawa zawodowa posterunku Milicji Obywatelskiej w mieście, a jest to sprawa wszystkich rozsądnych i uczciwych ludzi. Przedstawiła sytuację, że tak nie jest, ponieważ we wrześniu w dniu Święta Kolejarza, o godzinie 2 w nocy posterunek MO otrzymał alarmującą wieść. W świetlicy na stacji wąskotorowej rżną się nożami. Pojechał milicyjny gazik z 5 milicjantami. Kolejarze Borek, Wietrzyk, Nowosad i ich kompani toczyli krwawą bójkę na noże i butelki. Milicjanci narażając własną skórę wyrwali ofiary z rąk oprawców. Jeden z oprawców nie chciał wsiąść do samochodu. Wobec tego milicjanci zgodnie z przepisami użyli pałek. W odpowiedzi na to uczestnicy zabawy przewrócili samochód i pobili wezwanych uprzednio na pomoc milicjantów. Podobnie działo się i w drobniejszych awanturach i bójkach ulicznych. Niestety, interweniująca milicja rzadko spotykała się z pomocą i zrozumieniem społeczeństwa. Dzięki komendantowi miejskiego MO Stanisławowi Bulikowi, Plutonowemu Zdzisławowi Kasperkiewiczowi i kilku innym milicjantom, bójki chuligański mają sporadyczny charakter. Lecz liczba osób zatrzymanych w milicyjnej Książce zatrzymań zmniejszyłaby się bardzo, gdyby solidarnie z milicją postępowało Kolegium Karno – Administracyjne przy Prezydium PRN, instytucje i zakłady pracy, w których pracują wspomniani „pacjenci”, Wydział Handlu PPRN no i organizacje społeczne: Komitet do walki z Alkoholizmem i Społeczna Komisja do Walki ze Spekulacją i Nadużyciami. Duży procent ukaranych nie poczuwała się do obowiązku zapłacenia grzywny, a w myśl ówczesnych przepisów po pół roku następowało przedawnienie wykonania orzeczonej kary. Było to bardzo demoralizujące.

 

***

 

Z kroniki wykonanej przez Lucjana Ksykiewicza z Zamościa pt. „Prasa o Hrubieszowie” tom I, a ofiarowanej dla Małgorzaty Muzyczuk z Hrubieszowa za wielokrotne uczestnictwo w Wieloetapowym Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny, jak to p. Lucjan napisał … za jej miłość do biegania…

 

***

 

Wybrał i opracował – mak