Ludmiła Żero ps. „Ludka”, łączniczka Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego
mjr. H. Dobrzańskiego „Hubala” – matka chrzestna sztandaru 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego.
W dniu 18.06.1996r. odbyła się uroczystości wręczenia sztandaru wojskowego 2pr ufundowanego przez społeczeństwo Ziemi Hrubieszowskiej. Aktu wręczenia sztandaru ówczesnemu dowódcy pułku płk Zenonowi MICHALAKOWI w imieniu Prezydenta RP dokonał minister Szymon KOCISZEWSKI.
Rodzicami chrzestnymi sztandaru zostali Pani Ludmiła ŻERO (łączniczka oddziału wydzielonego majora HUBALA) i Pan Zdzisław KOSAKOWSKI (ówczesny przewodniczący Rady Miasta Hrubieszowa). Aktu poświęcenia sztandaru dokonali Dziekan Krakowskiego Okręgu Wojskowego wyznania prawosławnego ks. mjr Bazyli Gałczyk wraz z kapelanem pułku ks. kpt. Andrzejem Puzonem.
Ludmiła Żero pochodziła z Ząbek koło Warszawy, gdzie mieszkała wraz z rodzicami i braćmi. W 1937r. rozpoczęła studia ekonomiczne na WSH w Warszawie, które ukończyła dopiero po zakończeniu wojny. Podjęła wówczas również studia muzyczne pod kierunkiem prof. Żurawlewa w Wyższej Szkole Muzycznej.
W okresie poprzedzającym wybuch wojny zapisała się wraz ze swoją koleżanką Genią Ruban na kurs pielęgniarek PCK. Razem z koleżanką pracowały jako sanitariuszki w Szpitalu św. Ducha przez okres oblężenia Warszawy i pierwsze miesiące okupacji.
W czasie pobytu w Gałkach Krzczonowskich wiosną 1940r. Oddział Wydzielony Wojska Polskiego nawiązał kontakt właśnie z Polskim Czerwonym Krzyżem w Warszawie. Odtąd jego kurierki Ludmiła Żero ps. „Ludka” i Genowefa Ruban ps. „Genia” dostarczały ze stolicy do Oddziału „Hubala” leki, mundury, ciepłą bieliznę, prasę konspiracyjną, papierosy i amunicję. Przywoziły też otuchę, że jest jeszcze kawałek Polski, który się nie poddał.
Z relacji Ludmiły Żero dowiadujemy się też, że dn. 29. 04. 1940r. poza wiadomościami dotyczącymi koncentracji niemieckiej kurierki przywiozły majorowi specjalnie dla niego upieczony placek z jabłkami.
Kolejny przyjazd kurierek z Warszawy, jak relacjonuje wachm. Alicki, poprawił nastrój panujący w Oddziale. Tym razem kurierki przywiozły letnie mundury, lekarstwa i buty oficerskie zrobione dla majora przez znanego warszawskiego szewca- Niedzielskiego. Najbardziej jednak ucieszyła majora Dobrzańskiego wiadomość o lądowaniu wojsk alianckich w Norwegii. Po przeczytaniu tego komunikatu w dostarczonym przez kurierki biuletynie, major miał stwierdzić: „No tak, to teraz żeście się spisały, dziewczęta”.
Wieczorem major rozmawiał jeszcze z kurierkami w swoim szałasie, gdzie miała początek niesamowita historia jego Krzyża Virtuti Militari. Uszkodzone odznaczenie, w którym Krzyż oderwał się od wstążki orderowej, major przekazał Genowefie Ruban z prośbą, by oddała go do naprawy w Warszawie. Kurierki, by odwrócić uwagę od tego, co się wydarzyło, prosiły majora, by opowiedział, jak zdobył tak wysokie odznaczenie. Po zakończeniu opowiadania major postanowił, że w przypadku uderzenia Niemców na obóz wachm. Rodziewicz weźmie na swego konia Genowefę Ruban, a pchor. Ossowski Ludmiłę Żero i będą uchodzić z obozu.
W tym też czasie okazało się, iż obóz został okrążony. Szczegóły wiadomości przyniósł do obozu gajowy, który też otrzymał polecenie odprowadzenia kurierek do Rzeczycy. Po pożegnaniu się z majorem i żołnierzami kurierki wyszły z obozu, niosąc puste już walizy. Po drodze minął je maszerujący oddział piechoty niemieckiej, który na szczęście nie zwrócił na nie uwagi. Kurierki z dużym trudem przedostały się na drugą stronę Pilicy, skąd udały się do Wojakowskiego w Rzeczycy, by rano 30 kwietnia wyjechać do Warszawy.
Po odejściu kurierek major „Hubal” zarządził pogotowie marszowe. Niestety Oddział został okrążony przez Niemców i dlatego też major zadecydował o skierowaniu go w kierunku Anielina, licząc na szansę wyjścia z obławy. Po gwałtownej i chaotycznej walce ogniowej mjr Dobrzański poległ od śmiertelnego postrzału w serce. Jego uśmiercenia i rozproszenia oddziału dokonał 651. pułk piechoty Wehrmachtu. Śmierć majora była wielkim wstrząsem dla całego Oddziału, jednak jego żołnierze postanowili dalej walczyć.
Dom Ludmiły Żero w Ząbkach stał się punktem zbornym Oddziału. Po śmierci majora Dobrzańskiego postanowiono wydać komunikat informujący o śmierci „Hubala” i dalszej walce OWWP. Wydanie komunikatu było zasługą brata Ludmiły- Stefana Żero, któremu udało się skutecznie powielić przygotowany komunikat.
Uzgodniono, że komunikaty rozwiozą kurierki: Genowefa Ruban i Ludmiła Żero oraz żołnierz Oddziału Marianna Cel. Tylko tej ostatniej udało się wypełnić zadanie, gdyż kurierki podczas kontroli pociągu utraciły wiezioną paczkę z komunikatami i musiały ratować się ucieczką. Ostatecznie niespodziewana klęska Francji była bezpośrednim powodem demobilizacji Oddziału.
Po śmierci „Hubala” Ludmiła Żero otrzymała zadanie powiadomienia byłego dowódcy majora Dobrzańskiego o tym, iż decyzją „Hubalczyków” została mu powierzona komenda OW. Oficer godzi się na przedstawioną propozycję, a kurierka w drodze powrotnej ulega wypadkowi rowerowemu.
Następnie otrzymuje rozkaz władz konspiracyjnych ZWZ, aby natychmiast wyruszyć do Wilna. Była już wówczas wraz z Genowefą Ruban i innymi żołnierzami „Hubala” włączona do niebezpiecznej pracy konspiracyjnej. Ze względu na stan zdrowia nie mogła wykonać rozkazu. Zamiast „Ludki” pojechała „Genia” i w następstwie cały czas kursowała na trasie Warszawa- Wilno. Po jednym z takich zaplanowanych konspiracyjnych wyjazdów Genowefa Ruban już nie powróciła. Od tego czasu Ludmiła Żero mało już udzielała się w konspiracji.
Różne były losy hubalczyków po demobilizacji. Kurierka Ludmiła Żero zawsze chętnie dzieliła się wspomnieniami z czasów wspólnej walki pod dowództwem mjr „Hubala”, a jej relacje służyły wielu autorom dokumentującym dzieje OWWP mjr. H. Dobrzańskiego „Hubala”.
Bibliografia:
2. Kosztyła Z., Oddział Wydzielony majora „Hubala”, Wydawnictwo MON, Warszawa 1987.
3. Lombarski J., Major Hubal: legendy i mity, [Końskie : Końskie.org.pl Krzysztof Woźniak], cop. 2011.
4. Ziółkowska – Boehm A., Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2006.