Dymek dostał zlecenie dokładnie takie, jakie lubił najbardziej. Wymagało sprytu, odwagi i dawało poczucie wolności, nie mówiąc już o posiadaniu cacka, jakie tylko można sobie wymarzyć. Pora była też odpowiednia dla załatwienia takiej sprawy.
Lekcja pokera
odcinek 126
♣
Dymek dostał zlecenie dokładnie takie, jakie lubił najbardziej. Wymagało sprytu, odwagi i dawało poczucie wolności, nie mówiąc już o posiadaniu cacka, jakie tylko można sobie wymarzyć. Pora była też odpowiednia dla załatwienia takiej sprawy. Siedział w skromnym, nierzucającym się w oczy autku w podziemnym parkingu największego w Warszawie centrum handlowego i obserwował. Upatrywał ofiarę. Najlepiej, żeby była młoda, bogata i wystrojona. Takie mają w zwyczaju niedbale zarzucać torbę na ramię. Zdarza im się nawet nosić jakiś wymyślny plecaczek, do którego sama, podczas zakupów, dostępu nie ma, za to doliniarz, nawet początkujący, poradzi sobie z łatwością.
Minęło około pół godziny, gdy zauważył dużą furę z przyciemnionymi szybami. Suzuki grand vitara była modelem wymarzonym podobnie jak i jego właścicielka. Takie laski najwięcej uwagi poświęcają własnemu wyglądowi i wrażeniu, jakie robią na otoczeniu.
Starannie umalowana brunetka wysiadła z auta. Zanim jednak zamknęła drzwi automatycznym pilotem przypiętym breloczkiem do kluczyków, sprawdziła swoje odbicie w bocznym lusterku. Obraz był widocznie zadowalający, bo po kliknięciu oznajmującym, że samochód jest zamknięty, oddaliła się niespiesznie. Kluczyki wrzuciła do bocznej, niezamkniętej kieszonki złocistej torby. Natomiast pudełko z papierosami i zapalniczkę wyjęła z tej części torby, która zamykana była na błyskawiczny zamek.
Dymek obserwował klientkę dyskretnie, nie ruszając się ze swojego miejsca. Dopiero kiedy skończyła palić, niedbale przerzuciła torbę przez ramię i wolnym krokiem ruszyła w stronę ruchomych schodów, poszedł za nią.
„Ciekawe, dokąd zmierza” – pomyślał. „Jeśli do sklepu, gdzie jest tłok, to już ją mam”. Najpierw brunetka odwiedziła mały butik. Nawet nie warto zaglądać, czy coś tam kupi czy nie. Zaczekał przy kępie sztucznej zieleni w pasażu. Już po chwili maszerowała dalej. W sklepie z butami nie zabawiła długo i wreszcie weszła do spożywczego. Włożyła monetę, odczepiła wózek i ruszyła pierwszą alejką w kierunku stoisk z warzywami. Miał nadzieję, że podobnie jak inni klienci, będzie przebierała w pomidorach i wówczas nadarzy się sposobna okazja.
Nie pomylił się. Stanął tuż za nią i udawał, że też zastanawia się, który z pomidorów będzie najodpowiedniejszy na sałatkę. W tym miejscu kamera mogła uchwycić ich co najwyżej z tyłu. Wiedział, jak to zrobić, żeby nikt niczego nie zauważył.
Kiedy kluczyki miał w ręku, nagle odezwała się komórka w jej torebce. To był moment, w którym prawie spanikował. Na szczęście tylko prawie. Klientka wcale nie spieszyła się z wyciągnięciem komórki. Najpierw odłożyła trzymane już w woreczku pomidory.
– Co jest? – spytała po uruchomieniu aparatu. – O której? Dopiero o ósmej? Może nawet lepiej. Będę miała więcej czasu na zakupy.
Po skończonej rozmowie najwyraźniej zmieniła zamiar co do kolejności zakupów, bo zostawiła pomidory, odstawiła wózek i wyszła ze sklepu z żywnością.
Dymek też zrezygnował z zakupów. Wolnym krokiem, pozornie rozglądając się po półkach, podszedł do wyjścia, odstawił pusty koszyk. Upewnił się, że „jego klientka” weszła do dużego magazynu z ubraniami i schodami ruchomymi zjechał do podziemnego garażu.
CDN…
Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.
Małgorzata Todd