22 listopada 2024

Małgorzata Todd: Lekcja pokera odc. 172

Od dłuższej chwili panowało milczenie, jakby już nikt niczego nie zamierzał powiedzieć. Zebrano się w mieszkaniu Borutów przy Alejach Ujazdowskich, tak na dobrą sprawę bez jakiegoś specjalnego celu, chociaż pewnie każda z osób miała nadzieję dowiedzieć się czegoś, czego jeszcze nie wiedziała.

Reklamy

 

Lekcja pokera
odcinek 172

W wolnej konkurencji mądrości z głupotą, ta pierwsza nie ma szans

Reklamy

 

Od dłuższej chwili panowało milczenie, jakby już nikt niczego nie zamierzał powiedzieć. Zebrano się w mieszkaniu Borutów przy Alejach Ujazdowskich, tak na dobrą sprawę bez jakiegoś specjalnego celu, chociaż pewnie każda z osób miała nadzieję dowiedzieć się czegoś, czego jeszcze nie wiedziała. Zaproszenie gospodarzy przyjęli: radca Żarski z panią Hanką, Dominika z Rafałem i Marcinem, a ten ostatni zaproponował, niespodziewanie dla wszystkich, że przywiezie Misiulę, czym zaskoczył najbardziej Dominikę. Czyżby nieoczekiwana poprawa urody dziennikarki aż tak na niego podziałała? No cóż, Marcin był kochliwy, co starał się ukryć, ale z Dominiką mu się to nie udawało. W sumie pomysł był dobry, bo dziewczyna może jeszcze coś sobie przypomni, co pozwoli poukładać fakty w logiczną całość, w której nadal brakowało pewnych elementów.
Pierwszy znowu odezwał się radca Żarski.
– Nie wiem, jak państwo, ale ja odnoszę wrażenie, że nie wszystko zostało podczas procesu ujawnione.

– Nie wszystko udało się poznać – odparł Boruta. – To może spróbujmy odtworzyć to, co wiemy na pewno i to, czego się tylko domyślamy – zaproponował radca.
– Dobry pomysł – podchwyciła Dominika. – Proponuję zacząć od śmierci kloszarda znanego jako Artysta, który zginął w Konstancinie w zeszłym roku.
Nikt nie oponował, ciągnęła więc dalej:
– Moim zdaniem zabił go Buchniarz. To on wraz ze Szmitem figurował na kompromitujących zdjęciach, które Artysta-szantażysta mu sprzedał. Poseł nie podejrzewał, że tamten zachował kopie w sprytnie ukrytej kasetce. Gdyby nie późniejszy pożar, skarbu mógł nikt nigdy nie znaleźć. Stało się jednak inaczej i fotografie dotarły do policyjnego laboratorium, skąd zostały ukradzione.
– W jaki sposób i dlaczego? – wtrącił Żarski. – Musiał chyba nastąpić przeciek informacji?

Reklamy

– Obawiam się, że to ja sam byłem źródłem przecieku – powiedział Boruta. – Kiedy zacząłem wypytywać posła o tamtą sprawę sprzed roku, musiał nabrać podejrzeń, że sprawa nie jest skończona i uruchomił znane sobie kanały, żeby czegoś więcej się dowiedzieć.
– I tak wpadliśmy na trop Robcia Ostraszewskiego, naszego kolegi – wtrącił Marcin. – Jako laborant miał dostęp do tych właśnie znalezionych na pogorzelisku zdjęć, które wykasował, ale niezupełnie.

– Zostały odnalezione? – spytała Hanka, uważnie przysłuchująca się wymianie zdań.

– Tak. Laborant przed usunięciem ich z pliku skopiował je, żeby sprzedać – poinformował Marcin. – Skąd wiedział, komu i w jaki sposób? – zapytał Rafał, któremu odnalezienie kopii zawdzięczano.
– Dobre pytanie – przyznał prokurator. – Musiał mieć już wcześniej podobne zlecenia. A może pani wie coś więcej? – zwrócił się do Misiuli.
– Z tego, co wiem, udało mu się tylko ustalić adres, pod który przesyłka ze zdjęciami dotarła. Wtedy wpadłam na głupi pomysł, żeby spróbować śledztwa na własną rękę i o mały włos nie przypłaciłam tego życiem.
– Sprawdziliśmy ten adres – powiedziała Dominika. – Wydawał się prowadzić prosto do celu. Było to mieszkanie sąsiadujące z mieszkaniem teścia Buchniarza, ale niespodziewanie trop się urwał. Teść mógł oczywiście mieć klucz od skrytki sąsiedniego mieszkania, ale nic w nim nie było, żadnych śladów przetrzymywania w nim Misiuli.
– A w mieszkaniu samego teścia? – wtrącił Rafał.
– Czysto – odparła Dominika. – Mimo iż wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Teść posła był osobą zainteresowaną, żeby zdjęcia nie ujrzały światła dziennego. Niestety tu, jak powiedziałam, trop się urywa. Rewizja nie przyniosła spodziewanych rezultatów, a podejrzany wszystkiemu zaprzecza.
– Widziałam akta i torebki foliowe z kieliszkami – powiedziała Misiula. – Wiem, że to brzmi głupio, ale nic mi się nie pomieszało. Naprawdę widziałam. – Wierzymy ci – zapewniła Dominika – ale niczego takiego w żadnym z obu mieszkań nie było.

– Były tam też przezroczyste torebki, które wydawały się puste, ale kiedy lepiej się im przyjrzałam, zauważyłam, że są w nich włosy i paznokcie.
– To by wyjaśniało, skąd wziął się włos asystentki ministra gospodarki w łóżku Artura Urbaniuka – stwierdził Marcin.
– I kto jest źródłem różnych innych informacji, otrzymywanych przez Misiulę – uzupełniła Dominika.
– Oraz tego incydentu z niby zabójstwem na działkach. Teraz jestem tego pewna – powiedziała Misiula. – Od początku ten staruch wybrał sobie mnie na ofiarę. Chciał, żebym robiła to, co on mi wyznaczy. Nie mam wątpliwości, że to on przysłał mi tę niby żonę Szmita, żeby mnie skompromitować. Powinien za to odpowiedzieć.
– Powinien – przyznał prokurator. – Po ogłoszeniu wyroku na Buchniarza zajmę się tym – obiecał.
– Mnie w tej całej sprawie dziwi co innego – powiedziała pani Hanka. – Po co było to całe zamieszanie z rzekomym porwaniem posła? Czy moglibyśmy pokusić się o odtworzenie faktów z tym związanych?
– Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie – odezwał się Marcin. – Zabójstwo Urbaniuka było dziełem przypadku, ale kiedy się już zdarzyło, trzeba było odwrócić podejrzenia od prawdziwych sprawców. Plan A zakładał zrzucenie winy na asystentkę ministra gospodarki, co miało przynieść dodatkową korzyść w postaci kompromitacji samego ministra, na którego stanowisko Buchniarz miał chrapkę. Jak dokładnie intryga przebiegała, nie wiemy, ale aktorzy biorący w niej udział odegrali swoje role znakomicie.
– A konkretnie kto? – spytał Żarski.
– Wanda Wojtas, sąsiadka, która jakoby sama z siebie opowiedziała wyssaną z palca plotkę. Dziennikarka, która posunęła się nawet do dostarczenia dowodu rzeczowego. Obydwie zmanipulowane przez tego samego człowieka, jak nietrudno się domyśleć. Kiedy ten plan nie wypalił, a Misiula dodatkowo zaczęła zbytnio interesować się Agnisią Buchniarzową, trzeba ją było jakoś uciszyć.
Ale, wracając do „porwania”, chodziło nie tyle o pożywkę dla mediów, co o zlikwidowanie Szmita. Zamach był wymierzony przeciwko niemu. Poseł został wcześniej bezpiecznie ukryty u Geni na Mazurach. Znowu pech chciał, że Szmit przeżył.
– Ona, ta Genia, o wszystkim wiedziała? – spytała Hanka.
– Nie. I pokrzyżowała plany. Po rzekomym porwaniu posła było kilka prób wyłudzenia okupu, z czego trzy najistotniejsze. Pierwszy pochodził od teścia, miał tylko uwiarygodnić przedsięwzięcie i pieniądze wróciłyby bezpiecznie.
– To te, które ja miałem dostarczyć? – spytał Andrzej Żarski. – Tak. Genia też wpadła na pomysł wyłudzenia pieniędzy, nie mając nawet pewności, kto na pięterku się znajduje. Kiedy poseł zorientował się w sytuacji, skontaktował się z teściem. A ten wpadł na kolejny szatański pomysł. Dostał właśnie propozycję odkupienia kompromitujących zdjęć za, bagatela, 6 milionów złotych.
– To ten trzeci okup? – spytała Beata.
– Tak. Ten okazał się najważniejszy. Żądanie zostało sformułowane lapidarnie. Można było zakładać, że nagranie jest związane z porwaniem, chociaż w rzeczywistości było zwykłym szantażem. Ochroniarz nagrał ukrytą kamerą moment zabójstwa – powiedział Boruta. – I to był przełom w śledztwie.
– W tym miejscu należałoby jeszcze wyjaśnić, jak teść Buchniarza próbował wykorzystać policję do swoich celów – wtrąciła Dominika. – Dlatego pojechał na Mazury zrobić zdjęcie skrępowanemu posłowi z aktualnym numerem gazety, żeby nie było wątpliwości co do terminu jego wykonania. Następnie „urobił” mnie, żebym pośredniczyła w wymianie gotówki na taśmy, sugerując, że jest to jedyny sposób ocalenia zięcia. Był bardzo rozczarowany dalszym rozwojem wypadków. Liczył na to, że szantażysta, przynajmniej na razie, zadowoli się pieniędzmi, a nagrania zatrzyma do dalszego szantażu.
– Co by mu to dało? – spytał Żarski.
– Czas. Liczył, że później się z nim upora – odparła Dominika. – Nie zakładał, że szantażysta dotrzyma słowa i w ten sposób dowód zbrodni wpadł w nasze ręce.
– A co z tym zamachowcem? – zapytał radca. – Zapadł się pod ziemię? – Przeciwnie – powiedział Marcin. – Właśnie został ujęty. Człowiek, u którego się ukrywał, wymienił go na gotówkę.

 

CDN…

 

Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.


Małgorzata Todd

mtodd.pl/blog