22 listopada 2024

Nowe opracowanie dotyczące oddziału Młota

Hrubieszów Na stronie LubieHrubie odnalazłem tekst z 27.11.2008 dotyczący rozbicia Powiatowego Urzędu bezpieczeństwa Publicznego w Hrubieszowie przez oddział WiN Henryka Lewczuka „Młota”.

Reklamy

Jest to przedruk ze strony – podziemie zbrojne, gdzie znajduje sie trzy – częściowa opowieść o walce tego dowódcy z komunistami. Ponieważ przygotowuję książkę poświęconą „Młotowi” i jego ludziom, i od kilku lat zbieram potrzebne materiały, pozwalam sobie przesłać fragmenty odnoszące się do rozbicia PUBP w Hrubieszowie i spotkania z Derkiem Selbym, a także pełny opis zdjęcia oddziału „Młota” – jedynego zbiorowego, jakie zostało wykonane wyjątkowo w 1946 roku. Wydarzenia te rekonstruowałem na podstawie bogatej dokumentacji UB i MO zgromadzonej w Lubelskim Oddziale IPN. Dokumenty ubeckie konfrontowałem z wiedzą i pamięcią „Młota” i jego podwładnych.

Ponieważ opis zawarty na stronie – podziemie zbrojne i LubieHrubie znacznie odbiega od stanu faktycznego, pozwalam sobie nie na sprostowania, lecz na nowe opracowanie.

Reklamy

Jeśli uznacie państwo, że warto je zamieścić – jako absolwentowi Staszica i byłemu mieszkańcowi Hrubieszowa będzie mi miło.

Pozdrawiam – Jerzy Masłowski – historyk.

Reklamy

***

Od redakcji:

Oczywiście publikujemy teksty nadesłane przez Pana Jerzego Masłowskiego i serdecznie Go pozdrawiamy.

***

Jerzy Masłowski

Rozbicie PUBP w Hrubieszowie 28.05.1946

Jest to jedna z najistotniejszych akcji oddziału Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość por. Henryka Lewczuka „Młota” wykonana w ramach wspólnej operacji oddziałów WiN i UPA mającej na celu opanowanie miasta Hrubieszowa, zdobycie dokumentów i uwolnienia aresztowanych Polaków i Ukraińców. Realizacja tego istotnego przedsięwzięcia była możliwa dzięki zapoczątkowanej jesienią 1944 roku serii spotkań i ustaleń między dotychczas walczącymi z UPA w obronie mordowanej ludności polskiej oddziałami Armii Krajowej, a przedstawicielami Ukraińskiej Powstańczej Armii. Pomysłodawcą i organizatorem spotkań z przedstawicielami OUN i UPA był ówczesny komendant obwodu hrubieszowskiego AK (a w nieodległej przyszłości inspektor zamojski AK, szef sztabu i zastępca komendanta Okręgu Lubelskiego DSZ – WiN) kpt. Marian Gołębiewski „Irka”, „Korab”, „Swoboda”. W nowej sytuacji (okupacja sowiecka) uznał on, że należy szukać prób porozumienia z nacjonalistycznym podziemiem ukraińskim w celu wspólnej walki z Sowietami i polskimi komunistami. Nie zawsze znajdujący akceptację u przełożonych dla tak radykalnej zmiany w relacjach z OUN – UPA potrafił własnym olbrzymim autorytetem przekonać do tej koncepcji podwładnych z hrubieszowskiej konspiracji, mimo iż większość z nich miała tragiczne doświadczenia rodzinne związane z mordowaniem polskiej ludności cywilnej przez oddziały UPA i kilkuletnie doświadczenia w walkach z nimi. To lokalne porozumienie dwóch zwalczających się stron pozwoliło na częściowa ochronę resztek ludności polskiej na południu powiatu hrubieszowskiego i skoncentrowanie się obu stron na walce z NKWD i UB.

Spotkania przedstawicieli polskiego podziemia niepodległościowego z UPA w inspektoracie zamojskim mają dość bogatą literaturę historyczną. Są również opublikowane wspomnienia i zeznania głównych uczestników tych narad i konferencji. Również akcja opanowania Hrubieszowa i rozbicia PUBP w kontekście współdziałania oddziałów WiN i UPA doczekała się obszernej literatury. W mniejszym zakresie został opracowany i opisany sam przebieg opanowania siedziby PUBP i uwolnienia więźniów przez oddział „Młota”.
Publikacje z lat 90 bazowały na ubogiej bazie źródłowej (bez dostępu do materiałów administracyjnych i operacyjnych UB/SB), opublikowanych wspomnieniach (m.in. dowódcy oddziałów UPA Eugeniusza Sztendery „Prirwy”) i relacjach osób pamiętających tamto wydarzenie.

Dziś, przy dostępie do materiałów UB zgromadzonych w archiwum IPN i po konfrontacji ich zawartości z relacjami „Młota” i jego podwładnych możliwe jest w pełni wiarygodne odtworzenie tej ważnej akcji polskiego podziemia niepodległościowego.

Propozycję udziału w najistotniejszym elemencie akcji na Hrubieszów jakim było rozbicie PUBP i uwolnienie więźniów przedstawił komendantowi obwodu chełmskiego „Grubemu” (Edward Woll) komendant obwodu hrubieszowskiego „Azja” (Wacław Dąbrowski). Ponieważ obwód hrubieszowski nie posiadał stałego oddziału zbrojnego, a jedynie bojówki rejonów i poszczególne plutony w konspiracji zadanie to powierzono oddziałowi „Młota”. Przed wykonaniem akcji odbyły się 2 lub 3 spotkania strony polskiej z Ukraińcami w celu omówienia współdziałania i wymiany informacji o siłach przeciwnika w garnizonie hrubieszowskim. W aktach UB zachował się opis jednego z tych spotkań sporządzony przez jednego z uczestników ze strony ukraińskiej „Ikara”, w którym czytamy: „Przyjechali, wspomniany uprzednio dowódca kpt. „Wyrwa” – okręgowy na hrubieszowski okręg, por. „Młot”, por. „Ślepy”. /…/ Por. „Młot” lat ok. 35, średniego wzrostu, postawny, włosy ciemnoblond, twarz podłużna, usta pełne, szerokie, przystrzyżone wąsy. /…/ Ubrany w polski sukienny mundur bez odznak, na głowie rogatywka. /…/ Miał wygląd sportowca, człowieka małomównego, sam mówił rzadko, ale wesoło, inteligentny, wykształcenie co najmniej średnie – typ młodego szlachcica. /…/ Zwracanie się poruczników do swoich zwierzchników było wg przedwojennego regulaminu wojskowego np. …panie komendancie melduje posłusznie … Do dowódców naszych pododdziałów zwracali się jak równy do równego – panie kolego. /…/ Ustalono, że równocześnie zostanie zaatakowane całe miasto, a główne kierunki uderzenia skierowane będą na gmach PUBP i NKWD oraz koszary wojskowe”.
Ustalono również dokładny plan akcji z podziałem odcinków ataku dla poszczególnych pododdziałów, dróg dojścia i odwrotu.

Oddział „Młota” w sile ok. 25 – 30 żołnierzy kompletnie umundurowanych i uzbrojonych w bron maszynową (byli to ochotnicy, najbardziej zaufani i doświadczeni bojownicy, „Młot” nie zabrał ze sobą żołnierzy pochodzących z Kresów ze względu na ich stosunek do UPA) na miejsce koncentracji w lasku oddalonym od Hrubieszowa o ok. 6 kilometrów przybył w dniu poprzedzającym atak na miasto. Odbyła się narada dowódców i ostatnie omówienie zadań i haseł. Oddział „Młota” otrzymał z miejscowej konspiracji polskiej przewodników doskonale znających miasto, a także drużynę UPA z wyrzutnią tzw. rakiet, które o oznaczonym czasie miały być odpalone w kierunku budynku PUBP. Żołnierze z WiN założyli biało – czerwone , a bojownicy ukraińscy białe opaski.

Po przejściu przez most na Huczwie od strony Sławęcina poszczególne oddziały przemieściły się do wyznaczonych celów. Oddział „Młota” rozlokował się naprzeciwko budynku PUBP w ogrodzie parafii św. Mikołaja w gotowości do ataku. Sygnałem dla wszystkich grup miał być wystrzał z ukraińskich „rakiet”. Ponieważ Ukraińcy mięli kłopot z ich odpaleniem planowana na początek 28 maja akcja znacznie opóźniła się. Rakiety wystrzelone w kierunku PUBP nie trafiły w cel, narobiły jednak wiele huku i pozwoliły atakującym żołnierzom „Młota” na zlikwidowanie strażnika i wdarcie się na dziedziniec i do budynku UB. Pojawiające się w opracowaniach i publicystyce lat 90 barwne opisy forsowania drutów kolczastych ogrodzenia PUBP przy pomocy płaszczy i koców w świetle relacji „Młota” i jego żołnierzy nie miały miejsca. Obrona UB całkowicie zawiodła i młotowcy do budynku dostali się poprzez bramę i wejście główne. Potwierdza to jeden z pierwszych raportów szefa UB z 31 maja 1945 roku, gdzie czytamy: „Pracownicy bezpieczeństwa po wybuchu torpedy i powstałego pożaru oraz raptownego ognia z broni maszynowej zaczęli się gubić w orientacji nie dając należytego odporu bandzie, a szukając po większej części sytuacji pojedynczo np. referent Drapa Roman pełniący wówczas służbę oficera inspekcyjnego ostrzeliwał się z kbk, po czym zaraz wylazł na dach bezpieczeństwa /…/ przesiedział prawie do końca napadu. Jedynie podczas komendy przez bandyckich dowódców minować gmach zeskoczył z w/w i towarzyszący mu wartownik Kowalczyk uczynił to samo”. (zachowana oryginalna pisownia dokumentu).

Cały PUBP został szybko opanowany, a współpracujący z hrubieszowskim podziemiem klucznik PUBP Władysław Wasylczuk otworzył cele z więźniami. Opierając się na jego informacjach sprzed kilku dni żołnierze „Młota” wiedzieli, że więźniowie przebywają w piwnicach i poza przypadkami przesłuchań nie powinni być obecni w pomieszczeniach na parterze i piętrze. Wywiad WiN nie ustalił jednak, że 26 i 27 PUBP przeprowadziło masowe aresztowania i więźniowie przebywali, z braku miejsc w celach, w pomieszczeniach biurowych UB, a nawet na korytarzu. Stąd wynikła tragiczna sytuacja podczas ataku – zginęło dwoje aresztowanych członków WiN, a jeden został poważnie ranny. Po wyjaśnieniu tej tragicznej w skutkach pomyłki dalszy przebieg akcji potoczył się sprawnie. Uwolnionych więźniów wyprowadzono na dziedziniec i po ustawieniu w kolumnę marszową ewakuowano na miejsce zbiórki, gdzie zaopiekowali się nimi miejscowi konspiratorzy. Żołnierze ”Młota” po zabraniu pozostawionej przez UB broni i zniszczeniu dokumentów i urządzeń technicznych podpalili budynek i wycofali się z miasta.

W raportach UB i większości opracowań historycznych wymieniana jest liczba 22 uwolnionych więźniów (łącznie z poległymi) – nie uwzględnia ona jednak aresztowanych w ostatnich dniach przed akcją, co znajduje potwierdzenie również w niektórych dokumentach UB, gdzie jest mowa o więźniach „nieopracowanych”. Ze względu na całkowite zniszczenie dokumentacji PUPB odtworzenie pełnej listy uwolnionych jest dziś nie możliwe. W pamięci por. „Młota” pozostała grupa licząca około 40 – 50 więźniów, których jego żołnierze w celu sprawniejszej ewakuacji starali się ustawić na dziedzińcu prze PUBP w kolumnę marszową.

Akcja rozbicia PUBP i uwolnienia aresztowanych była jedynym elementem całego planu opanowania Hrubieszowa, która zakończyła się pełnym sukcesem. Oddziałom UPA nie udało się zdobyć budynku NKWD, a pozostałym oddziałom polskim gmachy KP MO. Połowiczne zakończyła się też akcja likwidacji poszczególnych ubeków w ich domach prywatnych. Mimo to bilans ataku na Hrubieszów był dodatni. Uwolniono więźniów i rozbito PUBP, gdzie zniszczono dokumentację i urządzenia do maltretowania przesłuchiwanych członków podziemia, zdobyto ważne dokumenty z KP PPR, a przede wszystkim złamano na wiele miesięcy ducha walki u miejscowych komunistów i ubeków. W końcu maja i na początku czerwca 1946 roku kilku funkcjonariuszy miejscowego PUBP z obawy o własne życie zrezygnowało ze służby.

Oddział „Młota” wykonał postawione przed nim zadanie bez strat własnych (jeden żołnierz lekko ranny w nogę). Śmierć dwojga więźniów wynikała z przekazanych przez wywiad hrubieszowski informacji, że więźniowie znajdują się tylko w piwnicach, a i tak rozwadze i opanowaniu żołnierzy „Młota” należy zawdzięczać, że inni więźniowie przebywający na korytarzu i w pokojach przesłuchań (gdzie ubecy umieścili ich na noc) pozostali przy życiu. Oddział wycofał się z Hrubieszowa przy pomocy podwód konnych i nie niepokojony przez oddziały pościgowe NKWD i WP dotarł do wyznaczonego miejsca koncentracji w pow. chełmskim.

Mniej szczęścia miały oddziały UPA, które w trakcie odwrotu z Hrubieszowa zostały zaatakowane przez grupę operacyjną NKWB (ciekawostką jest że Sowieci w panice ściągnęli nawet posiłki zza Buga – formalnej granicy miedzy Polska a ZSRR).
Gmach PUBP nie nadawał się do dalszego użytkowania i urząd został przeniesiony do budynku zajmowanego przez milicję. Stan poniesionych strat w pełni oddaje raport specjalny szefa PUBP Władysława Atłasiuka z 30 maja 1946 roku gdzie czytamy:
„ W skutek napadu dokonanego w dn. 18.05.46 na PUBP w Hrubieszowie w wyniku, którego banda rozbiła i spaliła gmach urzędu i uprowadziła ze sobą aresztowanych, zostały również spalone następujące przedmioty i akta należące do PUBP w Hrubieszowie:
1. Spaliły się w kasie pancernej szefa urzędu wszystkie ściśle tajne dokumenty, jak teczki agentów i informatorów, teczki rozpracowań, listy inwigilacyjne i inne tajne dokumenty, jak również pieczęć okrągła urzędu.
2. Spaliła się część akt sekcji I, V, VI oraz kompletnie spaliły się akta sekcji II, IV, III, VII i sekcji WB. Uległa również częściowemu zniszczeniu część akt sekcji śledczej.
3. Spaliły się akta i pieczątki należące do Spec-Poczty PUBP.
4. Spaliły się kompletnie książki i pieczątki kancelaryjne.
5. Spaliły się dokumenty stare finansowe i gospodarcze (faktury, kwity, rachunki).
6. Spaliła się książka ze zleceniami na podróże kredytowana, jak również książki wydanych zleceń.
7. Spaliło się 27 sztuk broni różnej.
8. Spaliło się 2015 sztuk amunicji niemieckiej.
9. Spaliły się depozyty należące do aresztowanych.
10. Spaliły się aparaty telefoniczne (sztuk 4).
11. Spaliły się wszelkie nieruchomości jak stoły, biurka, krzesła, szafy inne. Część uratowane jednak wymaga ona kapitalnego remontu.
12. Spaliła się część magazynu mundurowego (część uratowano).
13. Spaliło się kompletnie urządzenie stołówki.
Dokładnych danych co do strat ustalić nie można, gdyż wszelkie spisy i księgi inwentaryzacyjne, na podstawie których można by to zrobić spaliły się również. /…/.”.

Klucznik PUBP Wasylczuk następnego dnia powrócił do PUBP podając, że został siłą uprowadzony przez ludzi „Młota” i podczas przejazdu furmanką wykorzystując nieuwagę strażnika rozwiązał sobie ręce i nogi i uciekł. Podejrzewany o współpracę z podziemiem, mimo iż nic mu nie udowodniono został aresztowany, a następnie wydalony z UB jako „nie nadający się do pracy w bezpieczeństwie”. W trakcie brutalnego śledztwa przyznał się do nawiązania współpracy z podziemiem. Zeznania odwołał w trakcie procesu przed Wojskowym Sadem Rejonowy w Lublinie, mimo to 21 marca 1947 roku został skazany na 5 lat więzienia, które darowano mu na mocy amnestii.

Uczestnicy akcji na PUBP w Hrubieszowie byli w szczególny sposób ścigani przez PUBP. Ci żołnierze „Młota”, którzy w oświadczeniach z ujawnienia w 1947 wpisali udział w tej akcji, byli w następnych latach pod różnymi pretekstami aresztowani i skazywani na wieloletnie wyroki więzienia.

W przypadku dowodzącego akcją por. Henryka Lewczuka „Młota” funkcjonariusze SB z Chełma jeszcze w latach 80 XX wieku rozważali możliwość pociągnięcia go do odpowiedzialności (w przypadku gdyby pojawił się w kraju) miedzy innymi za rozbicie PUBP w Hrubieszowie.

Pamięć o dzielnych chłopcach w polskich mundurach, którzy w majową noc 1946 roku opanowali miasto i rozbili siedzibę znienawidzonego UB i uwolnili aresztowanych mimo lat komunizmu była w Hrubieszowie niezwykle żywa i trwała, a także przekazywana z pokolenia na pokolenie.

***

Jerzy Masłowski

Angielski dziennikarz Derek Selby na spotkaniu z podziemiem antykomunistycznym we Władzinie w sierpniu 1946 roku

W dniach 3 – 4 sierpnia 1946 roku w miejscowości Władzin w gminie Uchanie w powiecie hrubieszowskim miało miejsce, jedno z nielicznych w owym czasie w kraju, spotkanie przedstawicieli polskiego podziemia antykomunistycznego z angielskim dziennikarzem z Sunday Timesa Derkiem Selbym. Kontakty z hrubieszowskim podziemiem niepodległościowym Selby nawiązał kilka tygodni wcześniej za pośrednictwem uczennicy z Warszawy Barbary Kuratowskiej, która we Władzinie przebywała u rodziny na wakacjach i poznała przedstawicieli Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Z jednym z żołnierzy z oddziału zbrojnego WiN z pobliskiego powiatu chełmskiego dowodzonego przez por. Henryka Lewczuka „Młota” Januszem Flachem „Pazurem” połączyła ją nić sympatii. Do chwili swojego aresztowania w związku ze sprawą Selbiego pisała do niego listy i wysyłała paczki na adres kuzynki zamieszkałej we Władzinie, która miała stały kontakt z kwaterującym często w okolicy oddziałem „Młota”.

Przebieg wizyty Selbiego we Władzinie znamy dość dokładnie ze szczegółowych zeznań jednego z uczestników spotkania, ówczesnego komendanta rejonu WiN w pow. Hrubieszowskim Józefa Śmiecha „Ciąga”, złożonych przed funkcjonariuszem WUBP w Lublinie w początkach listopada 1946 roku, z relacji innych bezpośrednich uczestników, a także z akt procesowych kierowcy Selbiego i innych oskarżonych o zorganizowanie tego spotkania. Ponieważ w spotkaniu z Selbym oprócz kadry oficerskiej brali udział żołnierze oddziału zbrojnego Henryka Lewczuka „Młota” i zmobilizowani specjalnie w celu spotkania się z Anglikiem żołnierze z hrubieszowskiej konspiracji pod dowództwem jednego z komendantów rejonu Czesława Hajduka „Ślepego” krąg osób które zetknęły się z Selbym liczył przeszło 100 bojowników podziemia antykomunistycznego. Wyjątkowością tej wizyty Selbiego u przedstawicieli polskiego podziemia było również to, że spotkanie miało miejsce nie w lesie, lecz w miejscowości odległej od Hrubieszowa, gdzie przebywał silny garnizon NKWD i WP, o ok. 20 kilometrów, a przyjazd samochodu z angielską flagą i koncentracja dużych sił podziemia musiały wywołać sporą sensacje wśród miejscowej ludności. Były to jednak tereny zupełnie opanowane przez podziemie antykomunistyczne, a przede wszystkim zamieszkałe przez ludność całkowicie odporna na wpływy komunistyczne. Władze komunistyczne o konferencji we Władzinie dowiedziały się tak naprawdę dopiero po opublikowaniu przez Selbiego 2 lub 3 artykułów o polskim podziemiu w londyńskim czasopiśmie. Wcześniej ułamkowe informacje docierały do UB z przesłuchań aresztowanych bojowników WiN. Część informacji o spotkaniu we Władzinie dotarła do NKWD i UB za pośrednictwem agentury posiadanej w strukturach podziemia ukraińskiego (OUN i UPA), którego czterech przedstawicieli brało udział w części narady poświęconej współpracy podziemia polskiego i ukraińskiego w walce z komunistami.

Ze strony WiN w spotkaniu uczestniczyli: komendant obwodu hrubieszowskiego Wacław Dąbrowski „Azja”, komendanci rejonów – Stefan Kwaśniewski „Wiktor” (obecny był również jego zastępca NN ps. „Kalif”), Czesław Hajduk „Slepy”, Józef Śmiech „Ciąg” „Rzymianin”, a także komendant rejonu, a zarazem dowódca oddziału zbrojnego z obwodu chełmskiego Henryk Lewczuk „Młot”. Jako tłumacz występował leśniczy z pobliskiego Jarosławca Jan Piątkowski. Selby przyjechał ze swoim kierowcą i zarazem tłumaczem Januszem Kazmierskim, który był kolegą ze szkoły wspomnianej wcześniej Barbary Kuratowskiej za pośrednictwem, której doszło do nawiązania pierwszych kontaktów.

Powitalne spotkanie z Anglikiem odbyło się w kolonii Władzin w gospodarstwie Ireny Mościbrodzkiej, gdzie kwaterował czterdziestoosobowy oddział „Młota”. Jak podkreślają wszyscy uczestniczy spotkania we Władzinie, a co zostało nawet wyraźnie uwidocznione w zapisie z przesłuchania J. Śmiecha „Ciąga”: „Oddział „Młota” był zupełnie ubrany po wojskowemu w uniformy Wojska Polskiego i uzbrojenie miał lepsze niż „Ślepy”, bo miał oprócz broni maszynowej, jedno działko przeciwpancerne i uzbrojenie było w zupełnie dobrym stanie do użytku”. Oddział stanowił niejako kompanię reprezentacyjną podziemia do oficjalnego powitania Selbiego

Po przedstawieniu przez komendanta obwodu hrubieszowskiego wszystkich uczestników spotkania udano się w asyście oddziału „Młota” do majątku Piotra Du Cheteau w tej samej miejscowości, gdzie odbyły się oficjalne rozmowy i gdzie w pewnym momencie dołączyli przedstawiciele UPA. Odział „Młota” rozlokował się w ogrodzie majątku.

Rozmowy dotyczyły głównie spraw związanych z działalnością organizacyjną podziemia. „Azja” przedstawił struktury WiN na szczeblu powiatu, metody działania i problemy organizacyjne. Na pytanie o oddział zbrojny „Młota” „Azja” oświadczył, że: „Jest to odział lotny, a ludzie w tym oddziale są spaleni, którzy nie mogą przebywać w domu, gdyz są ścigani przez Urząd Bezpieczeństwa. Przy czym tez „Azja” Zaznaczył że taki oddział lotny robi zasadzki na ograny bezpieczeństwa, odbija aresztowanych w czasie transportu lub tez siedzących w więzieniu”.

Następnie odbyła się inspekcja oddziału „Młota” i przybyłych w trakcie narady ludzi „Ślepego”. Selby za pośrednictwem tłumacza rozmawiał z poszczególnymi żołnierzami – interesował się szczególnie warunkami zakwaterowania i wyżywienia w terenie, a także był ciekaw ich opinii odnośnie bieżącej sytuacji na ziemiach polskich. Następnie oficerowie wrócili do mieszkania i kontynuowali rozmowy. Szczególnie podkreślano bestialstwo komunistów wobec ludności cywilnej – masowe aresztowania, wywózki na Syberię, pacyfikacje całych wiosek, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej.

Po przybyciu czteroosobowej delegacji UPA rozmowy dotyczyły współpracy podziemia polskiego i ukraińskiego w walce NKWD i UB, a także celów i organizacji konspiracji ukraińskiej. Selby pytał ich również o problem przyszłej granicy polsko – ukraińskiej i kwestię, ciągle poruszanego przez Polaków Lwowa. Ukraińcy zaproponowali Selbiemu, ze mogą zapewnić mu bezpieczne przejście na tereny na wschód od Bugu spotkanie z ich strukturami konspiracyjnymi nawet na Ukrainie wschodniej.

Na wyraźne życzenie Selbiego Ukraińcy odpowiedzi udzielali po polsku, a leśniczy Piątkowski tłumaczył odpowiedzi na niemiecki, mimo iż jeden z Ukraińców oświadczył, że biegle mówi po niemiecku.

Po zakończeniu rozmów Selby pozostał w majątku Władzin na nocleg, a pozostali uczestnicy udali się do swoich miejsc zakwaterowania.

Efektem spotkania we Władzinie były publikacje Selbiego w londyńskim czasopiśmie, o których informacje dotarły do uczestników spotkania zapewne za pośrednictwem Barbary Kuratowskiej, która, podobnie jak i kierowca Selbiego za tą inicjatywę przeszła gehennę przesłuchań w MBP i otrzymała wieloletni wyrok. Proces ich wykorzystano do propagandowej nagonki na WiN, który w reżimowych gazetach pokazywano jako organizację całkowicie pozostającą na usługach wywiadu angielskiego.

Udział w spotkaniu z Selbym sprawił, że po wydostaniu się z opanowanej przez komunistów Polski por. Henryk Lewczuk „Młot” został szybko zidentyfikowany przez oficerów armii amerykańskiej w Niemczech jako dowódca oddziału antykomunistycznego z Lubelszczyzny. Powołanie się na udział w naradzie z Selbym w sierpniu 1946 roku we Władzinie błyskawiczne otworzyło przed „Młotem” drzwi do „zachodniej demokracji”.

Dzięki spotkaniu we Władzinie do naszych czasów przetrwały zdjęcia oddziału „Młota” , gdyż tylko wtedy dowódca zezwolił na wykonanie zbiorowej fotografii oddziału, a także kilku innych w mniejszych grupach żołnierzy. W przypadku kilku z nich są to jedyne zdjęcia jakie zachowały się do dziś.

***

Opis zdjęcia oddziału WiN por. Henryka Lewczuka „Młota”

Zdjęcie zostało wykonane we Władzinie gm. Uchanie 3 sierpnia 1946 roku po spotkaniu oddziału z angielskim dziennikarzem Derek Selby.

Stoją od lewej:
Lucjan Józef Kisiel – „Lutek”,
NN (używał nazwisk: Kaszewski Roman, Kowalski Stanisław, Rzepiak),
Roman Koćmirowski – „Jar”,
Mieczysław Hawryluk – „Syrena”,
Czesław Skiba – „Granit”,
Ludwik Rutkowski – „Błysk”,
Edward Gałecki – „Grom”,
Eugeniusz Kulik – „Wicher”,
Bogusław Sołdon – „Majtek”,
Stanisław Miś – „Poruta”, „Kula”,
Czesław Jarosz – „Hiena”, „Szloma”,
Leonard Piekut – „Orzeł”,
Mieczysław Niedzielski – „Grot”,
Piotr Lichaczewski – „Piter”,
Janusz Flach – „Pazur”,
Roman Matejski – „Skała”,
Jan Fic – „Ryś”.

Klęczą od lewej:
Józef Kordecki – „Słodki”,
Roman Kraszewski – „Ździebko”,
Jan Kasiedczuk – „Miś”,
Jerzy Śliwiński – „Śliwa”,
Jan Madajewski – „Szabelka”, „Szabela”,
Jan Jerzy Baran – „Poręba”, „Jeżyk”

Leżą od lewej:
Por. Henryk Lewczuk – „Młot” – dowódca oddziału,
Mieczysław Padkowski – „Gruby”.

zobacz zdjęcie oddziału Młota >>

Hrubieszow 2008-12-12