Przed sześcioma laty narodził się pomysł, by kolejkę przywrócić do życia – tym razem w formie atrakcji turystycznej. Teraz pojawia się okazja by pomysły te zrealizować, zachowując tym samym ostatnie ocalałe pozostałości po kolejce. To być może ostatnia szansa na ratunek dla resztek Hrubieszowskiej Kolei Dojazdowej.
Niemal równo przed sześcioma laty w sali Hrubieszowskiego Domu Kultury odbyła się promocja książki Bogdana Pokropińskiego i Huberta Chwedyka poświęconej hrubieszowskiej wąskotorówce. Zebrała ona miłośników historii, byłych kolejarzy i także (a może przede wszystkim) pasjonatów z pomysłami na to by uśpioną w ów czas od bez mała 15 lat kolejkę przywrócić do życia – tym razem w formie atrakcji turystycznej.Teraz pojawia się okazja by pomysły te zrealizować, zachowując tym samym ostatnie ocalałe pozostałości po kolejce. To być może ostatnia szansa na ratunek dla resztek Hrubieszowskiej Kolei Dojazdowej.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do spotkania z 2008 roku. Były już w tedy w naszym kraju przykłady kolejek turystycznych działających z powodzeniem na rzecz promocji swych regionów i co więcej był już mechanizm prawny pozwalający podmiotom komunalnym na przejmowanie zbędnego majątku kolejowego – jak to PKP S.A. nazywało swe „ciasne tory”. Promocja jak i po części sama książka była owocem założenia w lutym 2007 roku sekcji miłośników kolejki przy Towarzystwie Regionalnym Hrubieszowskim, której celem miało być dokumentowanie pamiątek po wąskotorówce. Natomiast owocem spotkania z jesieni 2008 roku było dużo dobrych chęci, których przekucie w czyn nie było już jednak takie proste jak mogło się wydawać.
Wydawało się wtedy, iż szlaki formalno-prawne są przetarte, a schemat działań z innych rejonów polski z powodzeniem uda się zastosować i u nas. Wystarczyło tylko doprowadzić do przejęcia za symboliczną złotówkę, zbędnego majątku kolejki przez lokalny samorząd, następnie wybrać operatora i skorzystać z licznych programów Wspólnotowych w celu dofinansowania rewitalizacji kolejowego majątku. Niestety pojawiły się trudności. Zainteresowanie przejęciem majątku HKD okazały się być miasto i gmina Hrubieszów oraz gmina Werbkowice. Niestety PKP S.A. odmówiło przekazania tym podmiotom kolejki żądając jej nabycia po uprzedniej wycenie wartości majątku za pomocą operatów szacunkowych. Przekazanie według strony kolejowej możliwe było wyłącznie starostwu powiatowemu w Hrubieszowie. Niestety starostwo nie wykazało chęci przejęcia kolejki prezentując stanowisko delikatnie mówiąc – sceptyczne. Co gorsza w latach 2008-2009 rozpoczął się przyspieszony proces degradacji majątku Hrubieszowskiej KD dotychczas spokojnie czekającego lepszych czasów w zaroślach i krzewach.
PKP S.A. w ciągu roku wyburzyło całość pustostanów na stacji Werbkowice Wąsk. Pozostawiając jedynie zasiek węglowy i warsztaty, których nie zniszczono z uwagi na brak środków na utylizacje eternitu z pokryć dachowych. Po tych wydarzeniach ruszyły trwające do dziś fale kradzieży torów wąskich na terenie gminy Werbkowice w wyniku których odcinek od stacji Werbkowice Wąsk. do stacji Gozdów niemal zniknął z powierzchni ziemi.
Nie wszystko jednak dążyło ku zagładzie kolejki. Coraz śmielsze sygnały zainteresowania stanem Hrubieszowskiej KD zaczęły płynąć ze strony ZLK Lublin, czyli lokalnego oddziału spółki PKP PLK. Brakowało jednak mechanizmów prawnych za pomocą których spółka zarządzająca torami normalnymi mogłaby pomóc. Z drugiej strony dla projektów turystyczno-historycznych zaczął płynąć coraz szerszy strumień pieniędzy, którego pozytywne efekty widać chociażby na przykładzie programu „Gotania”. No i wreszcie w kraju pojawiły się przykłady coraz śmielszych projektów współfinansowanych ze środków UE, które dźwigały kolejki wąskotorowe nieraz z całkowitego niebytu (Żuławy, Koszalin) lub pozwalały tym wegetującym na przeskok w nową jakość (Nałęczów). I tutaj właśnie pojawia się szansa dla naszej kolejki hrubieszowskiej. W tym roku to PKP S.A. po raz pierwszy wystosowało pisma to starostwa w Hrubieszowie, w których stwierdza, że jest w stanie przekazać majątek kolejki za darmo. Starostwo zaś uzyskało zapewnienia z zainteresowanych gmin, iż przejmą one od starostwa majątek pozyskany z PKP SA oraz poniosą opłaty związane z przekazaniem (inwentaryzacja, notariusze itp.).
Wszyscy zainteresowani przyszłością HKD powinni więc jeszcze raz zebrać siły, tym razem już zakładając stowarzyszenie i nadać sprawie rozpędu. Mamy przecież przetarte szlaki formalno-prawne. Mamy też pomysły na to jak z kolejki zrobić produkt turystyczny z prawdziwego zdarzenia. Ocalały odcinek Hrubieszów Wąsk. – Gozdów wraz z urokliwą stacyjką w Hrubieszowie mógłby stanowić żywe muzeum techniki, wyróżniającą się markę i produkt turystyczny na mapie regionu, oferując na początek nawet tylko przejazdy drezynowe. Tor kolejki mógłby zaprowadzić turystę tuż pod drzwi Browaru Sulewskiego i wprost w zabytkową zabudowę ul Dwernickiego. A stąd już aż się prosi o zorganizowanie bazy wypadowej dla turystyki rowerowej poprzez rozplanowanie ścieżek po starotorzach wąskotorówki prowadzących do strzyżowskiego pałacu i nad Bug przez malownicze łąki Moroczyna i Husynnego. Albo na grzyby do ukrytego w Lasach Strzeleckich Matcza przez pagórki Szpikołos i u stóp tamtejszej dawnej cerkwi. Można także turystom zaproponować przejażdżkę kolejką do Gozdowa/Werbkowic i powrót w kajaku nurtem Huczwy do Hrubieszowa. Zwłaszcza, że okolica potężnych filarów byłego mostu wąskotorowego w Kolonii Gozdów to wspaniałe miejsce na klimatyczną przystań kajakową. Pomysłów jest mnóstwo, a więc jest też i szansa na rozpisanie bardzo sensownego projektu dla turystyki aktywnej łączącego w unikalny sposób: przejażdżkę kolejką, piękne trasy rowerowe wyznaczone starotorzami i spływy kajakowe. Trzeba tylko (i aż) zacząć mówić na ten temat głośno i działać, bo za kolejne kilka lat po kolejce może już nie być śladu.
Bartosz Sojda
Na zdjęciu – parowozownia w Gozdowie.