Podczas bumu przemysłowego XX w. stawiano największy nacisk na rozwój produkcji. W Ameryce i Europie firmy prześcigały się w budowie fabryk. Każda firma wytwarzająca cokolwiek musiała mieć swoją produkcję i to najlepiej zlokalizowaną jak najbliżej siedziby firmy. Wręcz nie do pomyślenia było wynosić produkcję poza kraj macierzysty producenta.
Z czasem jednak zrozumiano, że transport towarów na duże odległości nie jest opłacalny i warto przemyśleć przeniesienie produkcji bliżej odbiorcy docelowego. Taki model częściowo się sprawdzał, lecz nie był pozbawiony wad. Części i półprodukty były produkowane gdzie indziej niż produkt finalny, na miejscu trudno było znaleźć rzetelnych podwykonawców, a jeszcze trudniej było ich nadzorować, by wyroby utrzymywały odpowiednią jakość. Skomplikowany i długotrwały był też proces reklamacyjny. Przepływ materiałów, półproduktów, produktów, jak i ludzi był ogromnym wyzwaniem, a to wszystko w czasach, gdy logistyka nie była na tak zaawansowanym poziomie jak dziś. Warto pamiętać, że w tamtych czasach informatyzacja praktycznie nie istniała, wszystko odbywało się w mocno analogowy sposób.
Poszukiwanie taniego pracownika
Wszystkie te modele produkcyjne generowały spore koszty i bazowały na drogiej, lokalnej sile roboczej. Był to okres, gdy w dziedzinie elektroniki wiodła prym Japonia, która zaczynała też stawiać pierwsze większe kroki w podboju świata w branży motoryzacyjnej. Spowodowało to spojrzenie USA w kierunku Azji. Ponieważ Japonia sama była producentem, a firmy takie jak Toyota, Panasonic, czy Sony stawały się globalnymi, znanymi i pożądanymi markami, a koszty ludzkiej pracy ciągle rosły, wiele Japońskich wyrobów było produkowanych w Hongkongu. Amerykanie skorzystali z tej okazji i zamiast wyważać otwarte drzwi, również ulokowali swoje fabryki w Hongkongu. Niestety z biegiem czasu zmieniały się warunki polityczne, Chiny upomniały się o Hongkong i atmosfera polityczna przestała być na wyspie przyjazna. Paradoksalnie w przyszłości to właśnie Chiny stały się głównym światowym producentem wykorzystywanym przez wielkie marki jako źródło taniej siły roboczej.
A jednak lepiej u siebie
Jednak po kilku kryzysach zarówno tych ekonomicznych, jak i politycznych na świecie, najpierw mniejsze startupy, a potem i najwięksi producenci zaczęli wracać do swoich rodzimych krajów. Powodem jest głównie niechęć ludzi, szczególnie w USA, do kupowania produktów powstających poza granicami ich kraju. Ma na to wpływ również recesja gospodarcza i obniżające się koszty produkcji.
Tu dochodzimy do znaczenia logistyki w obecnym świecie. Wiadomo, że nie wszystko jesteśmy w stanie produkować w jednym miejscu, część produkcji szczególnie elektroniki musiała zostać w Azji, część jest rozproszona po innych krajach na całym świecie. Dochodzi też duża dynamika zmian dostawców, no i w końcu dystrybucja towarów do klienta za pomocą sieci Internet.
Wielkie wyzwanie dla logistyki
Logistyka stanęła w tym momencie przed ogromnym wyzwaniem pogodzenia ze sobą coraz bardziej skomplikowanych struktur produkcyjno-handlowych z wymaganą niską ceną i elastycznością systemu. I choć jeszcze kilka lat temu wydawało się to niemożliwe do realizacji, to obecnie dzięki rozwojowi automatyzacji, robotyki i sztucznej inteligencji stało się możliwe do wdrożenia. Automatyczne systemy magazynowe takie jak polskiej firmy Promag skutecznie rozwiązują wiele problemów logistycznych, w tym wysokie koszty pracowników minimalizując je w dotychczas niedostępny sposób. Powstają już hale magazynowe wyposażone we w pełni zautomatyzowane systemy przepływu towarów wewnątrz, co skutkuje niewiarygodnie dużymi oszczędnościami, szczególnie że większość niezbędnego wyposażenia można zamówić online w sklepie e-promag.pl Można sobie wtedy pozwolić na zupełnie inne standardy wentylacji, czy ogrzewania. W systemach chłodniczych gdzie ludzie pracowali w bardzo trudnych warunkach, teraz wszystko odbywa się automatycznie.
Obecnie inwestycja w automatyzację to najlepsza lokata kapitału dla większości firm na świecie. Obawa o utratę pracy przez nisko wykwalifikowany personel nie jest do końca usprawiedliwiona. Ponieważ powstaje mnóstwo nowych wcześniej nieznanych bądź niepotrzebnych stanowisk pracy. Trzeba jedynie być gotowym na przekwalifikowanie się.
(tekst i fot. mat. partnera)