Zdecydowanie na tle całości wykonawców biorących udział w dzisiejszym koncercie finałowym Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wyróżniło się dwoje…
Pierwszym był Bartek Caboń, który w dość przystępny, acz nie pozbawiony uroku i przede wszystkim profesjonalizmu sposób przedstawił nam na żywo kilka standardów.
Cóż mogę powiedzieć… Ze wszech miar życzę mu powodzenia w przyszłości i mam nadzieję, że gwiazda jego rozbłyśnie kiedyś nie tylko dla naszego firmamentu!
Przy okazji występu Bartka mogliśmy posłuchać naprawdę dobrej gry na fortepianie w wykonaniu pana Krzysztofa Gumieli.
Tym razem… jak zwykle w cieniu, ale za to jakże wyrazistym!
Jeśli chodzi o zespół BRUNO, to jego lider i wokalista, Tomek Brudnowski nie darmo kilkanaście już lat występuje na scenie.
To jest to, co zwykło się zwać sceniczną charyzmą i pełnym profesjonalizmem estradowym.
Ostatnio ktoś mi się żalił, że jego sylwester byłby całkiem udany, gdyby nie zespół, który przygrywał…
No to ja powiem tak…
Wiedzcie o tym, że jak sobie weźmiecie na imprezę grupę BRUNO, to będziecie mogli narzekać i na żarcie, i na obsługę, i na filmowanie czy zdjęcia, ale na pewno nie na muzykę, bo ta będzie bez zarzutu.
A jeśli znajdzie się ktoś, komu i BRUNO nie dogodzi, to będę go mógł zaliczyć do kategorii kreatur, których i granatem nie rozerwiesz.