Po dobrym meczu Padwa wygrała w Ostrowcu Świętokrzyskim 31:27 (17:12). Żółto-czerwoni zagrali zespołowo i skutecznie, zarówno w defensywie, jak i pod bramką rywali.
Spotkanie rozpoczęła chwila ciszy, upamiętniająca zmarłego przed kilkoma dniami byłego Prezesa Padwy i miłośnika szczypiorniaka – Wojciech Sirko.
Gra żółto-czerwonych od pierwszej akcji mogła się podobać. Zamościanie w odróżnieniu od kilku ostatnich meczów nie kozłowali piłki, przez co ich akcje nabrały dynamiki. Prym wiódł w tym szczególnie Hubert Obydź, który kilkukrotnie pokazał taki gaz, że mógłby spokojnie… reklamować Gazprom. Najważniejsze jednak, że jego akcje kończyły się skutecznymi rzutami pod poprzeczkę. Bez zbędnych ceregieli do bramki gospodarzy trafiali również Tomasz Fugiel, Łukasz Szymański i Paweł Puszkarski. Padwa prowadziła więc 6:3 (10 min.) i 12:6 (20 min.).
Na duże słowa uznania zapracował również Damian Procho. Bramkarz zamościan odbijał niemal co drugą piłkę, a w jednej z akcji poradził sobie zarówno z rzutem Sebastiana Włoskiewicza, jak też z poprawką jego klubowego kolegi. Gdy dodamy, że z miejsca ruszyła szybka kontra zakończona efektownym lobem Pawła Puszkarskiego, to nic dziwnego, że wielu z kibiców w tym momencie uchyliłoby graczom Padwy kapelusza. W końcowych minutach pierwszej odsłony pomarańczowo-czarni podeszli wyżej, co otworzyło nam drogę do skutecznego zagrania z kołowym. A na to czyhał tylko Bartosz Skiba, zaliczając swoje pierwsze trafienia w meczu. Na przerwę zamościanie schodzili więc, prowadząc 17:12.
Po zmianie stron zamościanie nadal grali dojrzale, nie pękając przed Grzegorzem Tkaczykiem i spółką. Mądrze pod bramką gospodarzy odnajdywał się Karol Małecki, a trudny do upilnowania był Kacper Mchawrab. Skutecznie od podań odcinano Sebastiana Włoskiewicza, a że miejscowi musieli się spieszyć, to i okazji do kontr po błędach było więcej. Po jednej z nich (46 min.) Damian Falasa ostro sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Bartosza Skibę, za co ujrzał czerwoną kartkę.
W 50 min. wynik brzmiał 22:27 i wówczas zamościanom przydarzył się słabszy moment. Miejscowi poczuli krew i na 6 minut przed końcem zamościanie prowadzili już tylko 28:25. Ładne bramki dla ostrowiczan zdobywał w tym okresie Kacper Grabowski, a dzielnie sekundował mu Sebastian Włoskiewicz. Wówczas jednak w indywidualnej akcji sfaulowany został Adrian Adamczuk, a Kacper Mchawrab z karnego rzucił 29 bramkę. Grający w osłabieniu gospodarze nie byli już w stanie zrobić żółto-czerwonym żadnej krzywdy. Na 120 sekund przed końcem było 26:31, a to w praktyce oznaczało, że mecz jest rozstrzygnięty.
Ostatecznie Padwa wygrała w Ostrowcu 31:27.
Najwięcej bramek dla ostrowiczan: Michał Grabowski 6, Sebastian Włoskiewicz 5, Filip Chmielewski 4.
Mecz okiem trenera:
– W tym spotkaniu wreszcie wróciła zespołowość, czyli element, który pozwalał nam odnosić już wiele zwycięstw. Wyszliśmy zmotywowani i pewni swoich umiejętności. Nie było opóźniania akcji przez kozłowanie i od razu dynamika akcji zyskała na wartości. Mieliśmy rywala w miarę rozpracowanego i nasze przypuszczenia się sprawdziły. W moim przekonaniu cały zespół zasłużył na pochwałę – przyznał po meczu trener Marcin Czerwonka.
Wygrana w Ostrowcu sprawiła, że na półmetku rozgrywek Padwa ma 23 pkt. i jest wiceliderem! A teraz czeka nas dwumiesięczna przerwa w rozgrywkach.
KSZO Handball Ostrowiec Świętokrzyski – MKS Padwa Zamość 27:31 (12:17)
MKS PADWA: Procho, Proć, Wnuk – Obydź 7, T. Fugiel 6, Szymański 5, Mchawrab 4, Małecki 4, Puszkarski 2, Skiba 2, Bajwoluk 1, Sz. Fugiel, Adamczuk, Kłoda, Pomiankiewicz.
Kary: 14 minut / 12 minut
Karne: 6/5 – 7/6
Sędziowali: Damian Żak i Dariusz Żak z Radomia.
TKINMW
fot. arch. Padwy Zamość (nadesłana)