Dzień 4. Dystans: ok. 170 km. Mój licznik gubi się przy dużych prędkościach a tych parę dziś było więc mu nie wierzę:) dojechałem w okolice Pilzna choć samo Pilzno ominę.
Pogoda była dziś swietna. Nie za ciepło, nie za zimno. Poranek minął leniwie. Dopiero po jajecznicy (zjedzonej po 20 km drogi) zaczęła się jazda. Wąskie czeskie drogi zaprowadziły mnie do Pragi.
Więcej: https://rowerowedobro.pl/?p=322 FOTO
***
Dzień 5
Dystans: ok 150 km.
Lało, padało i wiało. I było pięknie! Zostawiłem Czechy. Nie powiem że mi strasznie żal. Bo nie jest żal. Rowerzysta patrzy i myśli inaczej. Widoki mało atrakcyjne. Brak ścieżek rowerowych. A końcówka po drodze z tirami, które mijały mnie o włos dała w kość najbardziej. Ucieszyłem się Niemcami choć przywitały mnie raczej chłodno. Lało po prostu. I to póki co jedyny minus naszego sąsiada z zachodu.
Więcej: https://rowerowedobro.pl/?p=347 FOTO
źródło i fot. rowerowedobro.pl
Zobacz też:
W drodze na Gibraltar. Nowy sposób wpłat dla Zuzi
Hrubieszów: Ksiądz Witek wyruszył w rowerową podróż na Gibraltar
Rowerem na Gibraltar. Ksiądz z Hrubieszowa przejedzie 4300 km dla Zuzi