28 kwietnia 2024

Janusz Woźnica: Komentarz historyczno-polityczny. Kto burzy Syrię?

Z tym dramatycznym pytaniem, jak na ogół, zwróciłem się do historyka z wykształcenia i długoletniej praktyki szkolnej, działacza solidarnościowego, opozycjonisty w stanie wojennym, senatora, itd. mgr Janusza Woźnicy. Co odpowiedział, to prezentuję poniżej.

 

Kto burzy Syrię?

W 2011r. prezydent B. Obama postanowił uszczęśliwić kraje arabskie demokracją, prawami człowieka, może też ambitnie myślał o gender. Aby osiągnąć cel postanowił pomóc „siłom postępu” w pozbawieniu władzy świeckich dyktatorów (dyktatorzy nie zmuszali kobiety do noszenia hidżabów).  Kadafiego w Libii, Mubaraka w Egipcie, Baszara al-Asada w Syrii. Rozpoczęły się brutalne wojny domowe, które w  europejskich mediach eufemistycznie nazwano „arabską wiosną”. Dyktatorów z wyjątkiem Asada w Syrii (wsparcie Rosji) udało się obalić.

Destabilizacja w wymienionych krajach spowodowała wzrost radykalizmu islamskiego. Wzrosła aktywność starych i jakościowo nowych (posiadają własne terytorium np. tzw. państwo islamskie ) organizacji terrorystycznych. Terroryści uważają, że mają wsparcie Allaha i potrafią rozprawić się z krzyżowcami tzn. chrześcijanami, za których uważają wszystkich Europejczyków i białych Amerykanów. Przekonanie o swojej sile, boskim poparciu, wynieśli już z wojny w Afganistanie (1979 – 1989) gdy to korzystając ze wsparcia USA pokonali potężną armię radziecką (rosyjską), która usiłowała wprowadzić w tym biednym, azjatyckim kraju komunizm. Bojownicy obronili Afganistan a komunizm w efekcie upadł, a  w ZSRR pogłębił się kryzys. Któż przed 30 laty mógł się spodziewać zadziwiających następstw lokalnej wojny.

Nie wyciągnął  z tej wojny odpowiednich wniosków prezydent Bush, który postanowił w 2003 r. obalić świeckiego dyktatora Iraku Saddama Husajna. Wojnę wygrał łatwo, ale nad zdestabilizowanym krajem USA już nie potrafiły zapanować. W tej sytuacji USA nawiązały bliską współpracę z Kurdami,

Kurdowie to  ok. 25 mln waleczny naród mieszkający głównie w Iraku i Turcji a także w Iranie i Syrii. Kurdowie od wielu lat walczą o swą wolność głównie z Turcją. USA nawiązując współpracę z Kurdami utraciły innego dotychczas wiernego sojusznika i członka NATO – Turcję!

Swoją szansę na rewanż  nad  USA  za  porażkę w Afganistanie, dostrzegł Putin, który jako 30 letni oficer KGB musiał dotkliwie odczuć klęskę ZSRR w wojnie afgańskiej. Rosja, a wcześniej ZSRR od dawna wspierały dyktaturę Asadów w Syrii. Jesteśmy świadkami powstania nowego sojuszu: Rosja, Turcja, Iran i terrorystyczna organizacja Hezbollah o obliczu antyamerykańskim i antyizraelskim.

Rosja swoje zaangażowanie w konflikcie syryjskim próbuje zdyskontować także w inny sposób. Liczy na wzrost cen ropy naftowej. Jak zwykle lokalna wojna jest okazją do wypróbowania nowych broni i to tych najbardziej nieludzkich. Podobnie było w czasie wojny domowej w Hiszpanii (1936 – 1939), gdy to Hitler testował nowe samoloty i czołgi a Stalin swoje metody terroryzowania społeczeństwa. Wykorzystywali to z powodzeniem w czasie II wojny światowej.

Dziwi mnie bardzo, dlaczego żyjące w dobrobycie społeczeństwa UE nie protestują, nie organizują pomocy, nie wywierają nacisku na swe rządy, na władze UE w Brukseli. Trwa brutalna, wyniszczająca  wojna u bram Europy a ją tylko stać na przyjmowanie imigrantów (uchodźców). Czy to już zupełna marginalizacja naszego Kontynentu?

Przed 70 laty wojna w Hiszpanii poruszała artystów i pisarzy. Picasso namalował Guernicę, Hemingway napisał „Komu bije dzwon”, ale ówcześni politycy milczeli. Dziś wszyscy milczą. Marzy mi się światowa konferencja: Trump, Putin, Erdogan pod przewodnictwem Donalda Tuska w Brukseli.

… Tekst jest oczywiście uproszczoną subiektywną oceną bulwersujących wydarzeń naszych czasów, które już odczuwa „nasza” Europa, ale nie usiłuje i wziąć udziału w jego rozwiązaniu.

 

Janusz Woźnica

 

Wysłuchał – Marek Ambroży Kitliński (mak)


Foto – archiwum J. Woźnicy