Po raz trzeci żółto-czerwoni mierzyli się z Warmią Energą Olsztyn i po raz trzeci byli górą! Poprzednie spotkania wygrywali różnicą dwóch bramek. Tym razem, po kapitalnej drugiej połowie zwyciężyli z gospodarzami 25:18 (11:12).
Pierwsza część gry nie zapowiadała, że któraś z ekip wygra to spotkanie wysoko. Przez 30 minut żadna z drużyn nie była bowiem w stanie wypracować sobie większej przewagi niż dwubramkowa. Po 10 minutach wynik brzmiał 4:4, po kolejnych 10 było 8:8, a do szatni miejscowi schodzili, prowadząc 12:11. Zarówno gospodarze, jak i żółto-czerwoni męczyli się w ataku pozycyjnym, a dobre akcje przeplatały się z prostymi błędami. W ekipie zamojskiej na wyróżnienie zasługiwał z pewnością Krzysztof Kozłowski, broniąc z 50% skutecznością, a największą klasę pokazał, radząc sobie z rzutem karnym i dobitką Marcina Malewskiego. Na brawa zapracował również jego odpowiednik, Daniel Makowski, który kilkukrotnie ratował skórę swoim kolegom.
– W przerwie ustaliliśmy, że musimy przyśpieszyć atak i szukać okazji do kontr, skoro mamy problem z rozegraniem pozycyjnym – zdradził II trener Padwy Wiesław Puzia.
I żółto-czerwoni wzięli sobie te słowa do serca, szybko wypracowując sobie kilkubramkową przewagę. Agresywna defensywa, czujność Jakuba Kłody, duży zasięg ramion Kacpra Adamczuka i twarda postawa Radosława Pomiankiewicza sprawiały, że miejscowi z trudem dochodzili do pozycji rzutowych. A jeżeli już im się to udawało, to natrafiali na zaporę nie do przejścia, czyli kapitalnego Krzysztofa Kozłowskiego. Dość powiedzieć, że pierwsze trafienie po przerwie Warmiacy zaliczyli dopiero w 41 (!) min. przy stanie 16:12 dla Padwy. Do świetnej gry obronnej żółto-czerwoni dołożyli również szybki i skuteczny atak. Bezbłędny w wykończaniu akcji był Paweł Puszkarski (6 bramek), sporo krwi napsuł swoim byłym kolegom dynamiczny Łukasz Orlich, a kiedy tylko nadarzała się okazja, do bramki trafiali Hubert Obydź i Kacper Adamczuk.
W 51 min. Padwa prowadziła 21:16 i bardzo pewnie zaksięgowała kolejne trzy punkty. Warto podkreślić, że olsztynianie po przerwie zdołali rzucić ledwie 6 bramek, a ich najskuteczniejszy zawodnik – Marcin Malewski, zakończył mecz z jednym trafieniem.
– W pierwszej połowie w naszej grze było sporo niedokładności, bo powinniśmy już do przerwy prowadzić różnicą kilku bramek. Po zmianie stron wyglądaliśmy już bardzo dobrze, szczególnie w defensywie. Wracamy więc do Zamościa w dobrych humorach, tym bardziej, że teraz przed nami seria meczów przed własną publicznością. Na pewno nie damy się zwariować, ale jednocześnie chcemy wygrywać i piąć się w tabeli, tak jak zapowiadałem – powiedział po meczu trener Zbigniew Markuszewski.
W sobotę (04.02) o 18.00 zapraszamy do hali OSiR w Zamościu. W 14 kolejce Ligi Centralnej Padwa zmierzy się z MKS Wieluń!
WARMIA ENERGA OLSZTYN – KPR PADWA ZAMOŚĆ 18:25 (12:11)
KPR PADWA: Gawryś, Kozłowski – Puszkarski 6, K. Adamczuk 3, Bączek 3, T. Fugiel 3, Mchawrab 2, Obydź 2, Orlich 2, Szymański 2, Pomiankiewicz 1, Skiba 1, Kłoda, Bajwoluk, Olichwiruk.
Kary: 12 minut – 6 minut
Czerwona kartka: Stępień (Warmia) – 59:09.
Sędziowali: Lech Korda (Tczew) – Radosław Oponowicz (Gdańsk).
info i fot. Padwa Zamość
Zobacz też:
Przeżyjmy to jeszcze raz. 10 lat temu w hrubieszowskim sporcie – koniec stycznia 2013
Przeżyjmy to jeszcze raz. 10 lat temu w hrubieszowskim sporcie – koniec stycznia 2013