– To, czym był socrealizm dla literatury dwudziestego wieku, tym jest poprawność polityczna dla literatury dwudziestego pierwszego wieku – wygłosił jedną ze swych sentencji radca Żarski.
Lekcja pokera
odcinek 171
♣
– To, czym był socrealizm dla literatury dwudziestego wieku, tym jest poprawność polityczna dla literatury dwudziestego pierwszego wieku – wygłosił jedną ze swych sentencji radca Żarski. – Zakłamanie, to zawsze zakłamanie. Nieważne, z jakich pobudek – dodał, odkładając na blat stolika książkę lansowanego od niedawna pisarza.
Siedzieli razem z Hanką w ogródku żoliborskiej restauracji. Pierwsze wiosenne promienie zachęcały do przebywania na świeżym powietrzu, które tak do końca świeże nie było ze względu na parę przy sąsiednim stoliku raczącą się dymem papierosowym.
– Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś, rezygnując z posady u Buchniarza już teraz, przed wyrokiem? – zmienił temat.
– To był ostatni dzwonek. Nie mogę przecież pracować u kryminalisty.
– Nie został jeszcze skazany.
– To tylko kwestia czasu. Nie wyobrażam sobie innego wyroku jak skazującego dla współwinnego morderstwa.
– Obyś się nie myliła – powiedział Andrzej Żarski, biorąc za rękę byłą sekretarką byłego posła.
– Masz co do tego wątpliwości?
– Znasz mnie. Powątpiewam we wszystko, a zwłaszcza w mądrość i uczciwość władz.
– Liczne afery przyzwyczaiły nas do nieufności – zgodziła się Hanka.
– Głupota towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów – powiedział Andrzej znowu sentencjonalnie. – Ale dawnymi czasy nie była powodem do dumy.
– Fakt. Obecnie „mądrzy inaczej” wymagają szacunku dla głoszonych przez siebie andronów.
– Zależy, jak na to spojrzeć.
– Czyżbyś i na ten temat miał odmienne zdanie? – spytała Hanka. Zabrzmiało nieco uszczypliwie, ale on nie zwrócił na to uwagi.
Ciągnął dalej:
– Tak sobie myślę, że mądrych i głupich łączy ta sama zasada: jeśli myślisz tak jak ja, to jesteś mądry, jak inaczej, toś głupi i tyle – Andrzej Żarski wygłosił jedną ze swoich nieco kontrowersyjnych maksym.
– W tym względzie rzeczywiście mamy pełną demokrację – zgodziła się Hanka.
Żarski nad czymś się zastanowił, po czym powiedział:
– Jestem ci wdzięczny, że zechciałaś się ze mną spotkać.
– Nigdy chyba nie przestaniesz mnie zaskakiwać – odparła. – Dlaczego miałabym się nie zgodzić?
– Wydawało mi się, że ostatnio traktowałaś mnie… jakby to ująć? Mniej przychylnie.
– Zdawało ci się.
– Tak to jest z gadułami.
– Kogo masz na myśli?
– Siebie, oczywiście. Kogóż by innego?
– Nie uważam cię za gadułę. Zawsze umiesz mnie zaciekawić tym, co mówisz. Sama zamierzałam do ciebie zadzwonić i zaproponować spotkanie, ale zrezygnowałam.
– Dlaczego?
– Nie lubię się narzucać.
– No tak! A wydawać by się mogło, że oboje jesteśmy dorośli.
– I to od dość dawna – uzupełniła Hanka z melancholijnym nieco uśmiechem.
– Zastanawiam się, jak teraz młodzi wyznają sobie miłość – powiedział Andrzej. Trudno było zgadnąć czy jest to zmiana, czy kontynuacja tematu.
– Pewnie jak dawniej – odparła ostrożnie.
– No, nie wiem. Słowa zmieniły sens. Takie „kocham cię” mawia się na przywitanie i pożegnanie. Nie mają już żadnego ciężaru gatunkowego.
– Tak to jest z nadużywaniem słów – zgodziła się.
– Podobnie ma się sprawa z wulgaryzmami – dodał Żarski. – Ktoś, kto zaczyna wypowiedź od słów: „Ja k…” wcale nie oznacza samokrytyki.
– Najczęściej w ogóle nic nie znaczy. Zauważyłeś przytaczane przez prasę nagrania rozmów ministrów z biznesmenami? Co drugie słowo musiano wykropkować.
– Hołota tu rządzi. Tak sobie myślę, że nadchodzi znowu czas na zmiany.
– Niepoprawny optymista.
– Wcale nie. Popatrz, w czterdziestym piątym wprowadzono pierwszą grubą kreskę. Za dowcipy niepoprawne politycznie sadzano do więzień. Zdawało się, że prawda nie ma szans się przebić. Pięćdziesiąty szósty i osiemdziesiąty pierwszy pokazały, na co Polaków stać. Dlatego wierzę, że obecna cenzura, czyli zakłamanie w imię poprawności politycznej, też się skończy któregoś pięknego dnia.
– Samo?
– Należy mu pomóc. Moim zdaniem jesteśmy narodem wybitnie tolerancyjnym a zarazem nieobojętnym na los innych. – Żarski znowu zapalał się do tematu, który nigdy nie przestawał go nurtować. – Reprezentujemy postawy tolerancji w tym najlepszym tego słowa znaczeniu.
– Dlaczego więc jesteśmy oskarżani o wszelkie przewiny z tego zakresu?
– Dobre pytanie. Należałoby się lepiej przyjrzeć tym oskarżającym, wtedy może udałoby się znaleźć odpowiedź.
– Co zamierzasz? Założyć własną partię?
– Myślałem o tym, ale doszedłem do wniosku, że polityka to raczej zajęcie dla prokuratora. Ma wiele wspólnego z kryminałem. Zarówno śledczy, jak i polityk starają się odpowiedzieć na pytania: kto, kogo i w jaki sposób załatwił. Na pytanie: : po co? tylko detektyw usiłuje znaleźć odpowiedź. Polityk nie potrzebuje.
– Bo ją zna?
– Właśnie. Odpowiedź brzmi zawsze tak samo: żeby nasze było na wierzchu.
CDN…
Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.
Małgorzata Todd