Końcówka roku szkolnego w Kościuszce już tradycyjnie przebiega pod dyktando wycieczek, jednodniowych wypadów i wszelkiej maści biwaków.
Nie inaczej było i tym razem, gdy na wspólną eskapadę w dniach 6 – 8 czerwca zdecydowały się klasy 1b i 2a. Tym razem humanistom i matematykom, bo takie profile nauczania reprezentują uczniowie owych klas, zamarzyło się spróbować swoich sił na bieszczadzkim szlaku.
Wyprawa rozpoczęła się co prawda nie o świtaniu, ale według niektórych i tak za wcześnie, bo słoneczko nie było jeszcze w zenicie. No więc ruszyliśmy na południe. Najpierw wyboistymi dróżkami powiatu hrubieszowskiego i tomaszowskiego, a później równiejszymi, ale za to bardzo krętymi drogami Podkarpacia.
Jechało się bardzo przyjemnie, dopóki nasi kochani sorowie nie zdecydowali, że mamy święty obowiązek zwiedzić zamek w Krasiczynie. Spodziewaliśmy się zobaczyć jeszcze jeden przykład dobrze zachowanej ruiny. Tymczasem zaskoczeni ujrzeliśmy przed sobą najpiękniejszy pomnik polskiego renesansu, znakomicie odrestaurowaną i zadbaną wspaniałą wielkopańską rezydencję z przełomy XVI i XVII wieku.
Jeszcze dobrze nie usiedliśmy w naszym autokarze, a już czekała na nas kolejna atrakcja tego dnia – zwiedzanie Parku Etnograficznego w Sanoku, szczycącego się największą ilością obiektów wśród wszystkich polskich skansenów. Do gustu szczególnie przypadło nam miasteczko galicyjskie, a w zasadzie jego odrestaurowany z pietyzmem ryneczek.
W Bieszczadach swoją bazę wypadową zainstalowaliśmy w Berezce, urokliwej miejscowości położonej nieopodal Jeziora Solińskiego. A jak Bieszczady, to Arłamów! To tam polscy piłkarze szlifowali swoją formę na Euro 2016. Byliśmy tam i zdawało się nam, że słyszymy jeszcze, jakby odbite od bieszczadzkich gór, nawoływania naszych sportowców, ale to tylko echo grało…
Nie obyło się również bez wejścia na najwyższy szczyt Bieszczadów Tarnicę. Podejście było długie i mozolne, ale częste odpoczynki dodawały nam pewności w zmaganiach z siłami natury. Być nad Soliną i nie skosztować jak ona „smakuje”? To nie w stylu globtroterów z matfizu i humana! Wyruszyliśmy więc na rejs po Solinie Trampem, statkiem który w czasach swojej świetności strzegł naszego ojczystego Bałtyku jako okręt wojenny RP.
To właśnie dla kapitana tego statku niezapomniany Wojciech Gąsowski napisał swoją znaną piosenkę Zielone wzgórza nad Soliną. Jeszcze krótki spacer po solińskiej tamie i przyszło się nam pożegnać z Bieszczadami. W drodze powrotnej zawitaliśmy do jedynego w Polsce miasta kojarzonego ze Szwejkiem, znaną postacią z powieści Jaroslava Haszka Przygody dobrego wojaka Szwejka.
Dzięki naszemu przewodnikowi, posiadającemu nie tylko wielką wiedzę na temat historii Przemyśla, ale przede wszystkim dar jej przekazania, poznaliśmy przeszłość tego urzekającego miasta. Pocałunek w nieco zaczerwieniony nos Szwejka ma nam w przyszłości zapewnić powrót do Przemyśla, zwanego bramą Bieszczadów. Do zobaczenia więc powtórnie na bieszczadzkim szlaku!
Zdjęcia:
http://www.zsnr3.pl/photogallery.php?album_id=487
ZS nr 3