Od dłuższego czasu obserwujemy zmagania rządu oraz wszelkich możliwych „autorytetów” prawnych i moralnych z super problemem jakim stał się pedofil –morderca zwolniony z więzienia po odsiedzeniu kary 25 lat pozbawienia wolności. Jakoś nikt nie wpadł na najprostsze rozwiązanie. Należy wysłać go do Brukseli, żeby mógł przed Parlamentem Europejskim opowiedzieć co go w naszym nieszczęsnym kraju spotkało.
Ciemne społeczeństwo, nie rozumiejące światłej ideologii gender, zmusiło go niejako do mordowania chłopców, którzy inaczej mogliby opowiedzieć o doświadczeniach jakie były ich udziałem z prekursorem światłej ideologii. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby w Brukseli zaproponowano mu serię wykładów w szkołach i przedszkolach Unii. Miałoby to jeszcze tę dodatkową korzyść, że zajęty demonstrowaniem tego co robił z chłopcami nie miałby już może nawet ochoty (nie mówiąc o konieczności) mordowania kogokolwiek. A jeśli nawet, to belgijskie postępowe społeczeństwo mogłoby potraktować to jako tak cenioną przez nie eutanazję.
Ale powiedzmy sobie szczerze o co tu tak naprawdę w tej całej szopce chodzi? Jak zwykle chodzi o to samo, czyli o odwrócenie uwagi podczas skoku na kasę. Stara szulerska sztuczka. Tym razem to kolosalna forsa w pozostałym jeszcze majątku narodowym jakim są lasy państwowe.
Najwyraźniej rząd zostawił je sobie na deser. Zniszczenie polskiego przemysłu pomogło Niemcom w rozbudowie ich potencjału, dostarczając jednocześnie polską tanią siłę roboczą w dziedzinach, w których Niemiec nie chce sobie brudzić rąk, jak podcieranie tyłków sędziwym weteranom II Wojny Światowej.
Po zniszczeniu lasów będzie można tereny sprzedać za psi pieniądz, na który jednak Polaka i tak nie będzie stać.
Małgorzata Todd
Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Rada programowa
Występują: Prezes, Redaktorka, Dziennikarz.
Prezes – Trzeba coś zrobić z tymi serialami.
Dziennikarz – Wyrzucić. Kto to jeszcze ogląda?
Redaktorka – O, przepraszam! To są jedyni nasi stali widzowie.
Prezes – Tyle, że nas na nich nie stać.
Redaktorka – A czy my w ogóle powinniśmy się nad tym zastanawiać? Na co jak na co, ale na telewizję rząd pieniądze znaleźć musi.
Prezes – Znajduje, pod pewnymi jednak warunkami. Musimy być bardziej postępowi. Wytyczne Brukseli są wyraźne: każdy film, a już na pewno serial musi mieć sympatyczną parę gejów, lub lesbijek.
Redaktorka – A nie ma?
Prezes – No, nie każdy jeszcze. Poza tym w ostatnim odcinku popularnego serialu lesbijka jest brzydka jak noc. To może nasuwać skojarzenia, że została nią z konieczności.
Redaktorka – O przepraszam! Jej niedoszły kochanek jest bardzo przystojny.
Dziennikarz – A to nie jest jeszcze gorzej? Przystojniak startuje do zboczonej brzyduli, to już chyba przegięcie pały.
Redaktorka – Licz się ze słowami! Nie wiesz przecież nawet czyją ona jest wnuczką.
Dziennikarz – Wporzo. Proponuję w co drugiej scenie wstawić długi namiętny pocałunek w dowolnej konfiguracji. Im więcej się całują, tym mniej mówią. Czy nie o to między innymi chodzi?
Prezes – O to też, ale nawet tak oszczędne podejście do tematu jakichś pieniędzy wymaga.
Dziennikarz – To może skorzystajmy z pomysłu Jandy.
Prezes – Jakiego?
Redaktorka – Można z nią wystąpić za marne 2750 zł plus VAT. Moglibyśmy ogłosić, że każdy kto zapłaci dajmy na to 10 000 zł wystąpi w serialu.
Dziennikarz – Plus VAT oczywiście.
Prezes – To jest jakiś pomysł, ale to są w sumie mizerne pieniądze.
Redaktorka – A gdybyśmy tak zrzucili się po 1% naszych uposażeń? Wystarczyłoby na nie lada produkcję.
Dziennikarz – Chyba cię pogięło! Chcesz szastać naszymi, ciężko zarobionymi pieniędzmi!? Po moim trupie.
Prezes – I po moim.
KURTYNA