Są takie miejsca na świecie, gdzie chce się bywać i wracać jak najczęściej… Takim cudownym miejscem jest lawendowy raj w Moniatyczach 109.
15 sierpnia 2022 roku, razem z moją koleżanką Anią, odwiedziłyśmy to magiczne miejsce w powiecie hrubieszowskim. Bardzo pozytywne wrażenie zrobiła na nas cudowna właścicielka lawendowych ogrodów, stodoły i drewnianego domku Renatka Mirowska-Cibis. Dredy z lawendą we włosach i pierwsza rozmowa z nią samą, tylko potwierdziły fakt, że Renatka kocha to, co robi i jest wulkanem dobrej i pozytywnej energii.
Ten lawendowy zakątek to był Renatki własny pomysł i zrobiła to dla siebie. Zaczęło się bardzo niewinnie, ale jej pasja i wrażliwość na piękno zrobiły swoje i przyszedł taki czas, że pola lawendy i wszechobecny przecudny lawendowy kolor, zachęcił ludzi do zwiedzania tego miejsca.
Przyjechałyśmy nie zapowiedziane ale to nic, bo zostałyśmy poczęstowane pysznym wegańskim sernikiem z sosem waniliowym, lawendową herbatką i lawendową kawą. W szklanym pojemniku kusiły oczy lawendowe bezy, ale były tak piękne, że szkoda było je zjadać…
W związku z tym, że wpadłyśmy do Moniatycz 109 na chwileczkę i czas nas naglił, odwiedziłyśmy lawendowe cuda tylko w stodole, która na zewnątrz niczym się nie różni od innych stodół, mijanych po drodze. Ale kiedy weszłyśmy do środka, to naszym oczom ukazało się prawdziwe piękno, którego nie sposób zapomnieć.
Na ścianach stodoły wisiały zasuszone gałązki lawendy, stare meble pomalowane kolorem lawendy, krzesełka, leżaki, przebieralnia, w koszu leżały koce w kolorze lawendy, nieheblowane klepkowe skrzynie, huśtawki z lawendową poduszką i jeszcze ogromna ilość różnych fajnych rzeczy, które trudno spamiętać… Lawendowe stare łóżko, drabinka ręcznie „ciosana” i serweta na szydełku „dziergana”… Były pachnące świeco-kremy, fusetki, mgiełka lawendowa i inne lawendowe mecyje!
Zaraz po wejściu ogarnął nas święty spokój, ten lawendowy kolor sprawił, że było nam w tym miejscu wyjątkowo dobrze, lawenda chyba w sobie coś ma kojącego i wyciszającego. Ta stodoła, chociaż nie jest zbudowana z marmurów i drogich parkietów, to sprawiła że czułyśmy się swobodnie, radośnie i czas nam płynął jakoś wolniej.
I nie ulega żadnej wątpliwości, że to jest wyjątkowe miejsce na naszej Hrubieszowskiej Ziemi, wymyślone i wykreowane przez kruchą, ale jakże pomysłową i konsekwentną dziewczynę z naszych stron, która ciężką pracą i wiarą w siebie zrealizowała swoje marzenia.
Lawendowe miejsce Moniatycze 109 było też dla mnie inspiracją do zrobienia na moim podwórku w Werbkowicach malutkiego, lawendowego kącika, stworzonego ze starych mebelków, donic na kwiaty, dzbanków i kwiatów w kolorze lawendy, które rozweselają nawet największych smutasów spacerujących chodnikiem ulicą Piłsudskiego w Werbkowicach.
Dziękuję Renatko za to, że pokazałaś mi kolor szczęścia – tak bardzo nam potrzebnego w tych czasach.
17 sierpnia zakończył się letni lawendowy sezon w Moniatyczach 109. Z utęsknieniem będę czekała na lato 2023 roku, kiedy znów można będzie pooddychać pełną piersią w lawendowym raju, w klimacie naszej polskiej nadbużańskiej wsi.
Zachęcam do obejrzenia fotografii…
Danuta Muzyczka
ZDJĘCIA:
fot. DM
Zobacz też:
Hrubieszów: Zapraszamy na lekcje gry na instrumentach i śpiewu
Hrubieszów: Zapraszamy na lekcje gry na instrumentach i śpiewu