5 listopada 2024

Tomasz Ożóg – Odpowiedź na artykuł w Kronice Tygodnia „Kto sieje nienawiść”

Nigdy nie twierdziłem, że Polacy sami są winni rzezi na Ukrainie – mówi Mariusz Sawa dla Kroniki Tygodnia.

Reklamy

To są słowa dr. Mariusz Sawy pochodzącego z gm. Werbkowice historyka IPN. Co ciekawe Pan Sawa pracuje w Biurze Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Lublinie. WALK I MĘCZEŃSTWA NARODU POLSKIEGO!

I ten oto historyk w wywiadzie udzielonym dla Kroniki Tygodnia stwierdza „nigdy nie twierdziłem, że Polacy SAMI są winni rzezi na Ukrainie”. Bardzo ładnie powiedziane panie Mariuszu. Dobrze, że przynajmniej nie sami. Zatem kto jeszcze Pana zdaniem jest temu winny? A nie przyszło Panu na myśl, że wyłącznie winnymi tej okrutnej rzezi są Ukraińcy? Nie zadał Pan sobie pytania, kto i dlaczego rozpoczął tę zbrodnię i realizował z okrutną konsekwencją? Nie czytał Pan o skrajnie nacjonalistycznej ideologii UPA (zdaniem wielu historyków miała ona charakter faszystowski)? Eksterminacja jest tu zbyt łagodnym określeniem. To było ludobójstwo, dokonywane w okrutny sposób. W niewyobrażalnie bestialski sposób.

Reklamy

Pan dr Sawa, głosi w swoich publikacjach jeszcze wiele ciekawych i wzajemnie wykluczających się tez i poglądów.

Jak choćby ta, że „nie należy wskazywać winnych za ten konflikt, ani też mówić o skali ofiar (60 tys. – do ok. 3 tys.) Pisać nie o „Polakach i Ukraińcach”, ale o ludziach, nie o likwidowaniu czy egzekucji, ale o zadawaniu śmierci, o zbrodni – pisze Pan Sawa. Być może ten pewnego rodzaju szok, jaki towarzyszy odkrywaniu wypieranej prawdy wynika z wychowania na propagandzie nacjonalistycznej”.

Reklamy

Ciekawe… Panie Mariuszu, ja zatem jestem wychowany na propagandzie – jak Pan to nazywa – nacjonalistycznej, a ja mówię o niej patriotyczna. I jestem z tego dumny. Pan stosując przeróżne zabiegi chce za wszelką cenę zamazać odpowiedzialność Ukraińców. Pyta Pan po co na to patrzeć przez pryzmat narodowości, prawda? Ja z kolei chcę, żeby wreszcie nazywać rzeczy po imieniu. I proszę Pana, skala zdarzenia oraz to kto je przeprowadził, a kto potem i to tylko czasami się bronił jest dla mnie szalenie istotna.

Chce Pan rozpatrywać zbrodnię ludobójstwa na Polakach transnarodowo, a nie plemiennie tzn. nie mówiąc o niej w kontekście narodowości? A proszę sobie wyobrazić, że OUN-B i UPA miały skrajnie inne wyobrażenie niż Pan na ten temat. Te organizacje o zbrodniczej ideologii tworzyły osoby narodowości ukraińskiej i chciały jednolitej etnicznie Ukrainy. Pańskie transnarodowe podejście nie byłoby im na rękę. A swoją ideologię implementowali w wyjątkowo subtelny sposób. W jedną tylko dobę wymordowali jakieś 12 tys. Polaków – przepraszam ludzi! Przy czym nie robiło im najmniejszej różnicy czy są to kobiety, starcy czy też dzieci. Chodziło o fizyczne unicestwienie narodu.

Twierdzi Pan, że w kontekście europejskim rzeź wołyńska nie była niczym nadzwyczajnym, a my w swoim zacietrzewieniu, wychowani w propagandzie nacjonalistycznej, tego nie dostrzegamy. W takim razie dlaczego na wydarzenia z Sahrynia z 1944 roku nie potrafi Pan już spojrzeć w szerszym kontekście wcześniejszej rzezi Wołyńskiej? W Sahryniu widzi Pan cierpienie Ukraińców, a w mordowaniu polskich cywili przez UPA, w kontekście wydarzeń europejskich nic nadzwyczajnego? Współczuje Pan też ukraińskim policjantom współpracującym z Niemcami… uznając ich za pokrzywdzonych…

Pańskim zdaniem w wyjaśnianiu historii relacji polsko – ukraińskich historia plemienna, czyli sprymitywizowany obraz przeszłości cieszy się popularnością w niektórych środowiskach. Ale w odniesieniu do Sahrynia już jednak podejście plemienne nie zaś transnarodowe jest Panu na rękę? Jak to jest? Skąd taki relatywizm? Pisze pan tam „potrzeba sprawiedliwości w odczuciu zwyczajnego człowieka domaga się ustalenia, kto poniósł śmierć, z czyjej ręki, a także ukarania sprawców. Jaki zatem cel przyświeca Pańskim działaniom? Pisze Pan o zbrodniczych działaniach „polskich partyzantów AK i BCh” wobec Ukraińców. Powtarzam – polskich. O polskich mordach na Ukraińcach. Zupełnie jak historyk ukraiński.

A może nie rozpatrywać tego ani plemiennie ani transnarodowo tylko tak jak rzeczywiście wtedy to wyglądało? Ja wiem, że na kresach wiatry historii wiały w zawiły sposób. Że były różne zawirowania, waśnie i pretensje, ale nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia planowego mordowania ludzi, a szczególnie kobiet i dzieci z powodu ich przynależności do narodu polskiego. Nic nie usprawiedliwia wycinania w pień siekierami polskich wiosek. Nie ma usprawiedliwienia dla bestialstwa o rzadko spotykanych w nowożytnej historii rozmiarach. Relacje z Ukrainą mogą być budowane wyłącznie na prawdzie. Dopóki będziemy im pozwalali na gloryfikację zbrodniarza Bandery… dopóty te relacje nigdy nie będą dobre. Chyba każdemu z nas niezwykle trudno wyobrazić sobie analogiczną sytuację za zachodnią granicą… co by się działo gdyby Niemcy zaczęli stawiać pomniki nazistom?

I ja Panie Mariuszu, zawsze będę je rozpatrywał z tego punktu widzenia, bo tymi mordującymi byli Ukraińcy, mordowanymi Polacy – za to, że są Polakami. Tak jak Pan pisał w przypadku Sahrynia, chcę mówić wprost kto poniósł śmierć z czyjej ręki i z jakiego powodu? Wie Pan kto i z jakiego? Na od wieków wielonarodowych i wielokulturowych kresach RP Polaków w XX w mordowali Ukraińcy, z powodu tego, że….. byli Polakami.

Tomasz Ożóg