Jest 23 kwietnia 2020 roku, prawie przełom kwietnia i maja więc wiosenny świat zażółciły wokół nas kwiaty mniszka lekarskiego, popularnie mówimy mlecz.
Od zawsze nasze babcie i prababcie robiły syrop i miód na zimę z mniszka lekarskiego, bowiem posiada on wiele cennych właściwości. Pozytywnie wpływa na układ odpornościowy, łagodzi kaszel, działa przeciwzapalnie i wspomaga pracę wątroby. Z kwiatów mleczu można też robić wino, nalewki, sałatki i napary.
Pamiętam z dzieciństwa, że jako wiejskie dziecko, niejednokrotnie leżałam na zielonej i pachnącej wiosenną świeżością trawie, wijąc sobie z jaskrawo żółtych kwiatuszków mlecza wianuszek. Nad głową było niebieskie niebo, a ja wystrojona z koleżankami w mleczowe kwiaty tak bardzo kochałam życie, żółty kolor uwielbiam do dzisiaj.
Później żółte kwiaty zamieniały się w dmuchawce i też miały swój urok, bo biegałyśmy po łące łapiąc biały puszek. Ale wówczas, jako mała dziewczynka, nie wiedziałam jeszcze o tym, że zwykły mlecz posiada tyle właściwości leczniczych.
Tuż za moim podwórkiem w tym momencie, żółtym kolorem świecą prawdziwe pola mleczowe, tylko zbierać kwiaty i cieszyć się ich widokiem. W tym roku, też podjęłam się produkcji miodu z mniszka lekarskiego, ze szczególnym przeznaczeniem – dla swoich najbliższych i nie tylko.
W samo południe nazbierałam 600 kwiatów i ułożyłam na okrągłym stoliczku po to, żeby kwiaty opuścili nieproszeni goście 🙂 oczywiście dla bezpieczeństwa przejrzałam jeszcze każdy kwiat. Zalałam kwiaty zimną wodą i gotowałam 20 minut, po czym wyniosłam garnek z wywarem do chłodnego miejsca na 1 dobę po to, żeby kwiaty mniszka oddały to, co najlepsze.
W dniu dzisiejszym dodałam cytrynę i cukier wyprodukowany w naszej Cukrowni Werbkowice, bo jest najsłodszy i najlepszy na świecie.
Miodzik gotował się dwie godziny na małym ogniu, na którego czekały już wyparzone, podpisane malutkie słoiczki. Trzeba pamiętać, żeby słoiki odwrócić do góry dnem, to wtedy dobrze „złapią” zakrętki.
Jest taki czas, że musimy izolować się od ludzi, ale na pewno nie od natury, więc odwiedzajmy wszystkie możliwe miejsca, gdzie rosną (czasami po nich depczemy) lecznicze zioła. Ja na pewno w tym roku ususzę sobie młodą pokrzywę na herbatę, na pewno znajdę miejsca, gdzie rośnie dziurawiec, skrzyp polny, babka lancetowata, krwawnik, owoce czarnego bzu, czy jarzębiny.
Czasami musi się coś takiego wydarzyć, żeby się zatrzymać i zauważyć to, czego w naszym życiowym pędzie dotychczas nie zauważaliśmy. Nie słyszeliśmy śpiewu ptaków, nie widzieliśmy otaczającego nas piękna przyrody i nie mieliśmy czasu robić tego, co kochamy najbardziej.
Niech dla nas wszystkich, na te wszystkie zakazy, alternatywą będzie otaczające na piękno wiosny 2020 roku.
Zachęcam do obejrzenia zdjęć i filmiku.
Danuta Muzyczka
wideo, fot. DM