23 grudnia 2024

Jestem chyba w jakimś lochu, nie mogę się wydostać!

Tak brzmiało pierwsze zgłoszenie od mieszkańca Lublina, który dziś w nocy wracając do domu wpadł do 7 metrowej studni. Mężczyzna nie potrafił powiedzieć gdzie jest i w jakich okolicznościach znalazł się w pułapce.

Reklamy

 

Dziś po północy do dyspozytora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił telefon. Mężczyzna prosił o pomoc. Twierdził, że jest chyba w jakimś lochu, nie wie i nie pamięta, jak się w nim znalazł. Dyspozytor natychmiast przekazał informację policjantom.

Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania, ogłoszony został alarm dla mundurowych z komisariatu w Niemcach. Ustalili dane tego człowieka, nawiązali kontakt z jego rodziną oraz oczywiście z nim. Chcieli uzyskać od niego jak najwięcej informacji, które byłyby pomocne w prowadzonych poszukiwaniach. Niestety 57-latek niewiele pamiętał. Twierdził, że jest pod ziemią, widzi jakieś światło w górze i słyszy w oddali pociągi.

Reklamy

Jeden z patroli z II komisariatu rozpoczął poszukiwania w rejonie ulic Dożynkowa, Malwowa i Orzechowa. Mundurowi telefonicznie ustalili z mężczyzną, że będzie on głośno krzyczeć. Będąc w rejonie ulicy Brzozowej usłyszeli głos, dochodził z pobliskiej ulicy Orzechowej. Tam na jednej z posesji odnaleźli studnię, a w niej 57-latka. Wezwano pogotowie oraz strażaków, by pomogli uwolnić mieszkańca Lublina.

Na miejscu udzielona została mężczyźnie pomoc medyczna. Pomimo,  iż  wpadł do około 7-metrowej studni, nie doznał żadnych obrażeń. Załoga karetki stwierdziła, że nie ma potrzeby zabierać go do szpitala. Mężczyzna przebadany został na zawartość alkoholu, miał w organizmie ponad promil.

Reklamy

Policjanci ustalili właściciela posesji, na której znajdowała się „pułapka”. Mężczyzna oświadczył, że studnia była nieczynna, zabezpieczona blachą, trudno więc stwierdzić, jak mężczyzna zdołał wpaść do środka.

 

źródło: KWP Lublin

fot. arch. LH