23 grudnia 2024

Piesze przejścia graniczne powstaną tylko na granicy z Białorusią

Mamy dwie wiadomości – dobrą i złą. Pełnym sukcesem zakończyła się nasza kampania na rzecz pieszych przejść granicznych w odniesieniu do województwa podlaskiego – jeszcze w 2013 roku zostanie otwarte piesze przejście w Kuźnicy. Zła wiadomość jest taka, że wojewodowie Lubelski i Podkarpacki zamiast wykorzystać przychylność MSW do pieszych przejść granicznych, wolą tradycyjnie szukać argumentów, dlaczego „nie da się” ich otworzyć.

Reklamy

MSW przychylne pieszym przejściom

Warunki startowe dla wszystkich województw przygranicznych były identyczne. Wskutek kampanii prowadzonej przez portal „Port Europa”, w maju wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk podjął decyzję, że piesze przejścia jednak powstaną, a MSW będzie z pełnym wsparciem odnosić się do propozycji utworzenia pieszych korytarzy w istniejących drogowych przejściach granicznych, o ile taką wolę wyrażą wojewodowie. Wiceminister polecił w maju wszystkim pięciu wojewodom opracowanie do końca wakacji raportu, w którym kierownicy regionów mieli dokładnie przeanalizować techniczne i finansowe aspekty przystosowania drogowych przejść granicznych do odpraw pieszych. Piotr Stachańczyk zgodził się wówczas z tym, że odprawa pieszych powinna być standardem na wszystkich lub prawie wszystkich przejściach drogowych, a kwestią do dyskusji pozostanie jedynie czas i kolejność, w którym odprawy pieszych będą możliwe.

Reklamy

Z majowej wypowiedzi Piotra Stachańczyka w Sejmie możemy przytoczyć bardzo ważne stwierdzenie o tym, że MSW poważnie podchodzi do sprawy i wydzieli środki na inwestycje, przystosowujące infrastrukturę przejść granicznych do potrzeb odpraw pieszych. Już w 2013 i 2014 roku takie inwestycje mają, zgodnie ze słowami ministra, być poczynione tam, gdzie granica nie przebiega na rzece i gdzie w związku z tym nie potrzeba budować nowych mostów. W przypadku przejść na Bugu sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, ale i tu minister Stachańczyk nie mówi nie – w domyśle, tam przejścia piesze też powstaną, ale dopiero za 2-3 lata, bo tyle zajmie budowa nowych mostów dla pieszych i rowerzystów przez nie nazbyt szeroki przecież Bug.

O tym, że minister Stachańczyk nie rzucał słów na wiatr i rzeczywiście pozytywnie odnosi się do otwarcia przejść pieszych, świadczy przykład Kuźnicy Białostockiej. Wojewoda Podlaski złożył wniosek o przystosowanie przejścia granicznego do potrzeb odpraw pieszych, a MSW w ekspresowym tempie wniosek zatwierdził i przyznał na ten cel 900 tysięcy złotych. Można? Można. Ten przykłada pokazuje, że teraz sprawa leży w całości w rękach wojewodów – ci przychylni przejściom pieszym otrzymają środki na ten cel, jeśli tylko o to poproszą MSW. Ci nieprzychylni nadal z przyzwyczajenia szukają argumentów, dlaczego „się nie da”, tylko po co, skoro „góra” jest przychylna i daje kasę?

Białystok mówi tak i bierze się do roboty

Reklamy

Pozytywnym przykładem jest Województwo Podlaskie, gdzie urzędnicy wojewody bardzo pozytywnie odnieśli się do deklaracji ministra Stachańczyka. Wszystko odbyło się w ekspresowym tempie. W maju minister zarządził audyt, a już w lipcu-sierpniu ze strony podlaskiego wojewody została podjęta decyzja o utworzeniu pieszego przejścia w Kuźnicy Białostockiej. Jeszcze wcześniej, bo już w maju-czerwcu postanowiono, że odprawa pieszych będzie możliwa na rekonstruowanym obecnie przejściu w Połowcach, które zostanie otwarte w 2015 roku. Urząd Wojewody Podlaskiego w ekspresowym tempie wystąpił do MSW o środki na utworzenie pieszego korytarza w Kuźnicy i równie szybko takie środki od MSW otrzymał. Obecnie trwa procedura przetargowa, wkrótce będzie zrealizowana inwestycja (w końcu to nic takiego – chodnik plus płot), budowa zajmie maksymalnie miesiąc i jeszcze w listopadzie – grudniu przejście w Kuźnicy może zacząć odprawiać pieszych.

Co dotyczy przejścia w Bobrownikach, to sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, gdyż trzeba tu wybudować dodatkowy most dla pieszych nad graniczną rzeczką. Ale urzędnicy wojewody podlaskiego nie traktują tego faktu jak argumentu na rzecz „nie da się, nic nie róbmy”, jak to ma w zwyczaju wojewoda lubelski i podkarpacki, lecz po prostu szukają konsktruktywnych rozwiązań. – Jeśli chodzi o Bobrowniki – obecnie nie ma możliwości wprowadzenia tam ruchu pieszego ze względu na brak przestrzeni. Most graniczny jest bardzo wąski, nie ma miejsca by wydzielić bezpieczne przejście dla pieszych. Będzie to możliwe dopiero, gdy powstanie drugi most. Rozmowy na temat konieczności jego budowy są prowadzone między stroną polską i białoruską i są to rozmowy na szczeblu rządowym – informuje nas Joanna Gaweł z Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Jak widzimy, sprawa nie jest prosta, ale konieczności otwarcia również tam przejścia pieszego nikt w Białymstoku nie neguje.

W Lubelskim i Podkarpackim nie da się, bo nie

Zupełnie inaczej do sprawy podeszli wojewodowie regionów graniczących z Ukrainą, gdzie piesze przejścia graniczne są o wiele bardziej potrzebne, niż na białoruskiej granicy. Oczywiście jeszcze za wcześnie na kategoryczne oceny, gdyż formalnie audyt zarządzony przez ministra Stachańczyka wciąż trwa i wciąż nie znamy jego oficjalnych wyników. Co swoją drogą dziwi, gdyż miał się on zakończyć „do końca wakacji” i jak pokazuje przykład Białegostoku, na Podlasiu ten czas okazał się wystarczający nie tylko by przeprowadzić odpowiednie analizy, ale też by podjąć konkretne decyzje i przystąpić do modernizacji przejścia w Kuźnicy.

Dlatego można zaryzykować twierdzenie, że przy odrobinie dobrej woli ze strony gospodarzy Lubelszczyzny i Podkarpacia, również w tych regionach powinniśmy teraz być świadkami rozpoczynania procedury przetargowej dotyczącej modernizacji przynajmniej przejść w Hrebennem, Dołhobyczowie i Krościenku tak, by były one dostępne również dla pieszych. To absolutne minumum, a przecież piesze przejścia są także potrzebne w Terespolu, Dorohusku itp. 

Niestety, odpowiedzi przesłane przez rzeczników wojewodów z Rzeszowa i Lublina są w starym stylu. Trwają analizy, zdecyduje zespół ds. zagospodarowania granicy państwowej, w Krościenku się nie da bo za wąsko itp. O Krościenku i tym, że „nie da się tam wydzielić chodnika” napiszemy osobny artykuł, bo ten przykład powinniśmy w naszym stylu po prostu wyśmiać – jakoś w sąsiednim słowacko-ukraińskim przejściu granicznym Małyj Bereznyj – Ubla nie ma problemów z odprawą pieszych, na Łysej Polanie również nie było osobnego chodnika, a piesi byli odprawiani, tymczasem w Krościenku niby jest za wąsko. Do tego tematu z pewnością powrócimy i to nie raz.

Na razie jednak liczymy na to, że w Rzeszowie i Lublinie urzędnicy jednak zmodyfikują swoje nastawienie do pieszych przejść granicznych. Audyt jeszcze się nie skończył, decyzje nie zapadły – doskonała szansa na to, by się jednak nie ośmieszyć argumentami o tym, że „w Krościenku jest za wąsko i nie da się utworzyć chodnika dla pieszych”. Każdy, kto to przejście zna, wie, że takie tłumaczenia to po prostu bzdura, ale o tym jeszcze zdążymy (a może nie, jeśli urzędnicy się opamiętają?) napisać.

 

Jakub Łoginow

porteuropa.eu

 

Powiedz tak pieszym przejściom granicznym – polub stronę www.facebook.com/turystycznagranica i zachęć do tego znajomych.