Mieszkaniec Lubartowa pożyczył swojemu sąsiadowi koguta, aby ten pokrył jego kury. Po miesiącu, kiedy zażądał zwrotu własności, dowiedział się, że kogut zdechł. Mało tego, okazało się, że mężczyzna nie chce mu teraz zapłacić za padnięte zwierzę. Całą sprawę postanowił zgłosić na Policję.
Z relacji poszkodowanego mieszkańca Lubartowa, który z tym nietypowym zgłoszeniem przyszedł na Policję wynika, że na początku lipca jego kogut przefrunął przez ogrodzenie na sąsiednią działkę. Właściciel chcąc odzyskać „uciekiniera” poszedł do sąsiada poprosić go o oddanie zwierzęcia. Ten jednak zaproponował, by kogut pozostał jeszcze u niego trochę dłużej, gdyż jest potrzebny do pokrycia kur. Dodał przy tym, że kiedy kogut wywiąże się ze swojej roli, wróci z powrotem do swojego gospodarza. Mężczyźni „dogadali się”.
Czas jednak mijał, a sąsiad nie oddawał koguta właścicielowi. Kiedy miesiąc później gospodarz upomniał się o swoją własność, dowiedział się, że zwierzę zdechło. Wobec powyższego, mężczyzna poprosił sąsiada o zapłacenie mu kilkudziesięciu złotych w ramach rekompensaty za utracone zwierzę. Bardzo się zdziwił, kiedy usłyszał odmowę. Ponieważ obydwaj nie potrafili dojść między sobą do porozumienia, właściciel nieżyjącego koguta postanowił zgłosić sprawę na Policję.
źródło: KWP Lublin (G.P.)