26 kwietnia 2024

Prawda o Wołyniu obroni się i bez nagrody Złotych Lwów

Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”, nad którym reżyser pracował dwa lata. Pod koniec produkcji zbierał nawet własnymi siłami pieniądze na jego dokończenie, poprzez powołaną do tego fundację i ogłaszane apele wprost do Kresowian w Polsce i poza granicami kraju. To bodajże najbardziej oczekiwany polski tytuł roku, który w kinach pojawi się już od 7 października!

 

Na Festiwalu Filmowym w Gdyni film „Wołyń” prezentowany był 23 i 24 września. W opinii krytyka Tomasza Raczka to najlepszy film, wyświetlany podczas Festiwalu. Akcja filmu rozgrywa się w małej wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów, położonej w południowo zachodniej części tej krainy i obejmuje okres sześciu lat, od wiosny 1939 r. do lata 1945 r. .

Główna bohaterka Zosia Głowacka, jest zakochana w ukraińskim chłopcu z tej samej wsi. Dowiaduje się jednak, że ojciec postanowił wydać ją za najbogatszego we wsi gospodarza, Polaka Macieja Skibę, znacznie starszego od niej wdowca z dwójką dzieci. Tak właściwie z wolna poczyna się dramat ich życia, który nieoczekiwanie z czasem zmieni się w prawdzwy koszmar wołyńskiego ludobójstwa. Ten fragment scenariusza filmu wywodzi się z książki Stanisława Srokowskiego pt: „Ukraiński kochanek”.

Dalej życie wioski zostaje odmienione najpierw przez okupację sowiecką, a następnie przez niemiecki atak na ZSRR. Trwają polowania i brutalne mordy na Żydach. Zło rozlewa się coraz większym strumieniem i skutecznie zatruwa serca wielu spokojnych, jak dotąd ludzi, zwykłych mieszkańców Kresów, częstokroć spokrewnionych sąsiadów, jak to się w tamtych czasach mawiało kumów. Aspiracje ukraińskich nacjonalistów do stworzenia niepodległego państwa również rosną. I choć ostatecznie III Rzesza wystawi ich do wiatru, póki co zapamiętale szukając poparcia Niemców, płaszczą się przed pławiącymi się we krwi nazistami. Nota bene ta oficjalna kolaboracja Ukraińców z bestią Adolfem Hitlerem jest odrażająca! Nic zatem dziwnego, że rośnie napięcie, a nawet rodzi się otwarta wrogość pomiędzy polskimi i ukraińskimi sąsiadami. W końcu jak przystało na dobrych i solidnych uczniów, Ukraińcy przejmują ochoczo metody hitlerowców i w rezultacie o całą długość przerastają w czynionym bestialstwie swoich mistrzów. Oddziały UPA atakują polskie osady, a niekiedy Polacy z równą bezwzględnością biorą odwet na Ukraińcach. Pośród tego morza nienawiści Zosia próbuje ocalić swoje dzieci. I tu wiele fragmentów filmu zaczerpnięto zapewne z innej książki Srokowskiego pt: „Nienawiść”.Warto o tym pamiętać! O tym filmie dużo możnaby jeszcze napisać, ale i tak byłoby zapewne mało!

Krytyk filmowy Tomasz Raczek wysoko ocenił grę aktorską odtwórczyni głównej roli Zosi, gdy pisał: „Michalina Łabacz, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej i odtwórczyni głównej roli w filmie Wołyń (reż. Wojtek Smarzowski) to moim zdaniem największe odkrycie tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni.”.

Osobiście uważam, że Złote czy Srebrne Lwy dla filmu: „Wołyń”należały się bez dwóch zdań za odwagę, za pionierskość, za rozmach, za zaangażowanie statystów i artystyczne wykonanie. Naturalnie to wyłącznie moja osobista recenzja, bo choć filmu jeszcze nie widziałem, ale czytałem już wiele różnych opinii, a klimat samych Kresów i temat Rzezi Wołyńskiej znam dość dobrze od dziesiątków lat.

W tym samym duchu zresztą napisał na swojej stronie ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski: „Pomimo dziesiątków nadzwyczaj pozytywnych recenzji, opublikowanych w różnych mediach, film „Wołyń” nie dostał na festiwalu w Gdyni ani Złotych, ani Srebrnych Lwów, ani innej ważnej nagrody. Jakimi więc kryteriami kierowało się jury, któremu przewodniczył Filip Bajon (nawiasem mówiąc, członek komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego w 2011 i 2015 roku)? Poprawnością polityczną czy strachem przed ambasadorem Ukrainy?”.

Przywykliśmy, że jak najbardziej słusznie zresztą, coraz więcej osób nazywa twór zwany III Rzeczypospolitą, czasem mrocznym, czasem piramidalnych afer, czasem mataczenia, złodziejstwa i przeróżnego jeszcze badziewia. Zatem wśród niewielu świateł, podczas tych niechlubnych lat, błyszczących, migotających na czarnym od nocy niebie można wymienić choćby Uchwałę Sejmu i Senatu z tego roku, o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Ludobójstwa, dokonanego na Wołyniu i Kresach przez OUN – UPA. Przy czym Uchwałę też krytykowaną, bo spodziewano się i wciąż się oczekuje Ustawy, szerszej i dokładniej regelującej wiele spornych i trudnych problemów z Ukraińcami, jak choćby gloryfikowanie banderowskich symboli na terenie naszej ojczyzny.

Zatem jeszcze jedną szansę na miano takiego jasnego światełka w tych ponurych czasach, mógł otrzymać właśnie ów Festiwal w Gdyni, który miał miejsce w ostatnią  sobotę 24 września. Wielu Kresowian i wielu zwyczajnie uczciwych Polaków, którzy słowo patriotyzm nie odmieniają codziennie przez przypadki, ale jego znczenie mają wyryte w sercu, spodziewaliśmy się zatem wszyscy, a nawet mieliśmy prawo oczekiwać, że najnowszy, ponadczasowy i w jakimś sensie epokowy film Wojciecha Smarzowskiego pt: „Wołyń”, otrzyma pierwszą nagrodę Złotych Lwów.Niestety w swoich nadziejach znów zbłądziliśmy, gdyż naiwnie zapomnieliśmy, tak tylko na chwilę, że wciąż żyjemy w mrocznych czasach III Rzeczypospolitej Polskiej i nie należy takich nadziei nosić, by nie doznać czasem uszczerbku na zdrowiu.

Tymczasem wielkość tego dzieła filmowego uwidacznia się zarazem, już od pierwszych opinii o filmie, w którym każdy odnajduje coś dla siebie, a już od dawna znana jest ta ludowa przypowieść, że oto: „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, a zatem: Wojciech Mucha, publicysta „Gazety Polskiej”: „Wyszedłem z ‘Wołynia’. Bardzo się tego filmu obawiałem. Niepotrzebnie. Poruszające świadectwo tamtych strasznych czasów.”. A w innym miejscu dodał: „Znając dotychczasową twórczość reżysera, miałem obawy, czy nie dostaniemy ‘piguly’, skondensowanej brutalności i zła. Nic podobnego. Film aspiruje do bycia kompletnym obrazem tamtych dni i lat.”.

Swoimi wrażeniami podzielili się też dziennikarze innych pism. Piotr Semka z „Do rzeczy” napisał: „’Wołyń’ – wróciłem z pokazu. Film, który musiał powstać bo Polacy muszą opowiedzieli światu tę straszną prawdę. Ale Ukraińcy niegotowi na film.”.

Najciekawiej ujął sedno sprawy Piotr Skwieciński z „W sieci”, który napisał: „Obejrzałem ‘Wołyń’. Film porażający, wielki i straszny. Straszny, wielki i porażający. Powiedzieć, że wbija w fotel, to nie powiedzieć absolutnie nic. Organizatorzy zobowiązali nas, by jeszcze przez parę dni nie recenzować filmu zbyt szczegółowo. Odpowiem więc tylko na jedną, artykułowaną dość często obawę. Otóż twórcy filmu zrobili wszystko, użyli wszystkich możliwych zabezpieczeń, żeby złagodzić wrażenie, iż mieli intencje antyukraińskie. Wątki polskiego przyczynienia się (przed 39 rokiem), istnienia ‘dobrych Ukraińców’ oraz grozy polskiego odwetu zostały wyeksploatowane do granic możliwości. Może wręcz poza tę granicę.”.

O tym, że film miejscami jest niezwykle brutalny, pisze na łamach portalu wpolityce.pl – Łukasz Adamski: „Lubujący się zazwyczaj w obrazowej przemocy i narracyjnej dosłowności Smarzowski tym razem nie przytłacza akcji bestialstwem Ukraińców. Nie odwraca kamery od potworności. Są flaki wypływające z brzuchów ofiar. Są wydłubywane oczy. Jest rozrywanie koniem i palone w snopkach dzieci. Z ekranu bije odór bestialstwa, barbarzyństwa. Odór rzezi. (…)

Nie jest to jednak film o złu przypisanym do jakiegoś konkretnego narodu. Bestiami są Sowieci, Niemcy, Ukraińcy, ale i robiący odwet za zbrodnie Polacy, choć Smarzowski nie stawia między zbrodniami Ukraińców a polską odpowiedzią znaku równości. Smarzowski zachowuje jednak umiar tak bardzo potrzebny przy tak rozliczeniowym dziele. Dziele o ogromnym ładunku emocjonalnym i politycznym.”.

Pomimo zgodnosci i samych krytyków co do tego, że jest to film wielki, na sobotniej gali kończącej obraz Smarzowskiego otrzymał trzy nagrody, ale żadnej z najważniejszych. Produkcja zgarnęła wyróżnienie za zdjęcia, charakteryzację i debiut aktorski. Trudno się zatem dziwić, że ks. Tadeusz nie omieszkał dodać na swoim blogu kąśliwie i słusznie: „Z pewnością jury za takie postępowanie dostanie podziękowanie od Michnika i banderowców. Z pewnością także tłumy Polaków pójdą na film Wojciecha Smarzowskiego i zobaczą w jakim zakłamaniu żyją tzw. ‘elity’ Trzeciej RP.”. A dobrze wyczuwając gęstniejący klimat wokół filmu, tylko dwa dni wcześniej pisał: „Nie ma cienia wątpliwości, że film ‘Wołyń’ jeszcze przed premierą będzie zajadle atakowany przez ‘poprawnych politycznie’ zwolenników tzw. mitu Jerzego Giedroycia oraz sojuszników Majdanu i prezydenta-oligarchy Petro Poroszenki.”.

Tę oto niesmaczną i dość kuriozalną sytuację na festiwalu w Gdyni, starał się pośpiesznie ratować Prezes TVP Jacek Kurski, który uznał, że przyznane wyróżnienia są dość niewystarczjące, a może myśał w tym momencie nawet o prawdziwym obciachu. Po temu zdecydował się cosik sypnąć ze swoich urzędowych funduszy nie kryjąc przy tym i swego zaskoczenia głosami jury w słowach: „Jestem przekonany, że film przejdzie do historii polskiej kinematografii”. I za to jestem mu osobiście b. wdzięczny! Nie powinien się jednak dziwić, że zaskoczony i co tu dużo mówić zawiedziony reżyser, odniósł się do tego z dystansem i z b. mieszanymi uczuciami. Chodziło przede wszystkim i o samą niezręczną formę w jakiej nagrodę tę Samrzowskiemu zaproponowano, niejako na zapleczu!

Suchej nitki nie zostawił na gdyńskich jurorach pisarz z Wrocławia Stanisław Srokowski, który w opublikowanym 25 września felietonie pt:„Smarzowskiego ukarano za znakomity Wołyń” pisał: „Krytycy zgodnie podkreślali, że to wielki, wyjątkowy, niezwykły i wstrząsający film. Zwala z nóg. Wbija w fotel. Takich określeń używali. Mówili o Smarzowskim, jako o ‘Dostojewskim kina’, albo ‘Mackiewiczu filmu’. O mistrzowskim prowadzeniu aktorów. I że nikt od kilkudziesięciu lat takiego obrazu nie nakręcił. W moim przekonaniu, to arcydzieło sztuki. Ale głównej nagrody w Gdyni nie otrzymał. Złotych Lwów mu nie przyznali. Srebrnych też. A więc zwyciężył strach i małość charakterów. A przede wszystkim polityczna poprawność. By nie zrazić wielkich. I nie podpaść Ukrainie. To też cios w prawdę o banderowskim ludobójstwie. Cios w odwagę. I lekceważenie ofiar zbrodni. Jury kompletnie się skompromitowało. Odpowiedzmy tym małym ludziom i pójdźmy masowo do kin. Niech nie myślą, że przy pomocy swoich obrzydliwych gierek zablokują ‘Wołyniowi’ drogę do widza. Polacy już nie raz dali dowód, że nie pozwolą się oszukiwać.”.

Porażający co tu dużo mówić klimat na gdyńskim Festiwalu, obnaża dość przejrzyście także Justyna Kobus: „(…)Smarzowski nie zawiódł swoich wiernych widzów, choć obawiano się, że może powstać obraz antagonizujący i tak kruche, trudne relacje polsko-ukraińskie. Jest porażający, ale nie epatujący okrucieństwem dla efektu, mądry i wyważony, dopracowany w szczegółach, dramaturgicznie przejmujący. Wydawało się oczywistym, że Smarzowski wyjedzie z Gdyni z jedną z głównych nagród. Większość krytyków na zdobywcę Złotych Lwów obok ‘Ostatniej rodziny’ typowała właśnie ‘Wołyń’. Dlatego z niedowierzaniem przyjęto pominięcie filmu podczas wręczania tych najważniejszych laurów. Owszem, nagrodzono film za zdjęcia i charakteryzację, oraz za debiut młodziutką odtwórczynię głównej roli, ale to zdecydowanie za mało jak na dzieło tego kalibru. W dodatku traktujące o tak ważnym i trudnym, przez dekady przemilczanym temacie. W kuluarach po gali o autentycznej krzywdzie wyrządzonej filmowi i jego twórcy mówili jednym głosem wszyscy. Filip Bajon zapytany o przyczynę pominięcia Smarzowskiego w werdykcie odpowiedział, że: ‘tak rozłożyły się głosy siedmiu jurorów’, mimo że jemu samemu film się podobał. (…)”. By ostatecznie skwitować to dość krótko i dosadnie: „Brak nagrody dla Wojciecha Smarzowskiego był blamażem jurorów”.

Nie daj się zatem nabijać więcej w butelkę, bądź sobą i zrób kuku:„Wielkiemu Salonowi”, czy „Wielkiej Kanapie”, czy „Kolesiom spod Sowy”, czy„Wyroczni z Czerskiej” i idź Brachu 7 października do kina na film „Wołyń” i najlepiej zabierz ze sobą co najmniej pół rodziny!

 

***


Od dziesięciu miesięcy systematycznie publikuję w swoim blogu na stronie: niepoprawni.pl , wspomnienia i relacje naocznych świadków ludobójstwa na Wołyniu i Kresach oraz aktualne teksty i opracowania Kresowian. Jeden z ostatnich wpisów nosi tytuł: „Prawda o Wołyniu obroni się i bez nagrody Złotych Lwów”. Proszę o opublikowanie także na swojej stronie, jeśli to możliwe. W chwili wolnej i sposobnej zapraszam do lektury, oto adres dla zainteresowanych:

http://niepoprawni.pl/blog/slawomir-tomasz-roch/prawda-o-wolyniu-obroni-sie-i-bez-nagrody-zlotych-lwow#new

 
Sławomir Tomasz Roch