Takich fanów jak Miłosz jest garstka. Chłopiec nie tylko doskonale zna nazwiska skoczków, ale także bez zastanowienia wymienia ich wzrost, osiągnięcia czy aktualną formę. Żadna skocznia nie kryje przed nim tajemnic, a jego idolami są również komentatorzy. W sobotę spełniło się największe marzenie Miłosza – komentowanie skoków z Sebastianem Szczęsnym.
Niektóre marzenia udaje się spełnić szybciej, inne muszą poczekać. Tak było w przypadku Miłosza, podopiecznego z Białej Podlaskiej, który na realizację swojego marzenia czekał ponad dwa lata. Chłopiec trafił pod opiekę Fundacji Mam Marzenie, ponieważ urodził się z szeregiem schorzeń znacznie utrudniających mu codzienne funkcjonowanie, m.in. przepukliną oponowo-rdzeniową kręgosłupa. Mimo wielu problemów zdrowotnych, Miłosz jest bardzo inteligentnym oraz wrażliwym dzieckiem, pełnym niebanalnych zainteresowań. I tak jak każdy z nas – ma swoje marzenia!
Jego ulubionym programem telewizyjnym jest Jeden z Dziesięciu, Miłosz potrafi wymienić ponad 900 uczestników teleturnieju prowadzonego przez Tadeusza Sznuka. Choć jego rodzinną miejscowość dzieli od Warszawy ponad 150 km, to bez zastanowienia potrafi wymienić trasy niektórych stołecznych autobusów. Jego ulubioną linią jest 184. Nic dziwnego, że może pochwalić się niespotykaną wiedzą na temat skoków narciarskich, swojej ulubionej dyscypliny sportowej. Jego największym marzeniem było spotkanie i wspólne komentowanie skoków z Sebastianem Szczęsnym.
Wolontariusze długo szukali sposobności, aby marzenie Miłosza mogło być spełnione. W końcu się udało i w sobotę, 25 stycznia Marzyciel wszedł do dziupli komentatorskiej, gdzie wraz ze Szczęsnym miał skomentować serię próbną przed konkursem głównym w Zakopanem. Najpierw Miłosz odebrał od komentatora dokładne instrukcje, otrzymał profesjonalne słuchawki i poinstruowany o sprzęcie rozpoczął swoją wielką przygodę. Miłosz nie tylko komentował, jak skaczą poszczególni zawodnicy, ale również dodawał swoje uwagi. Szło mu znakomicie i pomimo skupienia uśmiech nie schodził z jego twarzy. Po zakończeniu serii próbnej zasiadł na trybunach, aby obejrzeć turniej główny i dopingować naszych zawodników oraz Vojtecha Stursę, swojego ulubionego skoczka.
Po iskrach w jego oczach wszyscy wokół wiedzieli, że magia spełnionego marzenia zadziałała, pozwalając chociaż na chwilkę zapomnieć chłopcu o codzienności. Pamiątką po spełnionym marzeniu będą nie tylko piękne wspomnienia, ale również autografy innych komentatorów – Marka Rudzińskiego czy Przemysława Babiarza. Wzruszenia nie kryli również wolontariusze Fundacji Mam Marzenie, którzy pomagali w spełnieniu tego marzenia. Jak zgodnie podkreślają, dla takich chwil warto angażować się w wolontariat i wspólnie spełniać dziecięce marzenia. Przy okazji Fundacja gorąco zachęca do wstąpienia w szeregi wolontariuszy, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Aby dołączyć do Fundacji wystarczy skontaktować się z lokalnym koordynatorem w jednym z 16 oddziałów.
Od 2003 r. Fundacja Mam Marzenie spełnia marzenia chorych dzieci w wieku 3–18 lat cierpiących na choroby zagrażające ich życiu. Organizacja działa w pełni charytatywnie – jej siłą napędową są pracujący na terenie całego kraju wolontariusze.
Więcej informacji o Fundacji Mam Marzenie, jej podopiecznych i czekających na spełnienie marzeniach można znaleźć na stronie organizacji: www.mammarzenie.org.
tekst i fot.: Fundacja Mam Marzenie