W roku 1977 Małgorzata Muzyczuk, po ukończeniu z dobrym świadectwem ośmioklasowej Szkoły Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie w celu dalszego kształcenia się, po pomyślnym zdaniu egzaminów została przyjęta do uznanego od lat z wysokiego poziomu nauczania i osiągnięć sportowych Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. W drugim temacie jeden z celów to było również wzmocnienie szkolnej sztafety przełajowej i ligowej drużyny lekkoatletycznej. Czy tak się stało i jak to było w lekkoatletycznej Unii Hrubieszów, to poniżej w wywiadzie…
40 lat minęło… Wywiad z Małgorzatą Muzyczuk cz. 2 – szkoła średnia
mak – p. Małgosiu od września 1977 r. rozpoczęła Pani naukę w LO (Staszic), jakie były wrażenia w pierwszych tygodniach?
Sam budynek robi wrażenie, jak i legendy o poziomie nauczania i dyscypliny. Trafiłam do klasy ogólnej wychowawcą był śp. Pan Aleksander Pirszel. Wychowania fizycznego uczyła mnie, niestety też już śp. pani Maria Jakubiak, a od klasy drugiej pani Elżbieta Szwiec,dyrektorem szkoły był Pan Edward Łoś. Klasa liczyła ponad 30 osób, chłopców było bardzo mało, dobrze nie pamiętam pięciu albo sześciu. Klasa była dość zgrana. Godzin lekcyjnych miałam przeważnie od 6 do 7 godzin, co dziennie (no i chodziliśmy do szkoły w sobotę, wolnych sobót jeszcze nie było). Lekcje były prowadzone i w innych budynkach, a i ubikacja była na, zewnątrz, która swoim zapachem z daleka informowała, tu jestem.
Powrót do domu, i…i na trening, jak to było, szczególnie na początku?
Tak, było mi się trudno przestawić, bo do szkoły miałam o wiele dalej niż do podstawówki, wychodziłam o godz. 7.15 – 7.20, aby zdążyć na godz. 8.00 na lekcje. Zajęcia kończyłam w godzinach 14.00 A 15.00. Obiad jadłam lub nie, chociaż był codziennie przygotowany przez moją babcię Stanisławę, która mieszkała z nami. Treningi miałam na stadionie lub przy szkole Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr2 w Hrubieszowie (obecnie ZSM 2). Nie pamiętam dokładnie, ale chyba od godz.16.00.
Na początku było mi ciężko, ale powoli jakoś przywykłam do takiego rytmu dnia. W I klasie trenowałam 5 razy w tygodniu, w II, 5/6 razy, a od III 6. W okresie przygotowania ogólnego 2 razy w sali a reszta na dworze bez względu na pogodę. Trenowaliśmy na stadionie, boisku szkolnym, łąkach przy Targowicy, moście kolejowym i wokół stadionu skacząc przez rowy, Dębince i tamtejszych łąkach, Tatarskiej Górze, torach wąskotorówki, poligonie i gdzie się tylko dało. Trener razem z nami biegał i dodatkowo podkręcał nam jeszcze tempo.
W Sali, to najczęściej ćwiczyliśmy w tzw. „Baraku” przy SP nr 2, hal w Hrubieszowie wówczas jeszcze nie było. Wydawałoby się, że w takim baraczku, to nie za wiele można było poćwiczyć, kto tak myśli to się myli.
Trener wymyślał takie ćwiczenia, że dobrze je się poczuło. Najważniejsza była ogólnorozwojówka, w tym ćwiczenia np. ze współćwiczącym, piłkami lekarskimi, hantlami, workami z piaskiem, wiele gier i zabaw ruchowych, wyścigi, na wysokim poziomie gimnastyka z saltami w tył i w przód ze sceny, elementy podstawowych gier sportowych, technikę płotkową, starty z różnych pozycji, a nawet z bloków startowych, skakaliśmy w dal ze skrzyni lub odskoczni, tak samo wzwyż. W sali były dwie drabinki i nie były tam na darmo, nawet byliśmy przywiązane do nich rowerowymi dętkami i „skipowaliśmy”, oj nie było to łatwe, jak to trwało dłużej, pot lał się ciurkiem.
Pomimo, że czyhały na nas groźne piece kaflowe, to nawet graliśmy w uproszczoną siatkówkę, w kosza, ręczną, nożną, siatkonogę, hokeja, dwa ognie, ringo. Pokonywaliśmy tory przeszkód, ćwiczyliśmy na obwodzie na ilość powtórzeń w seriach czy na czas, a nawet skipi i różnego rodzajów wieloskoki.
Ręczę, nudno nie było, a czas treningu szybko mijał, zapewne szczególnie tym, kto chciał w sezonie startowym, poprawiać życiówki.
Dziewczyny przebierały się na scenie, chłopcy w jedynej szatni, lub odwrotnie, często było zimno, bo piece napalone o 5-tej rano dawno odpuściły, niestety wody do umycia się też nie było, pomimo takich warunków nie słyszałam, aby ktoś narzekał, jak i częściej chorował, zresztą trener ćwiczył też razem z nami, to jak można było odpuścić i narzekać.
Pamiętam dobrze, że jak był podział na drużyny, to mecze w czymkolwiek były ogromnie zacięte i zawzięte, nikt nie chciał odpuścić, a najbardziej zespół trenera czy Irka Barańskiego, ooo…, to wtedy trening przeciągał się i to znacznie, a jak było to na dworze, dopiero, jak już piłki nie było widać, albo był przynajmniej remis. I myślę, że to było bardzo dobre, bo później na zawodach dawaliśmy z siebie wszystko, byliśmy zgrani, przenosiło się też to na naukę, a w dalszym życiu w pracy i w życiu codziennym.
No, ale – jak Wam szło w sztafetach przełajowych?
W pierwszej klasie wraz z koleżankami ze szkoły, ale równocześnie i klubowymi (wszystkie trenowałyśmy w Unii Hrubieszów), wygrałyśmy pewnie wszystkie zawody niższego szczebla Sztafetowych Biegach Przełajowych 10x800m. Co pozwoliło nam zakwalifikować się doFinału Krajowego w Sztafetowych Biegach Przełajowych. To było dnia 23.04.1978r. w Wieluniu, zdobyłyśmy pierwszy raz w historii szkoły medal – brązowy. Opiekunem na tych zawodach był śp. profesor Atonii Weremko. Skład sztafety, kolejność przypadkowa:Barbara Korzeniowska, Anna Sitnik, Elżbieta Kondrak, Małgorzata Muzyczuk, Danuta Marchewka, Aneta Kulik, Irmina Kwaśniewska, Wanda Safin, Jolanta Pańczyk, Marzanna Ulidowska, r. Anna Mazurek.
Ten sam wynik (zdobyłyśmy po raz drugi brązowy medal) uzyskałyśmy 27.IV.1980r. w Barlinku w składzie, kolejność przypadkowa: Korzeniowska Barbara, Muzyczuk Małgorzata, Chomik Henryka, Czuryło Bożena, Safin Wanda, Boczkowska Maria, Paczos Maria, Kwaśniewska Irmina, Ulidowska Marzanna, Kondrak Elżbieta, Sitnik Anna, r. Dorota Siemko, r. Jolanta Kotko. Po tych zawodach wracałyśmy z pewnym nie dosytem, mogłyśmy zdobyć złoty medal. Pamiętam, że z trenerów z Unii z nami nikt nie jeździł na te Mistrzostwa (mak – nikt nas nie zapraszał), a szkoda. Nie pamiętam dokładnie, na której zmianie, któraś z koleżanek straciła kontakt z najlepszymi sztafetami. Trzeba było tylko zmienić kolejność zmian, wstawić jedną z mocniejszych koleżanek, która by to zlikwidowała, aby biec z czołówką i walczyć o złoto, bo jak się jest w czołówce to wszystko wygląda inaczej, ale to już historia, którą, jak widać, pomimo upływu lat pamięta się, że mogło być jeszcze lepiej!
W międzyczasie, czyli w roku 1979 r. 22.IV. w Barlinku zajęłyśmy 6m., w składzie: Marzanna Ulidowska, Irmina Kwaśniewska, Maria Paczos, Wanda Safin, Małgorzata Muzyczuk, Barbara Korzeniowska, Henryka Chomik, Maria Boczkowska, Bożena Czuryło, Elżbieta Kondrak, Danuta Marchewka, Anna Sitnik, Irena Tarcz.
Jak już byłam w klasie maturalnej w roku 1981r. 26.IV. w Rawie Mazowieckiej zajęłyśmy 9m. W składzie: Maria Paczos, Halina Śniosek, Henryka Chomik, Barbara Salewska, Jolanta Kotko, Irena Tarcz, Bogumiła Michalina, Beata Lemańska, Małgorzata Muzyczuk, Dorota Siemko, r. Anna Gancarz, r. Marzena Najczuk, r. Danuta Kamieniarz (lub biegały we wcześniejszych eliminacjach).
Podsumowując, rywalizowałam sześciokrotnie w finałach centralnych w sztafetowych biegach przełajowych, dwukrotnie w podstawówce i cztery razy w szkole średniej, zdobywając z koleżankami dwa medale brązowe. Warto powiedzieć, że w tych sztafetach rywalizowałyśmy z dziewczętami ze szkół sportowych, a nawet mistrzostwa sportowego i nie było naprawdę łatwo, one trenowały podczas lekcji, a my w klubie po lekcjach.
To jednak udało się, niebywały sukcesy, dwie pozycje medalowe, byłyście za to jakoś wyróżniane, nagradzane?
Z wychowania fizycznego najwyższy wówczas stopień piątka i podniesiona ocena z zachowania, za godne reprezentowanie szkoły, jak i otrzymywałyśmy nagrody książkowe na zakończenie roku, które posiadam do dziś. Byłyśmy również zapraszane do Urzędu Miasta przez ówczesne władze z Naczelnikiem Miasta p. Stanisławem Pawłosiem a później śp. p. Zygmuntem Paluchem na czele, gdzie wysłuchiwałyśmy miłe gratulacje i otrzymywałyśmy Dyplomy – Podziękowania.
A jak wypadałyście w międzyszkolnych ligach la?
Wypadałyśmy super, nasza szkoła była bardzo mocna w Wojewódzkiej Zamojskiej LidzeLA Szkół Ponadpodstawowych, wygrywałyśmy drużynowo, jak i indywidualnie. Zajmowałam czołowe miejsca startując w różnych konkurencjach: 100m, 200m, 400m, skok w dal i sztafeta 4x100m. Koleżanki nie były gorsze, a nawet w swoich konkurencjach lepsze, bo za wyniki były punkty. O ile się orientuję byłyśmy wysoko klasyfikowane we współzawodnictwie ogólnopolskim SZS.
W tym okresie w rywalizacji PZLA Juniorki obejmowały dziewczęta w wieku 17 – 18 lat, największe pani osiągnięcia?
Byłam juniorką starszą i aby zakwalifikować się na ogólnopolskie zawody należało wykonać minimum (400m 58,5s.) wyznaczone przez PZLA. Nie udało mi się uzyskać takiego wyniku, chociaż nie wiele brakowało 10. VI. 1979 r. w Zabrzu po raz pierwszy udało mi się przełamać 1 minutę na 400m uzyskałam wynik 58,8. Po dwóch tygodniach na tym samym stadionie uzyskałam podobny czas 58,7 s., lecz udało mi się wygrać Strefową Spartakiadę Młodzieży i uzyskać na odpowiednim poziomie wynik. A to się stało 7.07.1979r. w Rzeszowie, na dystansie 400m na żużlu wynikiem 59,6s. Po ogromnej walce do ostatnich metrów i dopingiem koleżanek, kolegów, trenera z trybun. I tak wywalczyłam awans na Ogólnopolską Spartakiadę Młodzieży.
24.07.1979r. w Bydgoszczy startowałam w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży na 400m uzyskując w eliminacjach rekord życiowy 58,55 s. zajęłam IX miejsce, zabrakło mi jednej setnej do wejścia do finału. Dwa dni później starowałam z koleżankami w sztafecie 4x400m osiągając metę z rekordem woj. zamojskiego w czasie 4:00,3 i oczywiście zajęłyśmy… IX miejsce, w składzie: Marzanna Ulidowska, Elżbieta Horoszko, Barbara Korzeniowska, Małgorzata Muzyczuk. Tak jak indywidualne, zabrakło mi (nam) niewiele, aby zająć wyższe miejsce. Bo, jak we wszystkim i w sporcie też trzeba mieć nieraz i szczęście.
Rok później w dniach 16 – 18.07. 1980 r. reprezentowałam klub na Mistrzostwach Polski Juniorów w Łodzi. Biegałam tam 400ppł – 1:03,84 w eliminacjach, co pozwoliło mi wystartować w finale B. W tym Finale byłam druga i uzyskałam wynik 1:04,13, to dało mi 10 miejsce w Polsce wśród juniorek.
Bardzo dobrze wypadała Pani podczas Mistrzostw Polski LZS?
W roku 1978 zadebiutowałam indywidualnie na Mistrzostwach Polski LZS, które odbyły się w Poznaniu. Reprezentowałam klub na 100m – 13,4s., 4x100m – 50,8 (nie mam zapisanych miejsc) i 400mppł – 1:09,0 (to była moja życiówka). Debiutowałam na tym dystansie, zajęłam 5 miejsce. Zaliczałam się do najmłodszych uczestniczek tych zawodów.
W roku 1979 zajęłam dwa wysokie miejsca, ale pechowe, nie medalowe, czwarte – 400m – 59,0 s., 400ppł – 1:06,0s. Zawody też odbyły się w Poznaniu.
Lecz za rok, w 1980r. wywalczyłam dwa medale na swoich koronnych dystansach srebrny na 400m – 58,3s. i złoty na 400ppł – 1:03,4s. Po tych Mistrzostwach Polski LZSzostałam zakwalifikowana do reprezentacji Polski LZS na Ogólnopolski Mecz Pionów w Bydgoszczy. Biegałam tam 400m – 59,3s.
W 1979 r. był awans do II Ligi, ale, pod nazwą drużyny Wojewódzka Federacja Sportu Zamość, o co chodzi?
Nie pamiętam dokładnie regulaminu zawodów, np. ile miało być osobo-startów. Jak wynika z nazwy Wojewódzka Federacja Sportu Zamość, to startowaliśmy jako reprezentacja województwa. Ale większy, nawet ponad 90% zawodników startowało z Unii Hrubieszów. Startowałam w dwóch rzutach, w punktacji liczyły się zajęte miejsca, czyli punktowałam dobrze:
27.05. Przemyśl, 400m – 1:00,2, zajęłam 4m., 4x 100 – 52,2
24.08. Ostrów, 400m – 59,3, zajęłam 2m., 4x 100 – 51,0
Awansowaliśmy do II ligi, a wyżej była tylko I-wsza liga i było to dla młodego województwa (Zamojszczyzny) niebywałe osiągnięcie, bo żadna drużyna w żadnej dyscyplinie sportowej nie rywalizowała w tak wysokiej klasie rozgrywkowej. Więc byliśmy i jestem z tego dumna, tym bardziej, że miałam wówczas 17 lat. Byliśmy nawet na spotkaniu z władzami wojewódzkimi, a nawet, zapewne z sekretarzem PZPR, co jeszcze wówczas było wielkim zaszczytem i takie, to były czasy, czy ktoś chciał, czy nie chciał, ale to jest przykład, że nasze osiągnięcie wysoko doceniono.
Lecz, jeszcze w tym samym roku wystartowała pani również w siedmioboju lekkoatletycznym i to z dobrym skutkiem?
Nie tylko ja startowałam, startowali wszyscy zawodnicy z naszej grupy. Dziewczęta w 7 – boju, chłopcy w 10 – boju. Zakańczaliśmy w ten sposób sezon, ale każdy był zadowolony z tych startów i cieszył się z nowych rekordów życiowych. Najciekawszą konkurencją dla dziewcząt był skok o tyczce chłopców. Robiłyśmy z koleżankami zakłady czy zaliczą (przeskoczą) daną wysokość, czy nie nasi koledzy z naszej grupy i nie tylko, a i nie wszyscy lądowali na zeskoku.
20/21.10.1979. – Lublin, Otwarte Mistrzostwa Województwa Seniorów w Wielobojach LA, 7-bój kobiet, 1. Małgorzata Muzyczuk Unia Hrubieszów: 100ppł – 17,7, kula 4kg – 7.65, wzwyż – 1.30, 200m – 27,0; 21.10.1980r. oszczep – 17.01, w dal – 5.32, 800m – 2:23,8 (debiut). Był to rekord woj. zamojskiego. Rok później też startowałam. Dwukrotnie zacięcie rywalizowałam z młodszą koleżanką z grupy Ireną Tarcz.
Podobno startowaliście również za wschodnią granicą?
Tak, wszystko się zgadza startowaliśmy za wschodnią granicą, czyli w dawnym ZSRR – w Łucku, obecnie Ukraina. Wiem, że klub nawiązał współpracę przygraniczną nie tylko z lekkoatletami, ale także były mecze piłki nożnej. Tak jak wspominałam myśmy jeździli, jak i oni przyjeżdżali do nas na zawody pod hasłem „ Zawody przyjaźni”. Pamiętam biegałam w Łucku 200m i nie wykonałam planu wynikowego (czasu) trenera, w „nagrodę” biegałam dodatkowo za karę 100ppł i ustanowiłam rekord życiowy.
W 1981 roku chłopcy mając 19 lat byli jeszcze juniorami, a w dziewczęta już seniorkami, a w tym okresie nie było jeszcze kategorii młodzieżowej (20-22lata), jak to znosiłyście?
Była to wielka przepaść wynikowa, wiekowa, jak i mentalna, wiele dziewcząt rezygnowało ze sportu, bo nie było konkretnego celu, jeszcze matura. Dlatego, rok później zrównano wiek z chłopcami, ale cóż, ja już byłam za „stara”, bo o kategorii młodzieżowej (20-22 lata) nikt jeszcze nie myślał, więc byłam seniorką.
A jak tam było ze sprzętem sportowym, mieliście z klubu, ze szkoły?
Ze szkoły otrzymywałyśmy koszulki na zawody, które potem oddawałyśmy, a tak mieliśmy sprzęt z Unii Hrubieszów. Nie powiem, raczej nam go nie brakowało, dresy były z nazwą klubu, z czego byliśmy dumni i wiem, że jak na zawodach widziano nas w nich, czy klubowych strojach startowych, to wszyscy wiedzieli, o to z Unii, to nie będzie łatwo z nimi wygrać. Tylko wszystkich informuję, że to był sprzęt firm polskich, a zagranicznych Adidas, Nike czy innych to nie było o nich mowy, bo i ich w sklepach nie było, to była przecież druga połowa lat siedemdziesiątych XX wieku. Obuwie treningowe, to były tenisówki, półtrampki czy trampki, nieco później otrzymałyśmy polskie „adidasy”, które, jak i kolce porównując po latach, to „trochę” różniły się w wyglądzie, ciężarze, jak trwałości.
W Hrubieszowie trenowaliście na żużlu a na poważniejszych zawodach startowaliście na tartanie, było to odczuwalne?
Oczywiście, sama to odczuwałam szczególnie przez płotki, wyrobiony dobieg do pierwszego płotka, czy rytm pomiędzy płotkami zmieniał się często całkowicie, dlatego wcześniej szłyśmy na rozgrzewkę i to wszystko poprawiałyśmy. Dobrze też było przed najważniejszymi zawodami być na obozie sportowym w miejscu z bieżnią tartanową i wówczas było mniej kłopotów, bo przez płotki mogą być zawsze jakieś kłopoty, np. ze względu na wiatr, aurę. Oj, szkoda, że my nie mieliśmy wówczas obecnego hrubieszowskiego stadionu, oj szkoda.
Płaciliście lub dopłacaliście coś do obozów sportowych, wyjazdów na zawody?
Nie przypominam sobie takich przypadków, a przecież podczas dalszych zawodów nocowaliśmy w hotelach, korzystaliśmy z posiłków, lub dostawaliśmy diety, a jeździło nas po kilkadziesiąt osób, a na obozach nawet było ponad 100. Pamiętam, jak były np. Mistrzostwa Województwa, to trenerzy tak nas rozdzielali, aby odnieść, jak najwięcej zwycięstw i wygrać pewnie drużynowo i tak było. Wiem, że wiele osób z innych klubów chciało być w Unii. Czuliśmy to, że hrubieszowscy lekkoatleci mieli swój prestiż i to nie tylko na stadionie.
Klasa maturalna, matura, egzaminy na studia, trenowała pani tak samo, mniej…?
Trenowałam tak samo. Nawet w dniu matury byłam na treningu, większość koleżanek i kolegów z grupy to samo robiło. W tych dniach zawsze trener zmieniał nam treningi na lżejsze. Nie wierzę w powiedzenie, kto ma w nogach, to nie ma w głowie, wszystko zależy od ambicji, dążenie do celów i dyscypliny wewnętrznej. Jak po latach wychodzi, to widać to obecnie, tysiące ludzi dobrowolnie biega lub uprawia inne sporty, a naukowcy czy lekarze głoszą o dobrodziejstwie dla zdrowia, aktywności i sylwetki uprawianiu sportów.
Jakieś ciekawostki, zaskakujące sytuacje, sportowe, szkolne, inne?
Mistrzostwa Polski LZS jak zdobyłam złoto (400ppł) po połowie dystansu nie wyszedł mi krok, więc zatrzymałam się przed płotkiem przeskoczyłam i pobiegałam dalej, tym sposobem utraciłam bardzo dobry wynik na 400ppł, który byłby rekordem woj. zamojskiego, bo i tak zabrakło mi niewiele.
Mecz ogólnopolski pionów Bydgoszcz przed startem poszłam do ubikacji i zatrzasnęły mi się drzwi. A najgorzej, że kabina była z sufitem (do tej pory sprawdzam, jak jest wykonana ubikacja) i nikt nie przychodził do ubikacji, tak by może mi otworzył – odblokował. Musiałam podjąć decyzję szybką (wydawało mi się, że to trwa wieczność), a musiałam być na czas na bramce do wyprowadzenia i gdzie sprawdzali obecność. Więc nie wiele myśląc, wybiłam nogą szybę w drzwiach (była mała u góry) i wyszłam. Nie wiedziałam, dlaczego wszyscy wkoło tak patrzą na mnie. Jak się okazało miałam pokaleczone ręce przez wybitą szybę, lekarz zawodów szybko mnie opatrzył. Po takiej przygodzie pobiegłam 400m i zapunktowałam dla zrzeszenia LZS. Byłam wielokrotnie powołana na zgrupowania szkoleniowe Kadry Polski Zrzeszenia LZS w LA.
Pierwszy start w życiu w 7 – boju i ostatnia konkurencja – bieg na 800m. Międzyczas miałam pierwsze koło (400m) 1:03,00 a zakończyłam czasem 2:23,8, ledwo, co ukończyłam.
Chrzest na zawodnika – zawodniczkę klubu Unii Hrubieszów. Były takie tradycje obozów sportowych klubowych, kadry Polski, kadry Polski LZS, że na pierwszych obozach przyjmowano młodych zawodników w poczet zawodników, po takim chrzcie. W pierwszym lub drugim dniu obozu zwoływano wszystkich młodych zawodników (florków) i zawodniczki (szprotki) przedstawiano cały regulamin i procedury dopuszczenia do chrztu zawodnika na koniec obozu. Pamiętam, że szprotki i florkowie, przez cały obóz sportowy musieli oddawać wszystkie podwieczorki, sprzątać pokoje, śpiewać piosenki na pobudkę, różne zadanie wykonywać zadawane przez starszych zawodników. W ten sposób zdobywaliśmy punkty dodatkowe i ujemne do chrztu.
Jak wyglądał chrzest. Każdy zawodnik starszy miał wyznaczoną rolę: była matka chrzestna, lekarz, pielęgniarki, kat i inne funkcje. Po wprowadzeniu na salę trzeba było powiedzieć, po co się przyszło, wyrecytować rotę chrztu i dopiero przechodziliśmy rożne próby sprawnościowe, jak i umysłowe, trzeba było dobrze znać osiągnięcia, rekordy klubowe jak i wydarzenia lub sylwetki zasłużonych zawodników. Po takim egzaminie zostawali oceniani kandydaci na zawodników (czki) – (frolki, szprotki) na dane punkty. Im mniej zawodnik dostał punktów minusowych tym lepiej, bo od tego zależało ile otrzyma się od kata pasem w pupę (na mokro lub na sucho). Po tym wszystkim podchodziliśmy do matki chrzestnej wypowiadaliśmy przysięgę i całowaliśmy but do biegania (kolec).
Puławy – obóz wakacyjny, mieszkaliśmy w barakach jeden z kolegów wziął cukierki czekoladowe (oczywiście rodzice wcześniej mu kupili). Jak się okazała on do częstowania nas a tu prawie wszystkie cukierki ponadgryzane, bo jak się okazało grasowały jakieś myszki czy szczurki, a chłopacy przybywali i nic nie słyszeli i nie zauważyli.
Biłgoraj odszczurzanie hotelu robotniczego, więc musieliśmy opuścić hotel na cały dzień. Wykonaliśmy treningi a między treningami mieliśmy kupę wolnego czasu, jak to młodzież szuka jakiejś rozrywki i coś spsocić (graliśmy w karty, w statki, hacele). Ale zauważyliśmy, że na boisku treningowym pasie się kucyk. Więc zrobiłyśmy zakłady, która z dziewcząt pierwsza na niego siądzie. No i była jedna, która odważyła siąść na niego, ale jak zaczął nią podrzucać ( nie pamiętam czy spadała), to pozostałe zrezygnowały. Na szczęście nic się nie stało, ale było kupa śmiechu.
Powrót z kolejnego obozu sportowego z Puław całą grupą, przepraszam, dwie koleżanki zostały na zgrupowaniu i już nie ćwiczyły później z nami. A dlaczego wróciliśmy, bo dla jednej z koleżanek z grupy zabrakło miejsca i miała wrócić do Hrubieszowa i tak rodziła się Solidarność.
Pamiętam, że w zimie, aby przygotować się do zawodów halowych w biegu przez płotki, dobieg do pierwszego płotka, czy rytm pomiędzy 2 czy 3 płotkami trenowaliśmy w szkole na twardym podłożu, „rypnęło” się nieraz. Ćwiczyliśmy także na dłuższym korytarzu w SP nr 1, tam z kolei był parkiet, ale wąsko. Chyba byliśmy sprawni, nikt nigdy nic poważnego sobie nie zrobił, a Irek Barański zaliczał się do ścisłej czołówki krajowej w juniorach.
Na jednych z treningów na ogromnej hali, czyli w baraku przy ZSO nr 2 podbiłam sobie oko i to porządnie. Jak to się stało ćwiczyliśmy szybkość i wykonywaliśmy wyścigi w rzędach. Każdy dobiegał do sceny i wracał, a na scenie stała ławeczka gimnastyczna i wystawała poza scenę, a zasłonięta była kotarą, więc nikt jej nie widział. Oczywiście za mocno się pochyliłam (czy biegłam, jako pierwsza) trafiłam w nią w okolicy oka (zaczęła mi rosnąć od razu śliwka, chociaż były robione zimnie okłady). Na drugi dzień trzeba iść do szkoły oczywiście miałam porządne sine „limono”, wszyscy oglądali się na mnie, nawet profesor historii był taki ciekawy, co sobie zrobiłam. Na lekcji mieliśmy narysować tabelkę w zeszycie, a ja nie miałam linijki, to mi podał lusterko, abym narysowała tabelę i zobaczyła, jakie mam piękne oko. Czy byłam na drugi dzień na treningu, a jakby inaczej, to już miałam we krwi.
Warto myślę wspomnieć, w jaki sposób udawaliśmy się na zawody i wracaliśmy, ponieważ to nie było takie proste. Jak wspomniałam, często było nas i po kilkadziesiąt osób, a na zawody jeździliśmy kursowymi PKS, w rodzinach samochodów było jak na lekarstwo, busów nie było, więc na dworcu tłumy ludzi, a tu koledzy np. z tyczkami czy oszczepami, wszyscy z torbami ze sprzętem i kanapkami, coś do picia, numery były zupełne, nie zawsze wszyscy się wdarliśmy do PKS-u, bo często walka była na łokcie, więc dojeżdżaliśmy na raty, szczególnie ci, co później startowali, powrót podobnie. Jak był dalszy wyjazd, to jeździliśmy pociągiem, najszybciej z Lublina, bo do niego z Hrubieszowa trzeba było jechać 6 godzin, a z powrotem, najczęściej zawody kończyły się późno i sztafetami, więc jedni przebrani inni nie i nie umyci z całym dobytkiem biegliśmy na dworzec, pchaliśmy się do tramwaju czy autobusu podmiejskiego, kolejna walka, aby wejść do pociągu, a tam brak miejsc siedzących, korytarze też zapełnione, no i stojąco na korytarzu i to nawet całą noc. Często rano już do szkoły, a po południu trening. Mogę powiedzieć nikt, nie myślał, że może być inaczej, że było ciężko, było odwrotnie, śmiechy, chichy, jak ktoś zostawał, bo młodość ma swoje prawa i znosi całkiem inaczej wszelkie kłopoty i jak nie ma alternatywy, trenerzy, oczywiście byli zawsze z nami i robili to samo, nie słyszałam żeby narzekali. Mimo wszystko, jestem ciekawa, jak to by znosiła obecna młodzież, mając do dyspozycji tyle możliwości dojazdu. No cóż mój trener do dzisiaj mówi „Sport jest dla ludzi twardych, mięczak nie ma w nim, czego szukać”.
Jest wiele wspomnień z treningu, zawodów, obozów, z życia szkoły. Po takim czasie można powiedzieć miało się na głowie naukę, trenowanie, rozwijanie swoich zainteresowań, pomaganie rodzicom. Nie raz narzekało się, że mamy tyle do roboty, ale to były fajne czasy, szkoda, że nie można wrócić do nich wrócić.
Może o coś nie zapytałem?
Jak pisałam w pierwszej części wywiadu. Nie tylko chodziłam do szkoły (uczyłam się), jadłam smaczne obiadki ugotowane przez babcię Stanisławę i trenowałam. W dalszym ciągu wykonywałam prace domowe, jak i polowe. Jak to była w życiu, w jednym czasie babcia i mama rozchorowały się, więc przez parę miesięcy miałam troszeczkę więcej obowiązków, oczywiście forma sportowa i psychiczna była gorsza.
Chciałabym przeprosić, że nie wymieniam więcej osób z omawianego okresu, kto ze mną trenował i reprezentował hrubieszowską Unię, ale boję się, że ile bym osób wymieniła, to i tak bym kogoś pominęła, bo tyle nas było. Na szczęście mak systematycznie publikuje na lubiehrubie, czy w prasie zamojskiej coś z przeszłości hrubieszowskiego sportu, to na pewno sięgnie i do tego okresu.
Zdałam maturę, całkiem nieźle, miałam pójść na studia i tam dalej trenować, nawet interesowali się mną trenerzy z klubu akademickiego, ale wyszło inaczej, zostałam w Hrubieszowie, oczywiście trenowałam dalej, pomimo wprowadzenia stanu wojennego w kraju, ale już bardziej pod 800 m. Kiedy trener został na siłę wcielony do wojska na kilka miesięcy w celu ochrony socjalizmu w naszym kraju, dodatkowo prowadziłam treningi, które nam trener rozpisał, ale to była całkiem inna historia…, a…a o ulicznym bieganiu długodystansowym, że będę w nich tyle razy uczestniczyć, to nawet mi w głowie nie świtało…, miałam dopiero 19 lat i wówczas takie biegi to była rzadkość, a i straszono nimi, to jest niewyobrażalny wysiłek mówiono, a dziewczyny, to raczej za nie nawet nie powinny się zabierać! Jak to się poglądy i czasy zmieniają.
Dziękuję za odpowiedzi – mak
***
Niektóre starty w la Małgorzaty Muzyczuk w okresie szkoły średniej
– w latach 1977 – 1981:
Rok 1977
W jesieni w Hrubieszowie odbyły się Mistrzostwa Województwa Zamojskiego w Sztafetowych Biegach Przełajowych SPP dz. 10x800m 1. ZSO nr 2 Hr. (Staszic) w składzie: Barbara Korzeniowska, Aneta Kulik, Anna Kondrak, Małgorzata Muzyczuk, Anna Sitnik, Danuta Marchewka, Joanna Wilczek, Irmina Kwaśniewska, Marzena Ulidowska, Jolanta Pańczyk, Wanda Safin.
***
Rok 1978
Finał Krajowy w Sztafetowych Biegach Przełajowych, dnia 23.04.1978r. w Wieluniu,pierwszy w historii szkoły medal – brązowy. Opiekunem na tych zawodach był śp. Atonii Weremko. Skład sztafety, kolejność przypadkowa: Barbara Korzeniowska, Anna Sitnik, Elżbieta Kondrak, Małgorzata Muzyczuk, Danuta Marchewka, Aneta Kulik, Irmina Kwaśniewska, Wanda Safin, Jolanta Pańczyk, Marzanna Ulidowska, r. Anna Mazurek, a trenerami w Unii: Andrzej Kulczyński, Marek Kitliński i Henryk Lebiedowicz.
24/25.06. Lublin Eliminacje strefowe do Mistrzostw Polski Seniorów, M. Muzyczuk 400 pł. – 70,6, E. Horoszko, B. Korzeniowska, M. Muzyczuk, B. Banach 4×400 m – 4:11,7 min., 4×100 m Unia – 53,9, 4×400 m Unia – 4:30,8 min.
17.06. w Zamościu rozegrano II Wojewódzką Spartakiadę Młodzieży, z Unii Hrubieszów m.in. wygrała, juniorki (ur. 1961/62) 100 m Małgorzata Muzyczuk – 13,1.
Na koniec sezonu 1978 w ogólnopolskich tabelach LZS m.in. wśród dz. 8. Małgorzata Muzyczuk 400 pł. – 69,0, 4. D. Marchewka, M. Czuwara, J. Pańczyk, M. Muzyczuk – 4×100 m – 50,6 (PR), 1 6. Unia II 4×400 m – 4:11,7 min.
***
Rok 1979
23-26.07. podczas VI OSM Juniorów w Bydgoszczy: 9. M. Muzyczuk 400 m – 58,55, 9. B. Korzeniowska, E. Horoszko, M. Ulidowska, M. Muzyczuk 4×400 m – 4:00,3 min.
22.04. Barlinek, Dziewczęta z ZSO 2 w Hrubieszowie (LO Staszic) zajęły 6 miejsce na Mist. Pol. w Sztafetowych Biegach Przełajowych SPP 10 x 800 m. skład: M. Ulidowska, I. Kwaśniewska, M. Paczos, W. Safin, M. Muzyczuk, B. Korzeniowska, H. Chomik, M. Boczkowska, B. Czuryło, E. Kondrak, D. Marchewka, A. Sitnik, I. Tarcz.
21.06. Zabrze Mityng, Mał. Muzyczuk 400 m – 58,7
Międzynarodowy Mityng OZLA w Lublinie 30.09.: 1. M. Czuwara, D. Marchewka, M. Muzyczuk, E. Horoszko 4×100 m – 51,2.
20.05. w Krakowie odbył się Puchar Polski, start w barwach woj. Zamość, 4. Muzyczuk Małgorzata 400 pł. – 69,8; 4. J. Korzeniowska, D. Marchewka, E. Horoszko, M. Muzyczuk 4×100 m – 51,5
7-9.07. Eliminacje Strefowe w Rzeszowie do OSM jun. starsze: 1. Muzyczuk Małgorzata 400 m- 59,6, 2. 4x400m – 4:02,1 dz. E. Horoszko, M. Muzyczuk, B. Korzeniowska, I. Kwaśniewska
27.05. O wejście do II ligi w Przemyślu jako WFS Zamość, I rzut 1. Czuwaj Przemyśl, 2. WFS Zamość: ind. wygrali: 3. M. Muzyczuk 400 m – 60,2, 4x100K – 52,2 /Muzyczuk, …? 2. 4×400 m K – 4:11,9
W jesiennym rzucie finałowym rozegranym 24 sierpnia 1979 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim Zespół WFS Zamość wyprzedził Czuwaj Przemyśl, WFS Nowy Sącz, Wisłę Puławy, Tarnovię Tarnów, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Górnik Łęczna, Agros Chełm, WFS Radom, Liwosz Łęczyca i awansował do II Ligi. 2. Muzyczuk Małgorzata 400 m – 59,3; 3. Joanna Korzeniowska w dal – 5.13, 3. Joanna Korzeniowska, Irena Tarcz, Elżbieta Horoszko, Małgorzata Muzyczuk 4×100 m – 51,9 (punktowano 8 pierwszych miejsc).
***
Rok 1980
Podczas Mistrzostw Polski Juniorów LZS w Sopocie złoty medal Muzyczuk Małgorzata 400 pł. – 1:03,4 i srebrny na 400 m – 58,3
20 kwietnia w Barlinku woj. Gorzowskie dziewczęta z ZSO 2 im. St. Staszica w Hrub. zajęły 3 miejsce w VIII Krajowym Finale Sztafetowych Biegów Przełajowych Młodzieży Szkolnej o Puchar Red. Przeglądu Sportowego i TV 10 x 800 m wyn. 26:23,4 min., w składzie: Korzeniowska Barbara, Muzyczuk Małgorzata, Chomik Henryka, Czuryło Bożena, Safin Wanda, Boczkowska Maria, Paczos Maria, Kwaśniewska Irmina, Ulidowska Marzanna, Kondrak Elżbieta, Sitnik Anna, r. Dorota Siemko, r. Jolanta Kotko, wcześniej dziewczęta wygrały zawody rejonowe, wojewódzkie i III-cie na strefie w Rabsztynie. Od Zarządu Głównego SZS szkoła otrzymała 12.000 zł na sprzęt sportowy.
W Tomaszowie Lub. rozegrano 22 X Woj. Szt. B. Prz. SPP dz. 1. ZSO 2 Hrub. w składzie: M. Bogumiła, H. Chomik, B. Lemańska, M. Muzyczuk, B. Salewska, A. Gancarz, D. Siemko, I. Tarcz, H. Śniosek, M. Paczos,
Tabele najlepszych Polsce LZS Juniorki: 9. M. Muzyczuk 100 m (PR) – 12,5, 7. M. Muzyczuk400 m (PE) – 60,16, 6. M. Muzyczuk 400 m (PR) – 58,3, 1. M. Muzyczuk 400 pł (PR) – 63,4,2. M. Muzyczuk 7-bój – 3.845, 1. Dz. 4×400 m – Unia Hr. – 4:02,8.
W Plebiscycie na Najlepszych Sportowców Lubelszczyzny zrzeszenia LZS, 25. Małgorzata Muzyczuk.
Podczas zawodów II ligowych w Krakowie (I rzut), drużyna żeńska WFS Zamość oparta w większości o hrubieszowskich zawodników uplasowała się na 7 miejscu (1. AZS Katowice), 6. szt. 4 x100 m – 52,2, 6. M. Muzyczuk 400 pł. 65,2.
14 IX podczas zawodów II ligowych w Krakowie, drużyna żeńska WFS Zamość oparta w większości o hrubieszowskich zawodników uplasowała się na 4 miejscu, m.in. 5. M. Muzyczuk 400 p.pł. – 67,2.
18.19.10 Lublin, 7 – bój juniorek (płotki wys. 84 – 8.50), 3.845 Muzyczuk Małgorzata (17,6-135-27,8-7.69-5.06-18.32-2:28,6)
***
Rok 1981
17. 01 Warszawa Strefowy mityng: 1. Małgorzata Muzyczuk 400 m – 60,0 (rekord woj. zamojskiego).
Dziewczęta z LO Hrubieszów zajęły IX miejsce w Finale Krajowym w Sztafetowych Biegach Przełajowych w Rawie Mazowieckiej, skład: M. Paczos, H. Śniosek, H. Chomik, B. Salewska, J. Kotko, I. Tarcz, B. Michalina, B. Lemańska, M. Muzyczuk, D. Siemko, A. Gancarz, M. Najczuk, wcześniej dziew. Zajęły I miejsce w Rejonie, Województwie, 3 w strefie.
16/17.06 V Mityng Warszawski: M. Muzyczuk 400 m – 60,00 i 200 m – 26,95
18.07. Lublin, Mityng: M. Muzyczuk 100 m – 13,1 i 300 m – 42,1
30/31 07 VII Mityng Warszawski: M. Muzyczuk 400 m – 60,08 i 400 pł. – 66,04 min.
***
Najlepsze wyniki Małgorzaty Muzyczuk:
Rok 1978
60 m – 8,2 19.08 Hrubieszów (6. wynik w powiecie)
100 m – 13,1 – 22 05 Hrubieszów (6)
200 m – 27,2 – 28 05 Stalowa Wola (3)
300 m – 44,6 – 31 07 Mielec (4)
400 m – 61,3 – 13 05 Lublin (7)
500 m – 1:20,9 – 23 07 Hrubieszów (1)
400 pł – 1:09,0 – 18 07 Poznań (2)
4×100 m – 50,6 – 17 07 Poznań (1)
W składzie Unii: M. Muzyczuk, J. Pańczyk, D. Marchewka, M. Czuwara
4×100 m – 53,7 – 30 04 Hrubieszów (2)
W składzie: A. Kulik, M. Muzyczuk, B. Chilewska, E. Horoszko
4×400 m – 4:11,7 – 25 06 Lublin (2)
W składzie: E. Horoszko, B. Korzeniowska, M. Muzyczuk, B. Banach
W dal – 5.15 – 31 07 Mielec (3)
Rok 1979
60 m – 8,0 – 10 08 Hrubieszów (1 miejsce w powiecie)
100 m – 12,6 – 9 09 Hrubieszów (2)
200 m – 26,7 – 30 05 Zamość (4)
300 m – 41,8 – 19 07 Puławy (1)
400 m – 58,55 – 24 07 Bydgoszcz (1)
500 m – 1:24,9 – 12 04 Hrubieszów (1)
800 m – 2:23,8 – 21 10 Lublin (6)
100 pł – 17,7 – 20 `10 Lublin (3)
400 pł – 1:06,0 – 29 08 Poznań (1)
W dal – 5.32 – 21 10 Lublin (2)
Wzwyż – 1.30 – 20 10 Lublin (13)
7-bój la – 3.9.88 pkt. – 20/21 10 Lublin (1)
(17,7-7.65-130-27,0-17.01-5.32-2:23,8)
4×100 m – 51,5 Unia seniorki 20 05 Kraków (1)
Elżbieta Horoszko, Małgorzata Muzyczuk, Joanna Korzeniowska, Danuta Marchewka
4×100 m – 52,3 Unia Juniorki starsze 21 09 Hrubieszów (2)
I. Tarcz, J. Kotko, E. Horoszko, M. Muzyczuk
4×400 m – 4:00,3 Unia Juniorki 26 07 Bydgoszcz (1)
E. Horoszko, B. Korzeniowska, M. Ulidowska, M. Muzyczuk
Rok 1980
60 m – 8,1 (1 miejsce w powiecie) 2.08. Hrubieszów
100 m – 12,5 (1) 1.05. Hrubieszów
200 m – 26,2 (3) 3.05. Hrubieszów
300 m – 41,9 (1) 2.08. Hrubieszów
400 m – 58,3 (1) 25.06. Sopot
500 m – 1:25,4 (1) 28.03. Hrubieszów
600 m – 1:37,4 (1) 20.09. Hrubieszów
800 m – 2:22,0 (6) 26.09. Hrubieszów
100 pł – 17,3 (2) 8.10. Hrubieszów
400 pł – 1:03,4 (1) 26.06. Sopot
W dal – 5.06 (2) 19.10. Lublin
Wzwyż – 1.35 (14) 18.10. Hrubieszów
Kula 4 kg – 8.46 (5) 28.09. Hrubieszów
Oszczep – 21.10 (8) 8.10. Hrubieszów
4×100 m – 50,2 (1) Unia sen./LO Hrubieszów 15.05 Hrubieszów
(Joanna Korzeniowska, Dorota Siemko, Małgorzata Muzyczuk, Jolanta Kotko
4×100 m – 50,5 (2)Unia juniorki starsze 6 09 Lublin
Barbara Cygan, Jolanta Kotko, Elżbieta Horoszko, Małgorzata Muzyczuk
4×100 m – 53,4 (6) Unia seniorki 28 05 Biłgoraj
Małgorzata Muzyczuk, Danuta Kamieniarz, Joanna Korzeniowska, Elżbieta Horoszko
4×200 m – 1:48,3 (1) Unia 10 05 Stalowa Wola
Dorota Siemko, Irena Tarcz, Elżbieta Horoszko, Małgorzata Muzyczuk
4×400 m – 4:02,2 (1) Unia juniorki 7 09 Lublin
Irena Tarcz, Jolanta Kotko, Elżbieta Horoszko, Małgorzata Muzyczuk
7-bój – 3.845 pkt. (1) Muzyczuk Małgorzata 18/19 10 Lublin
(17,6-135-27,8-7.69-5.06-18.32-2:28,6)
Rok 1981
60 m – 8,3 (4) 3 10 Hrubieszów
100 m – 13,1 (4) 18 07 Lublin
200 m – 26,2 (2) 20 08 Lublin
300 m – 42,1 (1) 18 07 Lublin
400 m – 59,75 (1) 23 07 Warszawa
500 m – 1:22,3 (1) 29 03 Hrubieszów
100 pł – 18,1 (2) 7 10 Hrubieszów
200 pł. – 31,2 (1) 3 10 Hrubieszów
400 pł – 1:05,4 (1) 13 09 Lublin
W dal – 4.80 (7) 10 10 Hrubieszów
Kula 4 kg – 7.94 (15) 10 10 Hrubieszów
Dysk – 16.90 (10) 3 10 Hrubieszów
Uwaga! W nawiasie miejsca w tabelach powiatowych.
Wywiad i opracowanie – mak
Zdjęcia – z archiwum Małgorzaty Muzyczuk
Zobacz też:
40 lat minęło… Wywiad z Małgorzatą Muzyczuk cz. 1