Ogień u wylotu lufy, ogłuszający huk, potem fala uderzeniowa podnosi chmury pyłu, które na moment całkowicie skrywają działa. Po chwili kilkanaście kilometrów dalej, w celu, upada pocisk – żołnierze Grupy Wsparcia Ogniowego w przeprowadzili trening ogniowy przy pomocy armatohaubic 152 mm Dana.
Artylerzyści Dywizjonu Artylerii Samobieżnej 10 Brygady Kawalerii Pancernej ósmej zmiany PKW w Afganistanie przeprowadzili kolejny trening ogniowy. „Celem treningu było doskonalenie indywidualnych i zespołowych umiejętności funkcyjnych działa, wozów dowodzenia, drużyny dowodzenia przygotowujących do strzelania amunicją bojową” – wyjaśnia dowódca Grupy Wsparcia Ogniowego, kpt. Paweł Fornalczyk prowadzący trening kierowania ogniem z Centrum Operacji Taktycznych „Celem było również doskonalenie planowania, przygotowania i wykonywania zadań ogniowych pododdziałem artylerii przez Fire Direction Center oraz zgrywanie osób funkcyjnych pomiędzy TOC-em a FDC” – dodaje dowódca plutonu por. Szczepan Piaskowski, który kierował strzelaniem na stanowisku ogniowym.
Wrażenia podczas treningu „Dan” są tak spektakularne, że po pierwszym wystrzale żołnierzom obserwującym strzelania wyrywa się z ust znane z Internetu „Ale urwał!”
Podstawowym, krajowym orężem świętoszowskich artylerzystów jest samobieżna haubica kalibru 122 mm Goździk. W Afganistanie strzelają z Dan, o kalibrze 152 mm. Dlatego przed misją przeszli odpowiednie przeszkolenie. „Trwało niemal 9 miesięcy i przygotowało nas zarówno do samej misji, jak i do eksploatacji nie Goździków, a Dan” – mówi st. chor. Paweł Jankiewicz, dowódca działa, i jak podkreślają koledzy, rodzynek, bo jest jedynym artylerzystą z 23. Śląskiej Brygady Artylerii z Bolesławca. „W samym strzelaniu z Dany nie ma większej różnicy, artylerzysta jest artylerzystą” – mówią. Różnicę czyni jedynie dużo większa niż w kraju wysokość nad poziomem morza i inne ciśnienie powietrza, co wpływa na donośność dział. „To typowe górskie strzelanie” – dodają artylerzyści.
Trening kierowania ogniem wymaga zabezpieczenia rejonu, w którym następuje upadek pocisku. Miejsce obserwuje oficer rozpoznania, kpt. Tomasz Speina i drużyna dowodzenia. Informują o możliwości rozpoczęcia strzelań, obserwują i wskazują cele oraz podają dowódcy wozu dowodzenia wszelkie niezbędne poprawki.
„Taki trening to dla nas sprawdzian i potwierdzenie naszych umiejętności” – mówi dowódca drugiego działa mł. chor. Sławomir Janiak. Po zakończonym treningu żołnierze zgodnie przyznają jedno – „Mimo wielu lat spędzonych w artylerii, każdy oddany strzał to niezła dawka adrenaliny”.
***
Tekst: Artur Weber/Sekcja Informacyjno – Prasowa PKW Afganistan
Foto: st. chor. sztab. Adam Roik/ Combat Camera DO SZ, Artur Weber